Europejscy przywódcy w reakcji na atak Izraela i odwet Iranu wezwali obie strony do zachowania powściągliwości i niedopuszczenia do dalszej eskalacji. Wraz z rozwojem sytuacji prawdopodobnie jednak Europa ustąpi miejsca USA.
W ramach operacji nazwanej „Wschodzący Lew” Izrael zaatakował wczoraj (13 czerwca) nad ranem kilkanaście irańskich celów, w tym infrastrukturę nuklearną. Iran określił to jako „wypowiedzenie wojny”.
Reakcja tzw. E3 – Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec, czyli europejskich sygnatariuszy już dawno martwego porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 roku (tzw. Joint Comprehensive Plan of Action) – była początkowo ostrożna.
Kanclerz Niemiec Friedrich Merz po rozmowie z premierem Izraela Binjaminem Netanjahu zwołał posiedzenie gabinetu ds. bezpieczeństwa i wezwał obie strony do „powstrzymania się od działań mogących prowadzić do dalszej eskalacji”, jednocześnie podkreślając prawo Izraela do samoobrony. – Celem musi pozostać to, by Iran nie rozwinął broni nuklearnej – powiedział Merz.
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer wezwał do zachowania spokoju, ostrzegając, iż eskalacja „nie służy nikomu w regionie”.
Z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron przypomniał, iż Francja „wielokrotnie potępiała program nuklearny Iranu” i w odpowiedzi na atak powzięła „wszelkie stosowne środki dyplomatyczne”. Podobnie jak Merz wskazał też na prawo Izraela do obrony i wezwał strony „do zachowania maksymalnej powściągliwości i do deeskalacji (konfliktu – red.)”.
Poinformowal również, iż na temat Izraela i Iranu rozmawiał z księciem Arabii Saudyjskiej Muhammadem ibn Salmanem ibn Abd al-Aziz Al Su’ud, królem Jordanii Abd Allahem II ibn Husajnem, prezydentem Zjednoczonych Emiratów Arabskich Muhammadem ibn Zajidem Al Nahajjanem, emirem Kataru Tamimem ibn Hamadem Al Sanim, a także Merzem, Starmerem i prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem.
W bardziej stanowczych słowach do sytuacji odniósł się premier Donald Tusk. „Konfrontacja między Izraelem a Iranem zmierza w kierunku regularnej wojny w regionie, która może zdestabilizować cały świat. Od czasów II wojny światowej nie byliśmy tak blisko globalnego konfliktu”, stwierdził szef polskiego rządu w serwisie X.
Dzień wcześniej europejskie trio przedstawiło w Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej rezolucję, w której stwierdzono, iż Iran przez cały czas nie wypełnia zobowiązań dotyczących ujawniania prac nad wzbogacaniem materiałów zdolnych do użycia w broni jądrowej.
Teheran, reagując na działania ONZ-owskiej agencji nuklearnej, zagroził przyspieszeniem procesu wzbogacania uranu w swoich ośrodkach badawczych.
Po izraelskich atakach szef MAEA Rafael Grossi zapowiedział podróż do Iranu, by ocenić sytuację. Jeden z nalotów miał bowiem trafić w główny ośrodek wzbogacania uranu w Natanz.
„Jestem gotów niezwłocznie udać się do Iranu, aby ocenić sytuację oraz zapewnić bezpieczeństwo, ochronę i nierozprzestrzenianie broni jądrowej w tym kraju”, napisał Grossi w serwisie X, dodając, iż „dialog i dyplomacja to jedyna droga naprzód – dla Iranu, Izraela, całego regionu i społeczności międzynarodowej”.
The situation in Iran is deeply concerning. Nuclear facilities must never be attacked.https://t.co/XybjKJWptb pic.twitter.com/dMOjykBtLi
— Rafael Mariano Grossi (@rafaelmgrossi) June 13, 2025
Europa czeka na inicjatywę Trumpa
Przewodniczący Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej Ursula von der Leyen i António Costa podkreślili, iż „dyplomatyczne rozwiązanie jest teraz pilniejsze niż kiedykolwiek”.
“Trzeba uniknąć dalszej niebezpiecznej eskalacji, która zdestabilizowałaby cały region”, napisał Costa na platformie X, wzywając „do powściągliwości i dyplomacji”.
Europa „wzywa wszystkie strony do zachowania maksymalnej powściągliwości, natychmiastowej deeskalacji i powstrzymania się od działań odwetowych”, stwierdziła z kolei von der Leyen, dodając, iż dyplomatyczne rozwiązanie “jest teraz pilniejsze niż kiedykolwiek, ze względu na stabilność regionu i globalne bezpieczeństwo”.
Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas powiedziała dziennikarzom, iż rozmawiała rano ze swoim izraelskim odpowiednikiem Gideonem Sa’arem. „Dyplomacja pozostaje najlepszą drogą naprzód i jestem gotowa, by wspierać wszelkie wysiłki dyplomatyczne zmierzające do deeskalacji”, napisała.
Jako iż Europa ma dziś niewielki wpływ na wydarzenia w regionie, to kieruje wzrok ku Waszyngtonowi. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte powiedział w piątek agencji AFP, iż „kluczowe” jest, aby sojusznicy Izraela gwałtownie zareagowali w celu ograniczenia napięć.
– Myślę, iż dla wielu sojuszników, w tym Stanów Zjednoczonych, najważniejsze znaczenie mają wysiłki na rzecz deeskalacji. Wiem, iż do tego właśnie dążą i myślę, iż jest to teraz najważniejsze – powiedział z kolei na wspólnej konferencji prasowej z premierem Szwecji Ulfem Kristerssonem.
Tymczasem przywódcy G7, którzy spotkają się w weekend w Kanadzie, mają otrzymać briefing od strony amerykańskiej w ramach szerszych rozmów na temat sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Europejscy dyplomaci stwierdzili, iż to Stany Zjednoczone pozostają nieodzownym graczem, jeżeli chodzi o Iran, bo rola Europy ogranicza się głównie do reakcji i jest marginalna.
Ellie Geranmayed z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR) stwierdziła, iż Europa powinna unikać wciągnięcia w konfrontację, chronić swój personel na miejscu i wspierać działania mające na celu zabezpieczenie obiektów nuklearnych oraz inspektorów.
Europejczycy powinni zadbać o koordynację działań z Waszyngtonem i państwami Zatoki Perskiej oraz „dążyć do utrzymania toru dyplomatycznego z Iranem, także poprzez utrzymanie w najbliższym czasie kanału komunikacji służącego unikania konfliktów”, powiedziała Geranmayed.
– Europejscy aktorzy powinni zaproponować wsparcie dla MAEA i Iranu, by zapobiec zagrożeniu dla europejskich inspektorów pracujących na miejscu oraz ryzyku skażenia radiacyjnego, jakie mogłoby wyniknąć z kolejnych izraelskich nalotów – dodała.