Trzy godziny rozmowy Donalda Trumpa z Władimirem Putinem i zero konkretów po niej. Tak zakończyło się spotkanie przywódców USA i Rosji na Alasce. Putin wizerunkowo wygrał, jest bezapelacyjnym zwycięzcą tego szczytu, bo krocząc po czerwonym dywanie na terenie USA i wsiadając do limuzyny prezydenta Stanów Zjednoczonych, pokazał światu, iż dla Trumpa jest równoprawnym, godnym szacunku partnerem. — Trzeba to powiedzieć wprost: Trump dał ciała z punktu widzenia interesów całego Zachodu i USA — mówi Onetowi dr Witold Sokała, ekspert od stosunków międzynarodowych i publicysta "Dziennika Gazety Prawnej". Wskazuje jednak na "niewielki plus", który miał miejsce pod sam koniec spotkania. — Ogólnie, optymistą nie jestem, ale nie jestem też strasznym pesymistą — przyznaje.