Eliza Michalik masakruje przemówienie Kaczyńskiego: autorytaryzm w masce

2 miesięcy temu

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego na kongresie PiS przeszło bez większego echa w przestrzeni medialnej, jednak jego treść warta jest szczególnej uwagi. Na tle pogłębiających się podziałów politycznych i społecznych, prezes Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny ukazał jakąś tam umiejętność manipulacji narracją oraz zgrabnego wykorzystywania retoryki antyelit, której używał przez lata, by teraz z pełnym przekonaniem ogłosić, iż to PiS jest “elitą partii i narodu”. Przemówienie Kaczyńskiego ukazuje nie tylko przekształcenie przekazu, ale również ukryte niebezpieczeństwa, jakie może przynieść takie podejście – uważa Eliza Michalik.

Jarosław Kaczyński, który przez lata podkreślał negatywną rolę elit — szczególnie w kontekście zachodnich wartości i Unii Europejskiej — teraz otwarcie zmienia front, ogłaszając PiS jako elitę. Jeszcze kilka lat temu Kaczyński i jego zwolennicy często mówili o zgniłych elitach, które miały stanowić zagrożenie dla Polski, a szczególnie te, które reprezentują wartości europejskie. PiS odwoływał się do tych emocji, by zdyskredytować przeciwników politycznych i wykorzystywać narrację o odrzuceniu zachodnich wpływów.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Co się zmieniło? PiS zdał sobie sprawę, iż obrzydzanie elit przestało być skuteczne. Polacy dostrzegli w działaniach PiS coś, co sami zaczęli określać mianem politycznej „szarańczy”. W ich oczach rządy PiS stały się synonimem oportunizmu, korupcji i brutalnej walki o władzę, kosztem dobra wspólnego. Gdy naród zaczął wyraźnie odrzucać tę retorykę, Kaczyński dokonał zgrabnej manipulacji. W przeszłości elity były “zepsute”, dziś PiS sam ogłasza się ich reprezentantem.

Twierdzenie, iż PiS jest elitą partii i narodu, przypomina niebezpieczne retoryki znane z historii. Słowa te, charakterystyczne dla systemów autorytarnych, były wykorzystywane przez polityków takich jak Mussolini czy Hitler, by uprawomocnić swoje nieograniczone rządy. Demokratyczne systemy opierają się na służeniu ludziom, na pokorze wobec woli narodu. Tymczasem Kaczyński sugeruje coś zupełnie innego: PiS jest elitą, co oznacza, iż ich władza ma szczególne przywileje, a reszta społeczeństwa, która nie podziela ich wizji, staje się automatycznie wrogiem.

To właśnie ten język budzi poważne obawy. Gdy polityk w demokratycznym kraju zaczyna mówić o swojej partii jako o elicie narodu, towarzyszy temu niebezpieczna narracja wrogów wewnętrznych. jeżeli PiS jest elitą, to kto jest przeciwnikiem? Każdy, kto stawia opór, krytykuje, lub ma inną wizję przyszłości Polski, staje się wrogiem narodu – a to już prosta droga do dalszej polaryzacji społecznej i politycznej. W ten sposób Kaczyński przygotowuje grunt pod dalsze autorytarne rządy PiS, które mogą jeszcze bardziej osłabić demokrację w Polsce.

Kaczyński w swoim przemówieniu nawiązywał do tego, iż “elita narodu” ma moralne prawo do władzy, co przypominało retorykę używaną przez reżimy totalitarne. W imię “wyższej racji” można łamać prawa, ograniczać wolności i przymykać oko na korupcję. Przykłady historyczne pokazują, iż takie podejście doprowadzało do fatalnych skutków dla krajów, w których takie rządy się rozwijały.

Jest to także próba zmobilizowania własnego elektoratu, który – zgodnie z teorią „władzy wyższej” – ma moralne prawo do wyzyskiwania państwa i jego instytucji, ponieważ są “elitą narodu”. Ta retoryka sugeruje, iż lojalność wobec PiS gwarantuje bezkarność oraz korzyści materialne, a Kaczyński jasno daje do zrozumienia: “wytrwajcie z nami, a będzie wam wolno więcej”.

Przemówienie Kaczyńskiego ma również podłoże propagandowe, będące próbą odwrócenia uwagi od porażek PiS. Prezes PiS nie przyznaje, iż jego partia straciła władzę z powodu niezadowolenia Polaków z korupcji, nepotyzmu i chaosu w zarządzaniu krajem. Zamiast tego stara się przedstawić przegraną jako chwilowy problem, który da się naprawić, jeżeli PiS ponownie dojdzie do władzy. Tworzy w ten sposób iluzję zwycięstwa, choćby w obliczu przegranej, co ma za zadanie zmobilizować elektorat i przygotować grunt pod przyszłą walkę o władzę.

Kaczyński wyraźnie pokazuje, iż PiS nie zamierza oddać pola bez walki. Choć koalicja 15 października wygrała wybory i w tej chwili rządzi, Kaczyński już teraz stawia podwaliny pod przyszłe działania, które mogą przywrócić PiS do władzy. Przemówienie sugeruje, iż jeżeli PiS wróci do rządzenia, to zamierza w pełni wykorzystać swoją siłę, być może w sposób jeszcze bardziej autorytarny niż dotychczas. Słowa o „odkłamywaniu ośmiolecia” są zapowiedzią intensywnej ofensywy propagandowej i próbą narzucenia nowej narracji, w której to PiS będzie przedstawiany jako jedyna siła zdolna uratować Polskę przed wrogami.

Idź do oryginalnego materiału