Emerytalna schizofrenia

jacekh.substack.com 1 miesiąc temu

Przed wyborami KoŁalicja Łobywatelska Łobiecała, iż nie podniesie wieku emerytalnego. Ta obietnica prawdopodobnie zostanie dotrzymana tak samo, jak i pozostałe, czyli wcale. Jednakże partie koalicyjne PO i PSL pamiętają jeszcze, co osiem lat temu wysadziło je z siodła, więc podchodzą do tematu z pewną taką nieśmiałością, jak można powiedzieć, cytując jedną z pierwszych reklam podpasek w polskiej TV przed 30 laty. Jednakże z każdą chwilą ośmielają się coraz bardziej i bardziej.

Niedawno ministrzyca funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz chlapnęła w programie Onet Rano o konieczności zmian, oczywiście wywołując nieprzychylne komentarze. Można powiedzieć, iż jest to odosobniony przypadek, a pani nie jest choćby z resortu pracy ani z PO. Tymczasem pojawiające się regularnie tego rodzaju wrzutki medialne służą podtrzymywaniu tematu i sondowaniu opinii. Gdy reakcje są ostre i zdecydowanie negatywne, temat zostaje na chwilę odłożony, aby do niego wrócić za jakiś czas.

Drugim, mniej dla rządu ryzykownym sposobem oswajania społeczeństwa z niechcianymi projektami jest zamieszczanie w mediach opinii tak zwanych ekspertów, rzekomo niezależnych. Ekspert sobie gada i wysyła przekaz do ludu, a rząd może stać z boku i udawać greka. W ten czy inny sposób jesteśmy stale atakowani przez media tematem konieczności podniesienia wieku emerytalnego. Mówią nam, iż coraz mniej ludzi pracuje, a liczba emerytów rośnie, więc malejąca grupa pracujących nie zarobi na emerytury staruszków.

Gdzieś zniknął przekaz neoliberalnych ekonomistów, który był namolnie powtarzany podczas kolejnych reform systemu emerytalnego. Podobno po to płaciliśmy składki, aby zgromadzić kapitał na nasze emerytury, czyli aby nikt już na nasze emerytury pracować nie musiał. To my pracujemy na nie sami i ile kto zapracuje, tyle będzie miał. Zgromadzony kapitał przekłada się na siły wytwórcze, zautomatyzowaną produkcję itd., więc składki następnych pokoleń nie powinny mieć wpływu na emerytury obecnych emerytów. Takie było uzasadnienie reform.

Tymczasem okazuje się, iż w ten sposób kapitał pracuje wyłącznie dla korporacji i globalistycznych miliarderów, a dla emerytów już nie. Zatem nowy system jest po staremu piramidą finansową. W rzeczywistości cała mądra neoliberalna reforma systemu miała służyć tylko jednemu celowi, a mianowicie zmniejszeniu stopy zastąpienia, czyli mówiąc po ludzku zmniejszeniu wysokości emerytur w stosunku do pensji. I jeszcze znalezieniu uzasadnień na dalsze stałe obniżanie emerytur. Sytuacja ekonomiczna czy demograficzna zawsze daje alibi redukcji emerytur, ale jakoś te same mądre argumenty nigdy nie posłużyły do zmniejszenia zarobków prezesów i dyrektorów banków i koncernów, czy polityków UE, albo dochodów korporacji i oligarchów.

Teraz podobno występują tak wielkie niedobory pracowników, iż wydłużenie stażu pracy przed emeryturą jest konieczne. Jako alternatywę przedstawia się nam czasami zwiększoną imigrację, gdyż przybywający z odległych państw młodzi ludzie mieliby pracować na nasze już zapracowane emerytury. Okazuje się jednak, iż to rozwiązanie nigdzie nie działa. Przybysze nie mają ani kwalifikacji, ani chęci do pracy. Ci, którzy u nas zostają, żyją na ogół na nasz koszt, pozostali wyjeżdżają do państw o hojniejszym socjalu. Pojawienie się znacznego odsetka ludzi niezwiązanych z miejscową kulturą rodzi więcej problemów, niż ich rozwiązuje.

Można powiedzieć, iż na ogólnym tle imigracji przybysze z Ukrainy są wyjątkowi w sensie pozytywnym, gdyż są Europejczykami. W większości mają kwalifikacje i chęć do pracy oraz podobne do naszych doświadczenia kulturowe i cywilizacyjne, dzięki którym w dużym stopniu dobrze funkcjonują na rynku pracy i w społeczeństwie. Niestety, psują to genialne pomysły naszych rządów, jak na przykład ministra Kosiniaka-Kamysza chcącego wysyłać uchodźców w ręce dyktatora, aby uczynił z nich mięso armatnie.

Rzeźnik Kosiniak-Kamysz

Jak bardzo może być gorzej, pokazuje przykład drugiej połowy lat 1990, gdy na złość Rosji Polska przyjęła z Czeczenii tysiące bojowników wraz z rodzinami. Trudno było wymagać, żeby kobiety, którym wolno wychodzić z domu tylko towarzystwie mężczyzny z ich rodziny funkcjonowały w polskim społeczeństwie i zajęły się jakąś pracą. Za to mężczyźni byli bardzo chętni do pracy i gwałtownie zaczęli oferować usługi zgodne ze swoimi kwalifikacjami. Na kilka lat strzelaniny i zamachy bombowe stały się codziennością większych miast w Polsce. Jedyną korzyścią była łatwość wpłynięcia na dłużnika lub nieuczciwego kontrahenta, bo czeczeńscy bojownicy oferowali promocyjne stawki i wysoką skuteczność. Teraz prawdopodobnie już przeszli na solidnie zapracowane emerytury, a my mamy w Warszawie Rondo generalissimusa Dżochara Dudajewa, oczywiście na złość Rosji.

W odpowiedzi na protesty osób obawiających się imigrantów z państw islamu lewicowi i neoliberalni mędrkowie powtarzają, iż powinniśmy zrozumieć i uszanować ich inność, przekonania i kulturę. Tymczasem ci przybysze do państw Europy nie chcą uszanować naszych wartości, uważają europejską kulturę, demokrację, prawa kobiet itd. za wymysły szatana, z którymi należy walczyć i które należy zniszczyć w imię Boga. Nie chcą asymilacji w krajach ich przyjmujących, których szczerze nienawidzą i którymi pogardzają, tak samo, jak państw tych mieszkańcami. Dla przykładu warto prześledzić najnowsze wiadomości z Wielkiej Brytanii, ale niekoniecznie te ukazujące się w głównych wydaniach oficjalnych mediów.

Niedowiarkom proponuję dokładniejsze przyjrzenie się Szwecji, która z jednego z najbezpieczniejszych państw Europy przekształciła się w najbardziej niebezpieczny, a krwawe wojny gangów to już tam normalność. Nie podaję odnośników do informacji medialnych, gdyż jest ich zbyt wiele, a łatwo je znaleźć wpisując w wyszukiwarkę dwa słowa: Szwecja i przestępczość. Skutkiem ubocznym takiej sytuacji jest uzasadniane przez walkę z przestępczością ograniczanie praw obywatelskich przy poklasku samych obywateli, na przykład przez wprowadzenie opisanych poniżej „stref bezpieczeństwa”. https://wydarzenia.interia.pl/raport-media-zagraniczne/news-le-monde-pierwsze-specjalne-strefy-w-szwecji-to-reakcja-na-p,nId,7598509

Również swoboda poruszania się pomiędzy krajami skandynawskimi ulega ograniczeniom z powodu przestępczości.

https://forsal.pl/swiat/bezpieczenstwo/artykuly/9566629,dania-chce-powstrzymac-naplyw-mlodocianych-przestepcow-ze-szwecji-zao.html

Nasuwa się podejrzenie, iż być może w kolejnych krajach do takiego stanu doprowadza się specjalnie, aby uzasadnić zastosowanie środków godzących w prawa i wolności obywateli. Najpierw zrewidujemy cię bez powodu w specjalnej strefie, ale za jakiś czas już wszędzie i o dowolnej porze. Przecież Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało.

Na portalu: https://www.eupedia.com/europe/crime_maps_of_europe.shtml można zobaczyć, jak wyglądają mapy przestępczości Europy. Dla przykładu przedstawiam poniżej zaczerpnięte stamtąd mapy częstości występowania gwałtów i kradzieży. Prezentowana jest roczna liczba przestępstw danego rodzaju na 100 tysięcy mieszkańców we wskazanym okresie. Proponuję wejście na wskazany portal i sprawdzenie map częstości pozostałych rodzajów przestępstw. Należy pamiętać, że dane te są spóźnione o kilka lat, a problemy narastają bardzo szybko, więc w rzeczywistości jest dużo gorzej.

Czy dalszym ciągu koniecznie chcemy przyjmować imigrantów z całego świata?

Czy ktoś jeszcze uważa, iż imigracja może rozwiązać problem braku pracowników, zwłaszcza tych wykwalifikowanych?

Zatem podobno brak jest alternatywy podniesienia wieku emerytalnego. Tak nas przekonują pracodawcy, ekonomiści, eksperci. Musimy pracować dłużej, bo teraz nie ma kto na nas pracować, mimo iż przez kilkadziesiąt lat odkładaliśmy na emeryturę.

Tymczasem równocześnie realizuje się zupełnie przeciwny pomysł skracania tygodnia pracy, zupełnie jakby pracowników był nadmiar.

https://www.infor.pl/twoje-pieniadze/zarobki/6659322,rewolucja-w-kodeksie-pracy-juz-pewna-kazdy-weekend-zacznie-sie-w-czwa.html

https://www.infor.pl/twoje-pieniadze/zarobki/6668972,beda-nowe-urlopy-35-dni-ale-czy-dla-kazdego-to-prawdziwa-rewolucja-w-kodeksie-pracy.html

Oto znakomite pomysły rządu, jak je relacjonuje portal www.infor.pl:

Wkrótce rząd zdecyduje, który z dwóch wariantów pojawi się w zmienionym kodeksie pracy: 35-godzinny tydzień pracy czy czterodniowy tydzień pracy. Pierwsze rozwiązanie oznacza pozostanie przy pracy od poniedziałku do piątku, ale skróconej z ośmiu do siedmiu godzin codziennie.
Drugi, to prawdziwa rewolucja na miarę wprowadzania pół wieku temu wszystkich wolnych sobót. Oznacza, iż każdy weekend zaczynał się będzie już w czwartek późnym popołudniem. Umownie, bo organizacja czasu pracy pewnie będzie taka, iż jedni będą mieli wolne trzy dni piątek-niedziela, a inni sobota-poniedziałek.
Wszystko na to wskazuje, bo za czterodniowym tygodniem pracy opowiada się więcej osób niż za skróconymi dniówkami.

Dyskutowane są równocześnie dwa warianty wydłużenia wymiaru urlopu wypoczynkowego:

Pewne jest jedno. Niezależnie od tego jakie ostatecznie rozwiązania wejdą na ścieżkę legislacji i staną się niedługo prawem powszechnie obowiązującym w Polsce, kodeks pracy czeka prawdziwa rewolucja dotycząca czasu pracy. Jej efektem będzie skrócenie czasu pracy, choć teraz jeszcze nie wiadomo w jaki konkretnie sposób.
Czy możliwy jest czterodniowy tydzień pracy i 35-dniowy urlop wypoczynkowy? To chyba nie wchodzi w rachubę, bo w praktyce oznaczałoby dla wszystkich zatrudnionych dwumiesięczne wakacje. 35 dni rozłożone na robocze tygodnie to wszak prawie 9 tygodni czyli dwa miesiące właśnie.

Już większe prawdopodobieństwo wiąże się z opcją dwa razy 35: 35-godzinny tydzień pracy i 35-dniowy w roku urlop wypoczynkowy.

Oczywiście nie powinniśmy doszukiwać się logiki w równoczesnych zmianach kodeksu pracy i systemu emerytalnego, a zwłaszcza we wzajemnych relacjach tych działań. Z jednej strony wydłużanie wieku emerytalnego, z drugiej skracanie tygodnia pracy. Spróbujmy dokonać zgrubnych oszacowań. Skrócenie czasu pracy oznacza w oczywisty sposób zmniejszenie liczby przepracowanych dni w roku. Wprowadzany jest 35-godzinny tydzień pracy. Równocześnie wprowadzane są rozwiązania dające 35 dni urlopu dla wszystkich pracowników niezależnie od stażu pracy. Według poradnika przedsiębiorcy online w 2024 roku będzie 251 dni roboczych, czyli 2008 godzin. Po zmianach byłoby to tylko 1757 godzin, spadek o 12.5%. Do tego dochodzą zmiany w urlopach, które ujmą dalsze kilkadziesiąt godzin lub więcej. Efektywnie spowoduje to zmniejszenie czasu pracy wszystkich pracujących o ponad miesiąc w roku.

Równocześnie mają być realizowane dwa projekty zmian.

Pierwszy to projekt podnoszenia wieku emerytalnego z powodu rzekomego braku pracowników.

Drugi projekt to znaczne skracanie czasu pracy, z 40 do 35 godzin tygodniowo i wydłużanie urlopów do 35 dni dla wszystkich pracujących.

Jaki to ma sens?

Podobno skracanie tygodnia roboczego ma się odbyć bez obniżania wynagrodzenia i jakoś nie słychać protestów pracodawców w tej sprawie. To jest bardzo dziwne. Pamiętam, iż gdy 14 lat temu przywracano święto Trzech Króli, a więc chodziło o jeden dodatkowy dzień wolny, organizacje zrzeszające pracodawców niezwykle gorąco protestowały, wykazując ogrom strat, jakie przyniesie to dla ich biznesów i całej gospodarki. Jak się ma do skracania czasu pracy narzekanie na niedostatek pracowników i konieczność wydłużania stażu pracy staruszków?

Jeżeli porównamy liczbę godzin pracy, to okaże się, iż pracując w dotychczasowym systemie przez 40 lat, obecni emeryci przepracowali odpowiednio prawie 47 lat według systemu, który ma wejść w życie. Dotyczy to także tych, którzy na emeryturę jeszcze nie przeszli, ale są blisko. Oni wszyscy na swoje emerytury zapracowali już dawno, a teraz dowiadują się, iż nie ma kto na nich pracować, więc muszą w dalszym ciągu trwać na posterunku, bo świat się zawali. Tymczasem władza funduje dodatkowe wolne dla tych, którym do emerytury daleko.

Podnoszenie wieku emerytalnego ma swoje wielkie minusy. Po pierwsze pracodawcy bardzo niechętnie przyjmują do pracy osoby w wieku powyżej 50 lat, za to chętnie się ich pozbywają. Są tacy, którzy dokonują systematycznych przeglądów kadr, aby na czas pozbyć się pracowników, zanim ci osiągną wiek przedemerytalny zapewniający im ochronę zatrudnienia do emerytury. Zwalnia się starych ludzi pod różnymi pozorami. Podobno są gorszymi pracownikami. Jak zwykle eksperci znajdują masę uzasadnień dla takich działań.

Mniejsza o argumenty, takie są fakty, dla ludzi starych znalezienie lub utrzymanie pracy jest problemem. Także w pewnych zawodach problematyczna jest możliwość wykonywania przez nich pracy w zawodzie. Z jednej strony pojawiają się pomysły odbierania amatorskich praw jazdy staruszkom, bo rzekomo stwarzają zagrożenie na drogach, z drugiej kierowca zawodowy ma pracować do siedemdziesiątki? Jak długo ma pracować operator dźwigu, człowiek pracujący na wysokościach, robotnik budowlany, kierowca karetki, śmieciarz, strażak, sprzątaczka, chirurg? Ile lat mają szansę spędzić na emeryturze? Prezes Biznes Centre Club Marek Goliszewski nie pracował fizycznie, a nie dożył 70. Powiecie, iż był chory, no tak, ale większość osób po sześćdziesiątce taka jest. Ktoś powie, iż na starość mogą się przekwalifikować. Na programistów czy na hostessy? Najlepiej na prezesów.

Z drugiej strony olbrzymie zamieszanie w gospodarce, jakie wyniknie ze skracania tygodnia pracy, jest trudne do wyobrażenia. Różnego rodzaju specjalistów i wykwalifikowanych pracowników jest tylko określona liczba. Aby nie nastąpiło zatrzymanie gospodarki, po zmianach w kodeksie pracy powinno ich być więcej, ale skąd? Pomyślmy o nauczycielach, lekarzach, maszynistach. Kto będzie nauczał? Jak wydłużą się kolejki do lekarzy? Czy pociągi będą jeździły, a szpitale leczyły tylko w wyznaczone dni tygodnia?

https://www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/czterodniowy-tydzien-pracy-dla-nauczycieli-zapoczatkowaloby-spirale-zmian-w-oswiacie,562187.html

Każe się dłużej pracować ludziom niemającym już zdrowia i sił równocześnie oferując dodatkowe wakacje tym w pełni wydajności zawodowej. Nad sensem takich działań oczywiście nikt się nie zastanawia. Zrobimy wam dobrze, z sensem czy bez sensu, czy chcecie tego, czy nie. Ciekawe, iż KoŁalicja Łobywatelska, a zwłaszcza PeŁO nie miały tego nawet w obietnicach wyborczych i chyba nikt w Polsce tego od nich nie oczekuje.

Jest to pomysł całkowicie zewnętrzny, unijnych biurokratów i globalistycznych ideologów, których nie wybieraliśmy, ale którzy nami rządzą za pośrednictwem skorumpowanej maszynki instytucji Unii Europejskiej. Nasz interes i nasze dobro są dla nich bez znaczenia. o ile ktoś ma wątpliwości, powinien pomyśleć, z jakimi sankcjami może wiązać się niewykonanie dyrektywy unijnej w sprawie zmian kodeksu pracy? Czy grożą Polsce wielomilionowe kary za ośmielenie się obrony własnych interesów? Może jednak należałoby powstrzymać się przed wdrażaniem tej dyrektywy do czasu, aż bałagan w pozostałych krajach stanie się widoczny, ale trudno na to liczyć w przypadku koalicji do bólu posłusznej centralnym planistom z Unii Europejskiej.

Takie działania niszczą tkankę społeczną i krajową gospodarkę i nie jest to przypadek. Dzieje się tak dlatego, iż to jest adekwatny cel tych działań, a wybrana rzekomo przez nas władza pokornie realizuje zachcianki i cele zewnętrznych mocodawców. I wbrew opinii prezesa Kaczyńskiego, nie są to Niemcy ani Rosja. To wielki światowy kapitał i globalistyczne organizacje takie jak WEF (World Economic Forum - Światowe Forum Ekonomiczne). prawdopodobnie nie bez powodu ideolog WEF Yuval Noah Harari nazwał emerytów bezużytecznymi zjadaczami chleba, z którymi ludzkość musi coś zrobić. Niestety, obecny premier jest wychowankiem Szkoły Młodych Liderów WEF, więc trudno oczekiwać od niego działań zgodnych z interesem obywateli Polski. W tej sprawie zapraszam do przeczytania poniższego tekstu.

O jawność w życiu publicznym

Niedawno jeszcze myślałem, iż sensowne byłoby domaganie się referendum w celu podjęcia decyzji, czy wolimy zachowanie, a choćby obniżenie obecnego wieku emerytalnego i utrzymanie obecnego kodeksu pracy, czy podniesienie wieku i dłuższe wakacje. Zdałem sobie jednak sprawę, iż większość publiczności nie patrzy dalej niż tydzień naprzód i nie potrafi przewidywać odległych skutków dzisiejszych decyzji. Zachowują się jak pasikonik, a nie mrówka z bajki de la Fontaine’a, więc radośnie wybiorą dłuższe wakacje, nie myśląc o sobie za 20-30 lat.

Wystarczy posłuchać, jak narzekają na niskie emerytury aktorzy i artyści estradowi, którzy przez całe życie dobrze zarabiali, ale składki płacili najniższe z możliwych lub żadne. Jedni coś sami odłożyli, inni nie, ale narzekają prawie wszyscy, epatując wysokością świadczenia. Niby inteligentni ludzie, ale nie przewidzieli. Związki przyczynowo-skutkowe to nauki hermetyczne niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Dlatego system obowiązkowych składek emerytalnych ma sens, pomimo swojej podatności na fanaberie polityków.

Zmniejszona liczba godzin pracy niezależnie od planów i deklaracji z czasem poskutkuje zmniejszonymi zarobkami. Już wielki kapitał wie, jak to zrobić. Być może na początku wszyscy się ucieszą, iż mają więcej wolnego, ale gdy za jakiś czas okaże się, iż nie starcza na opłaty stałe i spłatę kredytu dodatkowy czas wolny będzie musiał być poświęcony na pracę zarobkową. To czy będzie to praca u tego samego szefa, czy moonlighting, czyli dorabianie na boku, to już wszystko jedno. Raczej to pierwsze, bo pracodawcy coraz częściej uzurpują sobie prawo do nadzoru nad tym, co pracownik robi w swoim czasie wolnym. Może też dorabianie się nie uda pomimo potrzeb i chęci. Za to przybędzie jeszcze jeden argument za podnoszeniem wieku emerytalnego:

Żebyście wszyscy przed śmiercią zdążyli pospłacać zaciągnięte kredyty

Dziękuję za przeczytanie Substacka Jacka! Subskrybuj za darmo, aby otrzymywać nowe posty i wspierać moją pracę.

Obrazy jak zwykle wygenerowane przez AI na portalu NightCafe

Idź do oryginalnego materiału