
W niedzielę referendum w sprawie odwołania burmistrza i rady miejskiej. Trwa wojna na banery i oświadczenia. Organizatorzy przyznają, iż to nie był misternie przygotowywany od dawna plan. Impulsem była powódź i jej skutki dla miasta, choć nie tylko to popierającym inicjatywę mieszkańcom się nie podoba. Dlatego na razie nie myślimy, kto mógłby zastąpić obecną ekipę. Najważniejsze jest w tej chwili przekonanie ludzi, aby poszli do urn – przekonuje Robert Adamczyk, przedstawiciel komitetu referendalnego. Od tego zależy, co będzie dalej.
Przypomnijmy, referendum w Nysie w najbliższą niedzielę. Aby było ważne, musi w nich zagłosować blisko 12 tysięcy osób, czyli 3/5 liczby tych, które wzięły udział w ostatnich wyborach. Do odwołania burmistrza i rady dojdzie, jeżeli poprze to połowa z liczby głosujących.
autor: DBK/SP