1 tydzień temu
W Tbiliskim Sądzie Miejskim zakończono rozpatrywanie spraw demonstrantów zatrzymanych podczas akcji opozycji 4 października, kiedy część protestujących próbowała dostać się na teren pałacu prezydenckiego przy ulicy Atoneli.
Spośród 46 zatrzymanych wobec dwóch zastosowano środek zapobiegawczy w postaci kaucji, pozostali 44 pozostaną w areszcie. Na wolność po wpłaceniu kaucji wyszli już 71-letni pediatra Giorgi Czachunaszwili i projektantka Ia Darachwelidze.
Premier Gruzji Irakli Kobachidze oświadczył, iż liczba zatrzymanych w tej sprawie prawdopodobnie jeszcze wzrośnie i iż „wszyscy uczestnicy przemocy, którzy zostaną zidentyfikowani, poniosą odpowiedzialność”:
„Ostrzegaliśmy wszystkich, iż dysponujemy większymi możliwościami identyfikacji napastników niż wcześniej — powiedział Kobachidze dziennikarzom w Gurdżaani. — Państwo nie może przymykać oczu na coś takiego”. „Kiedy dochodzi do takiej skali ataku na instytucje państwowe, zasadnicze znaczenie ma zdecydowana reakcja, by w przyszłości zapobiec podobnym próbom. Doprowadzimy tę sprawę do końca” – dodał.
Według premiera moralna odpowiedzialność za wydarzenia z 4 października spoczywa „na wszystkich, którzy przyszli na demonstrację”: „Była to akcja mająca na celu obalenie władzy. Około 5–7 tysięcy osób wzięło w niej udział świadomie”.
Demonstracja 4 października odbyła się w dniu wyborów samorządowych pod hasłem „pokojowego obalenia władzy”. Uczestnicy zgromadzili się na placu Wolności i ruszyli w kierunku pałacu prezydenckiego Orbeliani. Kilku demonstrantów sforsowało metalowe ogrodzenie i weszło na dziedziniec administracji, skąd zostali wyparci przez policję.
Zatrzymanym grożą długie wyroki więzienia; śledztwo toczy się z czterech artykułów kodeksu karnego Gruzji:
- art. 317 – nawoływanie do siłowej zmiany ustroju konstytucyjnego lub obalenia władzy,
- art. 187 – uszkodzenie lub zniszczenie mienia,
- art. 222 – próba zajęcia lub zablokowania obiektu o znaczeniu strategicznym,
- art. 225 – organizacja, kierowanie lub udział w zamieszkach grupowych.
W mediach społecznościowych i na opozycyjnych portalach zwrócono uwagę, iż metalowe ogrodzenie przed pałacem prezydenckim „zbyt łatwo ustąpiło” kilku uczestnikom akcji. Według kanału TV Pirveli nie można wykluczyć, iż barierki zostały wcześniej „przygotowane” w taki sposób, by protestujący mogli je obalić i wejść na dziedziniec. Zdaniem dziennikarzy wskazują na to nagrania z protestu, co z kolei może świadczyć, iż władze wcześniej wiedziały o planach opozycji.
Źródło: ekhokavkaza.com
Opracowanie: BIS – Biuletyn Informacyjny Studium
