Ekspert o działaniach Ryszarda Czarneckiego: tu już się kończą żarty

news.5v.pl 2 dni temu

11 września br. ok. godz. 16 na warszawskim lotnisku agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali byłego europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. W tym samym czasie służby zatrzymały w stolicy jego żonę Emilię H. Akcja służb ma związek z aferą Collegium Humanum.

Zarzuty korupcyjne dla Ryszarda Czarneckiego i jego żony

Prokuratura zarzuca politykowi i jego żonie, iż zawarli z założycielem Collegium Humanum nieformalną umowę o charakterze korupcyjnym. Emilia H. miała dostać doktorat Collegium Humanum i zostać zatrudniona na tej uczelni, a w zamian za to Ryszard Czarnecki zobowiązał się lobbować u władz Uzbekistanu, aby zgodziły się na stworzenie filii Collegium Humanum.

— Były europoseł miał się powoływać na wpływy w instytucjach państwowych, w tym w ministerstwach, i miał się podejmować załatwienia różnych spraw Collegium Humanum, w tym miał pomóc w otworzeniu zagranicznej filii. W zamian za te zachowania — a więc pomoc w załatwieniu spraw — otrzymali z żoną korzyść majątkową, jak również korzyść osobistą. Korzyść majątkowa polegała na osobistym uzyskaniu ponad 90 tys. zł tytułem fikcyjnego zatrudnienia, de facto do tego zatrudnienia nie doszło, a był to jedynie pretekst do dokonywania tych przelewów — wyjaśnił prokurator Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.

Przyczółek w strefie wpływów chińskich i rosyjskich

— Jak rozumiem, układ był taki, iż chodziło o to, żeby tworzyć przyczółki zagraniczne. Akurat w postaci Ryszarda Czarneckiego trafił się facet mający kontakty w kraju na obszarze postradzieckim. To pewnie nie była jakaś szczególna miłość do Uzbekistanu, tylko po prostu otwierająca się możliwość wynikająca z kontaktów, które Czarnecki tam wcześniej nawiązał — domniemuje dr Witold Sokała, publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”.

Politolog przypomina, iż w poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego, Ryszardowi Czarneckiemu zdarzało się jeździć w charakterze obserwatora na wybory do Uzbekistanu i do innych państw postradzieckich. Dlatego nie jest przypadkiem, iż pośrednikiem Collegium Humanum był właśnie polityk PiS.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

— Wyrabiał sobie kontakty, ale też składał ewidentnie fałszywe raporty z tych wyborów. No bo one, delikatnie mówiąc, były dalekie od demokracji. A Ryszardowi Czarneckiemu zdarzało się chwalić te „procedury demokratyczne”. Można sobie tutaj dodać dwa do dwóch — dodaje ekspert.

Nasz rozmówca wskazuje, iż kraje takie jak Uzbekistan płacą za możliwość zorganizowania przyczółków w Unii Europejskiej. — Można domniemywać, iż podobnie było tym razem. Podobnie płacą zresztą za inne operacje.

Jednocześnie dr Witold Sokała uważa, iż lobbing jest rzeczą normalną i różne państwa wykorzystują w tym celu uczelnie oraz nadawanie doktoratów honoris causa.

— Problem pojawia się, kiedy uczelnia jest patologiczna i się nie szanuje, a bardzo wiele wskazuje na to, iż z taką uczelnią tutaj mamy do czynienia oraz kiedy kraj, który po ten lobbing sięga za pośrednictwem jednostek akademickich, jest krajem, co do którego intencji strategicznych możemy mieć pewne obawy. Sam Uzbekistan nie jest ryzykiem i zagrożeniem. Natomiast w Uzbekistanie ścierają się wpływy chińskie i rosyjskie. Równie dobrze za takim lobbingiem, za takimi kontaktami mogą stać Rosjanie i Chińczycy. A tu już się kończą żarty, a zaczynają się schody. No bo wtedy jest to już poważna kwestia kontrwywiadowcza — uważa Sokała.

Sekretarz stanu USA mógł naciskać na polskich polityków

W czwartek Polskę odwiedził sekretarz stanu USA Antony Blinken. Spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą, premierem Donaldem Tuskiem i szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim. Rozmowy dotyczyły głównie współpracy w zakresie obronności i energetyki, a także wojny w Ukrainie.

Czy był jakiś ukryty powód jego wizyty, o którym nie wiemy? — Nie mam żadnych przesłanek, żeby spodziewać się, iż były poruszane inne tematy poza tymi wymienionymi. Wiadomo, iż nie tylko kurtuazja wchodziła w grę, zwłaszcza w kwestii energetyki. Myślę, iż ta wizyta była elementem lobbingu amerykańskiego za tym, żeby poprawić warunki amerykańskiego inwestowania w polski atom — zaznacza politolog.

Radek Pietruszka / PAP

Antony Blinken i Donald Tusk

I dodaje: — Być może była to okazja, by nacisnąć na polityków obu obozów w Polsce, żeby współpracowali na tym polu. I żeby obie strony nie traktowały programu jądrowego jako elementu jakichś wewnętrznych przetargów politycznych.

Idź do oryginalnego materiału