- — To był bonus dla kandydata PO — tak o ogłoszonym przez premiera planie inwestycyjnym mówi Onetowi politolożka prof. Renata Mieńkowska-Norkiene
- Wskazuje, iż „wzorem Trumpa, premier Tusk stawia na to, co jest duże, na inwestycje na ogromną skalę”
- O ostatnich sondażowych spadkach kandydata PiS politolożka mówi wprost: nie dziwią. — Pan Nawrocki jak na razie jest absolutnie żaden. W każdym wymiarze — podkreśla ekspertka
- Politolożka zwraca również uwagę, iż kluczową rolę w kampanii Nawrockiego może odegrać Jarosław Kaczyński. Jednak jej zdaniem prezes PiS „stracił słuch społeczny, już nie potrafi budować narracji, która by ludzi zjednoczyła wokół jakiejś wizji”
W poniedziałek w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych premier Donald Tusk wygłosił przemówienie, które ma być drogowskazem dla rozwoju polskiej gospodarki w najbliższych latach. Zapowiedział m.in. 650 mld zł na inwestycje w naszym kraju w 2025 r.
— niedługo będziemy dopinać plany inwestycyjne Google i Microsoft w Polsce — dodał premier. — Do 2032 r. zainwestujemy w polską kolej 180 mld zł — mówił również.
Rafał Brzoska oraz Donald Tusk
Te plany jako „istotne paliwo kampanijne” dla Rafała Trzaskowskiego ocenia w rozmowie z Onetem politolożka prof. Renata Mieńkowska-Norkiene. — To był dla kandydata PO bonus, dobry ruch premiera, bo przecież Trzaskowski do tej pory musiał się od rządu wciąż odcinać i jakoś za niego wstydzić, iż ten „nie dowozi”, choćby, zapowiadanych projektów światopoglądowych, jak te związane z aborcją. — mówi ekspertka.
— Poza tym premier Tusk całkowicie tym wystąpieniem przykrył nieśmiałą próbę kandydata PiS Karola Nawrockiego, by zaistnieć na polu gospodarczym. Mówię tu o tej jego zapowiedzi, iż jak zostanie prezydentem, to o 30 proc. obniży ceny prądu — wskazuje politolożka.
W ocenie prof. Mieńkowskiej-Norkiene inwestycyjny plan Tuska jest w dużej mierze skrojony „pod narrację Trumpa”. — To było trochę wystąpienie w stylu „drill, baby, drill” — mówi ekspertka.
— Bo Tusk znacznie mniej mówił o inwestycjach w zieloną energię i jej odnawialne źródła, niż o tych wielkich, wręcz „ciężkich” planach. Zresztą, to właśnie Trump narzucił tę swoistą gigantomanię. I dlatego w planach Tuska też liczyć ma się to, co wielkie. I kampanijnie to będzie dla Trzaskowskiego bardzo korzystne, bo wielkie jest bardziej efektowne — podkreśla politolożka.
— To tym bardziej istotne, iż Trzaskowski dotąd głównie dostawał, przepraszam za kolokwializm, „bęcki” za to, iż jest wiceszefem PO, zaś PO jako partia rządząca jest wystawiona na strzały i na krytykę. Ale teraz, dzięki tym inwestycyjnym planom premiera, kandydat PO ma mocną kartę, głównie dla liberalnych gospodarczo wyborców Konfederacji, których głosy w II turze mogą okazać się bardzo ważne. Do tego, co może okazać się kluczowe, Polacy coraz częściej głosują, kierując się względami gospodarczymi. To był więc mocny strzał na korzyść Trzaskowskiego — mówi prof. Mieńkowska-Norkiene.
Skopiowanie „starego Trumpa”
— Zaś co do tego publicznego apelu premiera do przedsiębiorcy Rafała Brzoski, to cóż, nie oznacza to jeszcze, iż wyrośnie nam z niego „polski Elon Musk”. Choć pan Brzoska ma potencjał na wzrost. Jednak słowa Tuska to było totalne skopiowanie „starego Trumpa” — zaznacza ekspertka.
— Taka „wisienka” zarówno dla wielbicieli amerykańskiego prezydenta, jak i dla samych przedsiębiorców — dodaje prof. Mieńkowska-Norkiene. — interesujące w tym kontekście jest to, iż Tusk powierza panu Brzosce misję dotyczącą deregulacji w chwili, gdy Poczta Polska masowo zwalnia pracowników, zaś InPost dynamicznie się rozwija. On miał uosabiać wszystkich przedsiębiorców, do których zwraca się premier. Szef rządu chciał, aby wybrzmiało to, iż ta deregulacja ma być oddolna, na zasadach stworzonych przez samych biznesmenów — podkreśla.
Rafał Brzoska
Sondażowe spadki kandydata PiS. „Karol Nawrocki jest żaden”
— To jest zarówno opóźniony „efekt apartamentu”, jak i proces w wypadku tego kandydata naturalny, bo pan Nawrocki jak dotąd jest „żaden”, jeżeli chodzi o jego wizerunek i poglądy. Osoby mu niechętne podkreślają tę jego nijakość, ale jednocześnie zarzucają mu, iż jest bezwzględny i iż kłamie. Z tego nie rodzi się żaden spójny wizerunek, bo tego wizerunku pan Nawrocki jeszcze nie ma — tak politolożka komentuje ostatnie słabe wyniki w sondażach kandydata wspieranego przez PiS.
— Musimy pamiętać, iż on, kandydat Nawrocki ma trzy rodzaje elektoratu. Pierwszy to ten betonowy, żelazny, który wsparłby absolutnie każdego, o ile wskazałby go prezes PiS. I na tym elektoracie to, iż Karol Nawrocki za publiczne pieniądze korzystał z apartamentu Deluxe w muzeum, którym kierował nie robi żadnego wrażenia. I jest to jednocześnie ta grupa, do której najmocniej dociera, i którą najbardziej „wzmaga” ta narracja o „zamachu stanu” — wyjaśnia prof. Mieńkowska-Norkiene.
— Drugą grupą potencjalnych wyborców Nawrockiego są ci, którzy głosowali na PiS, bo byli mocno roszczeniowi i liczyli na zastrzyk pieniędzy od państwa. To jest ta grupa, która, mówiąc w przenośni, wierzy w zasadę, iż „władza może i kradnie, ale się przynajmniej dzieli” — podkreśla ekspertka.
— I wreszcie, trzecią grupą potencjalnych wyborców kandydata PiS mogą być ci, którzy w I turze poprą Sławomira Mentzena, ale w II mogą postawić na Nawrockiego — wyjaśnia. — Tyle iż z wyborcami Konfederacji to jest wielka niewiadoma. Bo przecież w 2020 r. w II turze znaczna część z nich pozostała w domach. Ci zaś, którzy poszli głosować, podzielili się po równo — tylu samo poparło Trzaskowskiego, co Andrzeja Dudę. Więc na nich Nawrocki nie może za bardzo liczyć — wskazuje prof. Mieńkowska-Norkiene.
Karol Nawrocki podczas spotkania ze strzelcami i Bractwem Kurkowym na strzelnicy Czapla w Lublewie Gdańskim
— My musimy jednak pamiętać, iż w tej kampanii może zdarzyć się jeszcze wszystko. Choćby, Trump chciałby jak najszybciej doprowadzić do zakończenia wojny w Ukrainie. Na tej samej nucie gra Władimir Putin, który marzy o tym, żeby 9 maja, w Dniu Zwycięstwa ogłosić, iż już zabrał Ukrainie to, co chciał zabrać. A koniec wojny całkowicie zmieniłby okoliczności wyborów prezydenckich w Polsce — mówi politolożka.
„Prezes Kaczyński kompletnie oderwał się od rzeczywistości”
Prof. Mieńkowska-Norkiene wskazuje, iż w kontekście kampanii prezydenckiej najważniejsze dla kandydata PiS może okazać się zaangażowanie w nią prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
— Problem jednak w tym, iż prezes Kaczyński kompletnie już oderwał się od rzeczywistości. To dobitnie pokazują jego wystąpienia na kolejnych miesięcznicach, gdzie idzie coraz dalej w oskarżeniach, które już zatrącają o absurd — zaznacza politolożka.
— On stracił słuch społeczny, już nie potrafi budować narracji, która by ludzi zjednoczyła wokół jakiejś wizji. Jedyną umiejętnością, którą wciąż włada świetnie, jest konsolidowanie i mobilizowanie żelaznego elektoratu wokół partii — podkreśla ekspertka.
Jarosław Kaczyński podczas miesięcznicy smoleńskiej 10 lutego 2025 r.
— Prezes PiS liczy prawdopodobnie na to, iż Nawrocki wejdzie do II tury, a potem ruszy w PiS machina „straszenia złym Tuskiem” i jakoś to pójdzie. Czy wystarczy na wygraną kandydata PiS, to poważnie wątpię, ale dla przestrogi przypomnę, iż Trump był w USA gigantycznie niedoszacowany — podsumowuje prof. Mieńkowska-Norkiene.