Słowa, które wypowiedziała Maria Kurowska, posłanka Solidarnej Polski, o dwutlenku węgla – wywołały lawinę prześmiewczych komentarzy. Trudno się dziwić – pani poseł ma teraz przecież ogromne szanse na pierwsze miejsce w plebiscycie “Klimatyczna bzdura roku”. Choćby za stwierdzenie, iż zmniejszenie emisji CO2 do zera jest równoznaczne z “zagłodzeniem planety”. Pisząc o “kłamstwie, ogłupiającym ludzi, które stoi za zakazem samochodów spalinowych i forsowaniem elektryków” Kurowska poruszyła jednak istotny temat. Czy, kiedy i na ile auta elektryczne są lepsze dla klimatu i środowiska niż auta spalinowe?
6 marca Maria Kurowska zamieściła na Twitterze taki oto wpis, który wyświetlono ponad pół miliona razy:
Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Zwłaszcza iż na podlinkowanym filmie obok Pani Poseł stał Jacek Ozdoba. Wiceminister klimatu Rzeczpospolitej Polskiej słuchając jej wypowiedzi w ogóle nie zareagował. Warto obejrzeć całość nagrania, to raptem niecałe dwie minuty.
Kurowska idzie w ślady Ziobry, Kaczyńskiego i Suskiego
Nie od dziś jest chyba dla wszystkich jasne, iż jakość polskiej sceny politycznej pozostawia wiele do życzenia. Politycy (i, jak widać, polityczki) – zwłaszcza ze Zjednoczonej Prawicy – przyzwyczaili nas już też do kuriozalnych wypowiedzi na temat klimatu.
I to nie jacyś tam szeregowi członkowie partii, ale sam Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński. Ten pierwszy ma na koncie wypowiedź na temat dwutlenku węgla bardzo podobną w duchu do tego co mówiła i pisała Kurowska. Ziobro już prawie dziewięć lat temu powiedział mniej więcej tyle, iż dwutlenek węgla nie może być szkodliwy skoro pijemy go w napojach gazowanych.
Z kolei Jarosław Kaczyński całkiem niedawno stwierdził, iż “w kwestii klimatu zdania poważnych uczonych są bardzo podzielone”. O czym zresztą pisaliśmy na Smoglabie.
Zacięta walka o podium w prestiżowym plebiscycie
I Ziobro, i Kaczyński dzięki tym wypowiedziom zwyciężyli w plebiscycie „Klimatyczna bzdura roku”, organizowanym przez portal Nauka o Klimacie. Ziobro wygrał w roku 2014, wyprzedzając tak wybitnych specjalistów z dziedziny geofizyki jak Rafał Ziemkiewicz oraz Janusz Korwin-Mikke.
Kaczyński najwyższe miejsce na podium zajął w 2022, a rok wcześniej na Klimatyczną Bzdurę Roku 2021 internauci wybrali wypowiedź Marka Suskiego: “Nasze lasy i nasze zielone uprawy pochłaniają więcej niż emitujemy CO2“.
Może więc posłanka Kurowska pozazdrościła partyjnym kolegom tego jakże zaszczytnego wyróżnienia i postanowiła pójść w ich ślady? Póki co z dnia na dzień stała się dużo bardziej znana i rozpoznawalna.
Nie ma chyba sensu po kolei i szczegółowo tłumaczyć dlaczego i jak bardzo kuriozalne i sprzeczne z faktami są wypowiedzi pani posłanki. Warto jednak zwrócić uwagę na coś, co chyba umknęło większości komentujących. W steku nonsensów, jakimi zasypała nas Kurowska kryje się przynajmniej jeden poważny problem.
I nie chodzi bynajmniej o to, iż parlamentarzystka dużego kraju w środku Europy publicznie opowiada tak groteskowe głupoty. Przecież tylko najwięksi optymiści mogą spodziewać się po politykach polskiej prawicy rzetelnego przedstawiania opinii publicznej faktów i ustaleń nauki na temat zmian klimatu. Niestety.
Czy faktycznie „elektryk” jest dla Planety lepszy niż auto spalinowe?
Ale pretekstem do wypowiedzi posłanki był planowany w Unii w trosce o klimat zakaz rejestracji nowych pojazdów spalinowych po roku 2035, któremu Kurowska jest oczywiście przeciwna.
A może Maria Kurowska i podobnie myślący ludzie mają tu jednak (w pewnym sensie) odrobinę racji? Czy wątpliwości i obawy wobec elektryfikacji transportu nie są przypadkiem – przynajmniej częściowo – uzasadnione?
Bo to, czy samochód elektryczny jest lepszy dla środowiska i klimatu naszej planety niż samochód spalinowy nie jest wcale takie oczywiste. Odpowiedź, jak to często w życiu bywa, brzmi „to zależy”.
Nie możemy zapominać, iż produkcja baterii i całego samochodu elektrycznego wymaga wielu surowców takich jak choćby lit i kobalt. A ich pozyskanie wiąże się z degradacją środowiska i wyzyskiem ludzi. choćby jeżeli dzieje się to w Afryce lub Ameryce Południowej, a nie Europie, więc nie rzuca się nam przesadnie w oczy, to fakt pozostaje faktem.
Ale zostawmy dramat dzieci z Konga i przejdźmy do kwestii wpływu na klimat.
Emisje z produkcji, emisje z jazdy
Po pierwsze, mamy emisję CO2 związaną z produkcją samochodu, która w przypadku auta elektrycznego jest wysoka. Żeby więc inwestycja w „elektryka” opłaciła się z punktu widzenia ochrony klimatu należy nim jeździć wystarczająco dużo. jeżeli używamy naszego auta rzadko, to – przynajmniej jeżeli chodzi o wpływ na klimat – nie ma sensu wymieniać starego spalinowego na elektryczne.
Po drugie, tak dla samochodów spalinowych jak i elektrycznych mamy emisję CO2 związaną z używaniem auta, z samą jazdą. W przypadku samochodu elektrycznego emisyjność zależy nie tylko od konkretnego modelu, ale też oczywiście od tego jak emisyjna jest w danym kraju energetyka. Czyli jaki “ślad węglowy” ma jedna kilowatogodzina energii elektrycznej.
Konkretne wartości dla różnych państw Unii Europejskiej oraz to, ile musimy przejechać kilometrów by (wyłącznie dla ochrony klimatu) opłacało się zmienić auto spalinowe na elektryka znajdziecie Państwo na przykład w artykule „How clean are electric cars?” na stronach organizacji Transport and Environment.
Widać, iż w całej Unii elektryki najgorzej wypadają w … Polsce. Właśnie dlatego, iż w naszym kraju emisyjność energetyki jest szczególnie wysoka. A zawdzięczamy to w dużej mierze partii, do której należy posłanka Kurowska. To przecież Ziobryści z uporem godnym lepszej sprawy od dawna blokują rozwój energetyki wiatrowej na lądzie.
Nawiasem mówiąc, “walczący z wiatrakami” przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy zachowują się podobnie do niemieckich i polskich Zielonych, którzy z czysto politycznych i ideologicznych powodów walczą z niskoemisyjną energetyką jądrową, bardzo szkodząc tym klimatowi.
Wraz ze zmniejszaniem emisji CO2 z polskiego systemu elektroenergetycznego przewaga elektryków nad autami spalinowymi będzie coraz wyraźniejsza. Jednak póki co jest, jak jest.
Nie tylko klimat
Wpływ motoryzacji na ludzi i naszą Planetę nie ogranicza się rzecz jasna jedynie do wpływu na klimat. To także choćby szkody górnicze związane ze wspomnianym już wydobyciem metali takich jak lit i kobalt.
A także, a z polskiej perspektywy może choćby przede wszystkim – wpływ na jakość powietrza. Co ciekawe, dopytywana później przez dziennikarzy posłanka Kurowska wspomniała też właśnie o smogu: “Nie odróżniacie smogu od dwutlenku węgla” I dodała: “proszę się przygotować, popatrzeć, jak to jest i będziemy dalej rozmawiać”.
Faktycznie, mylenie smogu i zmiany klimatu jest wciąż dość powszechne wśród dziennikarzy, urzędników i polityków. Zdarzyło się to na przykład Rafałowi Trzaskowskiemu.
Elektryki a smog
Popatrzmy więc, jak to jest nie z punktu widzenia klimatu, ale smogu. Czyli jakości powietrza.
W przypadku każdego samochodu, niezależnie od rodzaju napędu źródłem emisji szkodliwego dla zdrowia pyłu jest ścieranie opon, klocków i tarcz hamulcowych i unoszenie z jezdni zalegającego na niej pyłu. Ale w przypadku elektryków odpada oczywiście najgorsze: emisja pyłu, tlenków azotu i innych szkodliwych substancji z rury wydechowej.
Jeśli chodzi o wpływ na nasze zdrowie, najgorsze są zwykle auta z silnikiem Diesla. Spaliny z diesli są rakotwórcze i mają dewastujący wpływ nie tylko na nasz układ oddechowy, ale też układ krążenia, układ nerwowy, a w przypadku ciężarnych matek na ich jeszcze nie narodzone dzieci.
Spaliny benzyniaków są mniej szkodliwe, ale do przesadnie zdrowych również nie należą.
Z kolei “elektryki” to z punktu jakości powietrza i naszego zdrowia widzenia rozwiązanie wprost wymarzone. Nasze miasta byłyby miejscami dużo przyjemniejszymi i lepszymi do życia – cichszymi i z dużo, dużo czystszymi- gdyby dało się wymienić choćby tylko wszystkie samochody z napędem z silnikiem Diesla na samochody elektryczne.
Kiedy “mniej” znaczy “lepiej”
Tyle iż to nie jest w najbliższej przyszłości możliwe. A choćby gdyby było, to z wielu względów nie jest też rozwiązaniem optymalnym. Nie należy liczyć na to, ani do tego dążyć, by wszystkie w tej chwili istniejące samochody spalinowe jeden do jednego zastąpić elektrycznymi.
Tak, powinniśmy z elektryfikować transport, ale jednocześnie koniecznie redukować też liczbę samochodów. Inaczej negatywny wpływ motoryzacji na ludzi, klimat i środowisko będzie przez cały czas silny, choćby jeżeli 100 proc. aut jeżdżących po naszych ulicach będą stanowiły pojazdy elektryczne.
–
Zdjęcie: Scharfsinn/Shutterstock