
Byłem na rekolekcjach adwentowych. Dziwne? Nie należę do Kościoła, jestem agnostykiem. Ale rekolekcje prowadził ksiądz profesor Andrzej Draguła, mój autorytet w kwestii Ewangelii, moralności, człowieczeństwa i wartości. Do tej pory znałem księdza jedynie z książek, artykułów i mediów społecznościowych, ale od lat marzyłem, by spotkać go i posłuchać na żywo.
Do tego temat przewodni – „Ekstaza Miłosiernego Samarytanina” – sprawił, iż po prostu musiałem tam być.
Wysłuchałem go z wypiekami, poznałem i uściskałem, dziękując za wszystko. Dzięki jego tekstom stałem się lepszym człowiekiem.
Każdy zna przypowieść o Dobrym Samarytaninie. Jezus redefiniuje w niej pojęcie bliźniego – bliźnim nie jest tylko osoba z tej samej grupy etnicznej, religijnej czy społecznej, ale każdy człowiek w potrzebie, niezależnie od pochodzenia, statusu czy wzajemnych uprzedzeń.
Ksiądz profesor na kanwie tej przypowieści poruszył temat zła – zła, które przywołuje bezwarunkowe dobro, zła, na które „Bóg przysyła” dobro; zawracania zła w dobro.
Od świętego Augustyna, przez Tischnera i Wojtyłę, po Leona XIV i Dragułę – temat był szeroko osadzony w tradycji i refleksji moralnej.
Nie czuję się wystarczająco wykształcony ani nie mam w sobie tyle dobroci, by szerzej odnosić się do tych zagadnień, ale mogę z całego serca polecić książkę księdza Andrzeja Draguły „Ekstaza Miłosiernego Samarytanina”. Bez względu na wiarę – lub jej brak – odnajdziecie w niej wartości uniwersalne.
Nawiązując do słów księdza Andrzeja, przytoczę fragment z adhortacji Leona XIV „Umiłowałem Cię”:
„Miłość chrześcijańska pokonuje wszelkie bariery, zbliża oddalonych, łączy obcych, czyni bliskimi nieprzyjaciół, przekracza przepaście po ludzku nie do pokonania i wnika w najskrytsze zakamarki społeczeństwa. Ze swej natury miłość chrześcijańska jest prorocza, dokonuje cudów, nie zna granic: dąży do tego, co niemożliwe. Miłość jest przede wszystkim sposobem pojmowania życia, sposobem jego przeżywania. Otóż Kościół, który nie stawia miłości żadnych granic, który nie zna wrogów, z którymi trzeba walczyć, ale widzi jedynie mężczyzn i kobiety, których należy miłować – to Kościół, którego potrzebuje dziś świat”.
Piękne słowa, prawda?
Odpowiedź można spróbować znaleźć, stawiając pytanie zwrotne:
Co by było, gdyby tego Słowa w ogóle nie było? Gdyby nie było ludzi, którzy je głoszą i próbują nim żyć?






