Europa zasad czy ideologii?

2 tygodni temu

Ten tydzień uświadomił Polakom, iż 20 lat to kawał czasu. Szczególnie tym, którym dane było głosować w sławetnym referendum akcesyjnym, i którzy byli świadkami propagandy tamtego okresu, zarówno tej za, jak i przeciw wejściu. Jedno jest pewne. Jestem głęboko przekonany, iż wyobrażenia o tym, jak będzie wyglądać w tej chwili Unia, i jakie miejsce w strukturze politycznej Wspólnoty będzie zajmowała Polska, były zupełnie inne w tamtym czasie.

A skąd ta pewność? Swego czasu Stefan Kisielewski pisał: „Kiepska to prawda, która nie może dojść do ludzkiej świadomości bez reklamy”. Tej prawdy, a w zasadzie reklamy, w postaci wszelkiej maści opinii i analiz zwolenników, przeciwników lub reformatorów, wylewało się w środę z każdego medium tak wiele, iż ten dzień z przekorą można by nazwać „pierwszomajowymi wypominkami”. Niezależnie bowiem od tego, jakie wyobrażenie mieliśmy 20 lat temu co do naszej wspólnotowej przyszłości, obecna szeroka dyskusja i popisy erystyczne jej uczestników, mające nas przekonać, lub by wyrazić się trafniej, utwierdzić w zajętym uprzednio podczas referendum stanowisku (niezależnie jakie ono było), świadczą o tym, iż nasze projekcje daleko rozminęły się z rzeczywistością.

To rzeczywiście daje impuls do pewnego rodzaju podsumowań, potraktowania członkostwa w UE jako swego rodzaju inwestycji. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, można podjąć się bilansu przedsięwzięcia, który pozwoliłby, tak jak w biznesie, na decyzję, czy inwestycja jest rentowna i może być kontynuowana. Po części właśnie taki model podsumowania okresu naszego członkostwa w UE dominuje od środy w debacie. Wydaje się zresztą niejako naturalny, bowiem najłatwiej wskazać konkretne zyski płynące z integracji i porównać z kosztami. Jednak, gdy się dłużej nad tym zastanowimy, możemy dojść do wniosku, iż ta metoda kalkulacyjna może być wadliwa.

Swego czasu przeczytałem na łamach FPG24.pl o kolejnym projekcie ustawodawczym Komisji, która przejęła się wygenerowaniem w 2021 r. na terenie UE 4,9 mln ton odpadów elektrycznych i elektronicznych. Powodem tego zjawiska jest produkcja urządzeń elektrycznych i elektronicznych, które w załażeniu mają się zepsuć tuż po okresie gwarancji, co zmusza nabywcę do zakupu kolejnego urządzenia. Wynika to z nieopłacalności napraw urządzeń i braku dostępności części zamiennych. Jest to skutek ekonomicznej kalkulacji producentów. w tej chwili koszt wdrożenia technologii jest bardzo tani, przez co producent woli wyprodukować nowe urządzenie i je sprzedać, niż kosztownie naprawiać lub dostarczać części. Podobno są znane choćby przypadki celowego „postarzania” produktów.

Komisja na taki proceder się nie zgadza i chce podarować obywatelom UE „prawo do naprawy”. Decydenci doszli do wniosku, iż dzięki prawa nie tylko ułatwią konsumentowi naprawę, poprzez wprowadzenie zobowiązania producenta do naprawy, ale sztucznie doprowadzą do obniżenia kosztów tychże napraw. Mało tego, wprowadzony będzie obowiązek informowania producenta o dostępnych częściach, które mogą wykorzystać drobni przedsiębiorcy zajmujący się reparacją.

Ten piękny, ulepszający naturę świata projekt legislacyjny, w założeniu ma szereg wad. Pomijam już kwestię gwałtownie starzejącej się technologii – temat, który najlepiej rozumie młodsze pokolenie (w skrócie: każdy chce mieć najnowszego iPhona, bo np. jest wydajniejszy, ma lepszy aparat, procesor etc.). Pomijam również to, iż takie działanie, które dotuje reparację, spowoduje z automatu duży, skokowy wzrost, dotychczas przystępnych, cen towarów, bez znaczącej poprawy ich jakości. Największą jednak wadą jest ta, która pojawia się w ciągu 20 lat naszej obecności w UE notorycznie, a jest prawie nie zauważana, stosowana niemal przy każdym nowym projekcie unijnej legislatywy. Jest to wada ideowa, organizowania obywatelom życia w sposób totalny, według koncepcji przyjętej przez urzędnika w formie ścisłej regulacji, przeciw ekonomii i rzeczywistym potrzebom, celem zmuszania obywateli do jednolitego zachowania.

Dzieje się tak notorycznie, nie tylko w przedmiocie uprawnień, obowiązków, faktycznych zachowań czy działań, ale i standardów technicznych. Przecież nie tak dawno, z kolei Parlament Europejski, olbrzymią większością głosów (602) uchwalił wcześniej przygotowane rozporządzenie, które w założeniu od 2024 r. zmusza wszelkich producentów urządzeń elektronicznych (laptopów, tabletów, telefonów) do korzystania tylko z jednego rodzaju portu ładującego USB-C. Trzeba przyznać, iż zajmowanie się przez ustawodawcę takimi sprawami jak standard ładowarki jest już poziomem politycznej perwersji. Przerażające jest natomiast to, iż w podanych przykładach mamy do czynienia z pewną ideologią, której cechą jest traktowanie, kontrola i szczegółowe organizowanie każdego elementu życia obywatela, a w szczególności zmuszanie go do jednolitego, powszechnego i kolektywnego modelu postępowania. Ideologią dobrze znaną, szczególnie nam, Polakom. Ideologią całkowicie przeciwstawną wolności, indywidualizmowi, leseferyzmowi i swobodnemu, a nie wymuszonemu współżyciu społecznemu.

Właśnie dlatego przy dokonywaniu wszelkich podsumowań, ocen i analiz naszej 20-letniej integracji w UE bardziej wskazane jest zastosowanie innej metody kalkulacyjnej – opartej o zasady. Po przykrych doświadczeniach kilkudziesięciu lat funkcjonowania w ustroju gospodarczym, kierującym się dokładnie identyczną ideologią jak ta opisana wyżej, decydując się na przystąpienie Polski do UE, liczyliśmy nie tylko na pogłębiony rozwój gospodarczy dzięki mechanizmom wspólnego rynku, ale przede wszystkim na współpracę opartą o zasady cywilizacji Zachodu, których do 1989 r. byliśmy pozbawieni.

Nie zapominajmy, iż UE, jak jej władze zwykły to podkreślać, to wspólnota oparta na zasadach. Na zasadach, o których ostatnimi czasy, szczególnie za rządu poprzedniej ekipy, dużo się mówiło, a jeszcze więcej w imię tych zasad podejmowało się decyzji. A od ilu zasad powoli się odeszło? Ile zostało z zasady Europy Ojczyzn, która prowadziła nas do urn podczas referendum akcesyjnego? Czas na rzetelną kalkulację.

Jacek Janas

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Idź do oryginalnego materiału