Wczoraj Rada Naczelna PSL przyjęła przez aklamację uchwałę o poparciu kandydatury Marszałka Sejmu Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich. „Rada Naczelna PSL, a przez to całe Stronnictwo będzie wspierało tą kandydaturę, będzie wspierało kampanię, będziemy aktywnie się włączać we wszystkie działania, które są potrzebne, żeby zjednoczyć Polskę i Polaków” – powiedział na konferencji prasowej po głosowaniu przewodniczący PSL i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wybór kandydata wywodzącego się z tradycji prymitywnych TVN-owskich programów rozrywkowych, a nie długiej i mądrej tradycji ludowej oczywiście smuci, ale już nie dziwi. Wystawienie kandydata ludowego spowodowałoby obnażenie marginalności tego ruchu na scenie politycznej. W zbliżających się wyborach wynik PSL-u byłby zdecydowanie najgorszym ludowców wynikiem w historii III RP. Obstawiam, iż w granicy 2-3% głosów.
PSL został zredukowany podobnie jak postlewica do roli przystawki przy platformianym stole. Postlewica jest jednak w dużo lepszym położeniu, niż ruch ludowy. Formacja ta opanowując instytucje oświatowe i kulturalne i mając jednocześnie ideowe umocowanie w licznych zachodnich think tankach i fundacjach, ma realny wpływ na przyszłe pokolenia Polaków. Musieli wyzbyć się lewicowości, ale za to przetrwają. Ich zadaniem jest pomoc w budowie społeczeństwa oderwanego od tradycji, narodu i państwa. Kwestie socjalne zeszły na trzeci plan i pozostają tylko jakimś mało znaczącym ozdobnikiem. Włodzimierz Czarzasty, Anna Maria Żukowska oraz egzotyczny duet Biedroń/Śmiszek dokonali najdalej posuniętej dekomunizacji w III RP. Jan Olszewski, Antoni Macierewicz i Bronisław Wildstein mogą sie od nich tylko uczyć. Wykastrowali lewicę z lewicowości i odrąbali całą tradycję Polski Ludowej. Oczywiście taka postlewica jest Polakom zbędna, ale jest potrzebna ośrodkom decydującym w świecie euroatlantyckim. Więc na pewno przetrwa w jakiejś formie.
„Żywią, bronią, gospodarują” pod takim hasłem szedł Ruch Ludowy we wczesnej III RP. Czy dzisiaj hasło brzmiałoby „Walczyć z Rosją, bronić Ukrainy, gospodarzyć dla Ameryki”? Dzięki polityce Władysława Kosiniaka-Kamysza i jego ekipy PSL jest utożsamiany z hasłami prowojennymi, militaryzacją, lizusowską postawą względem Ukrainy i skrają rusofobią. Cały pragmatyzm wynikający z cenionego przeze mnie chłopskiego sprytu, jest już przeszłością. PSL nie był formacją idealną. Wszystkim nam się zdarzało wykpiwać nieumiarkowanie tej formacji w kolejnych stołkowych żądaniach. Wszyscy znaliśmy złośliwe powiedzenie o tym, iż wybory zawsze wygrywa potencjalny koalicjant Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ale PSL to grubo ponad 100 lat tradycji polskiej myśli patriotycznej, to było przez dziesiątki lat środowisko prawidłowo definiujące naród, własność, rodzinę, bezpieczeństwo, edukację czy płeć. To była formacja potrafiąca mówić o celowo zapomnianych przez elity ukraińskich mordach na Polakach. To była formacja rozumiejąca potrzebę i opłacalność handlu z Rosją czy Białorusią. PSL nigdy nie kontestował kierunku III RP, ale był czynnikiem utrwalającym tradycję i był w pewien sposób strażnikiem normalności.
Niestety to przeszłość. Dzisiaj kandydatem na prezydenta Polski z ramienia PSL-u jest człowiek mówiący, iż „Akcja Wisła była wielokrotnie potępiana przez przedstawicieli polskich władz: Senat RP, Prezydentów Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego. Bardzo źle się stało, iż obecne polskie władze nie potępiły akcji również w jej 70. rocznicę w 2017 roku. Ja nie mam problemu z tym, aby zło nazwać złem, a stosowanie odpowiedzialności zbiorowej i przemocy na tle narodowym zawsze jest złem. kooperacja narodu polskiego i ukraińskiego musi się opierać na prawdzie, również o tym co złego wydarzyło się między nami. W 2018 roku zapadł wyrok SN przyznający rekompensatę wysiedlonemu w Akcji “Wisła”. Uważam, iż droga sądowa jest w takich wypadkach najlepsza”. Czy nie jest to naplucie w twarz tysiącom chłopskich rodzin, których przodkowie walczyli z ukraińskimi nazistami? Jak żałośnie to brzmi biorąc pod uwagę ilu żołnierzy-chłopów poległo w walce z bandziorami z UPA w szeregach polskiej partyzantki, Wojska Polskiego, Milicji i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego?
PSL dolepiony do formacji „Polska 2050 Szymona Hołowni” z dużym prawdopodobieństwem stanie się formacją całkowicie zbędną na scenie politycznej. I tak w ciągu najbliższych dwóch kadencji może zniknąć z sceny politycznej. To całkiem realne patrząc na dzieje znaczących ośrodków politycznych w Polsce – Obozu Narodowego, socjalistów czy chadecji. Polską sceną polityczną w znacznej mierze kierują orientacje akceptowalne dla Stanów Zjednoczonych. Amerykanie nigdy nie zaufają do końca formacji wywodzącej się z polskiego chłopstwa, bo jest im całkowicie obca. Nie pomoże tutaj w żadnej mierze manifestacyjna proatlantycka gorliwość Władysława Kosiniaka-Kamysza i wymiana kadr na młode i bezideowe. Mają lepszych, bo swoich.
Tak jak aktor i komik Wołodymyr Zełenski na Ukrainie był politycznym projektem amerykańskim, tak prezenter Szymon Hołownia jest projektem amerykańskim. Szymon Hołownia i jego żona Urszula Brzezińska-Hołownia są uosobieniem „amerykańskiej demokracji” pod każdym względem. I pomimo, iż nie odniósł on spodziewanego przez zleceniodawcę sukcesu, dalej jest w grze. Dzisiaj postawionym przed nim zadaniem, jest budowa formacji deklaratywnie konserwatywno-ludowej, zaś w działaniach podporządkowanej amerykańskiej linii politycznej wyznaczonej przez militarystów ukrytych pod płaszczykiem Demokratów. Taka formacja nie będzie tolerować dawnej konserwatywno-ludowej konkurencji na scenie politycznej. Zamiast z nią walczyć, wykorzysta aktualną słabość PSL-u do wchłonięcia i przetrawienia tej formacji. To Hołownia będzie grabarzem tradycji Wincentego Witosa i Franciszka Kamińskiego „Olszy”.
Nie jestem ludowcem, bliska jest mi od 14 roku życia idea narodowo-demokratyczna, chociaż z takim prosocjalnym odchyleniem. Smuci mnie jednak los PSL-u. I w jakimś sensie jest trudny dla mnie do zaakceptowania. Zdarzało się mi głosować na Polskie Stronnictwo Ludowe, jako alternatywę dla nieakceptowanych przeze mnie rządów styropianu. Byłem przekonany, iż ludowcy otrzeźwieją. Nie miałem racji czekając na oprzytomnienie, rację miał kol. Konrad Rękas twierdzący, iż nie ma już dawnego PSL-u. „Co było – nie wróci, i szaty rozdzierać by próżno. Cóż, każda epoka ma własny porządek i ład. A przecie mi żal…”. Tęskno za PSL-em Zdzisława Podkańskiego, Franciszka Stefaniuka, Tadeusza Samborskiego czy dawnego Waldemara Pawlaka.
Łukasz Jastrzębski