Efekt Brauna. "Jednak fajny ten rząd, a szpitale działają" [Wywiady Sroczyńskiego]

15 godzin temu
- Jedno z trudniejszych pytań, które możesz zadać politykowi PiS, kiedy zaczyna opowiadać, iż w 2027 roku nareszcie Tusk straci władzę, brzmi: "No i potem co? Z Braunem rząd zrobicie?". Dla nich to jest dramat - z Łukaszem Pawłowskim, szefem Ogólnopolskiej Grupy Badawczej rozmawia Grzegorz Sroczyński.
Grzegorz Sroczyński: Dlaczego Koalicji rośnie, a PiS-owi spada?
Łukasz Pawłowski: Bo ze zwycięstw w polskiej polityce nie wyciąga się wniosków, natomiast z porażek - czasem się wyciąga. Jarosław Kaczyński nic nie zrozumiał z wygranej swojego kandydata w wyborach prezydenckich, a Donald Tusk po porażce coś zrozumiał.


REKLAMA


Co?
Po pierwsze, iż przy obecnym klimacie politycznym partia liberalna nie ma szans na wygraną. W ramach badania exit poll po wyborach prezydenckich pytaliśmy o wypowiedzenie paktu imigracyjnego oraz Zielonego Ładu. Wszędzie tu widać dużą przewagę poglądów prawicowych. Tusk z tego wyciągnął wnioski i tak poprzesuwał scenę polityczną w ostatnich miesiącach, żeby trudno się było z nim o cokolwiek pokłócić. Jego wypowiedzi na temat imigracji, Zielonego Ładu, czy ostatnio wyroku TSUE w sprawie małżeństw homoseksualnych, rozmontowują linie sporu. Trudno prawicy się z Tuskiem o to pokłócić, zbudować silne emocje i postawić swój elektorat na baczność. Pamiętasz październikową demonstrację PiS w Warszawie przeciwko paktowi imigracyjnemu? Ilu tam przyszło ludzi? Mizernie. Bo po co przychodzić, jeżeli rząd też jest przeciwko temu paktowi.
Po drugiej stronie masz Jarosława Kaczyńskiego, który nie rozumie, iż wygrał tylko dlatego, iż Nawrocki był inny, był spoza, nie kojarzył się z władzą PiS i narzucił nową narrację, dotyczącą aspiracji oraz podziału: elity kontra lud. Całe zachowanie PiS po wyborach jest takie, iż oto Nawrocki wygrał, bo ludzie chcą, żebyśmy wrócili do władzy. No to wracamy, ty, Przemek, będziesz premierem, i tu melduje się cała plejada zgranych twarzy.
Czyli na tę chwilę Tusk górą?
Po swojej stronie barykady Tusk został hegemonem. Ta lewicowo-liberalna połowa Polski jeszcze nigdy nie była aż tak mocno we władaniu KO. Alternatywne wobec Tuska partie nie były nigdy tak słabe.
W swojej połówce Tusk jest hegemonem, a Kaczyński w swojej słabnie?
Tak. I to jest odwrotna sytuacja, niż mieliśmy przez lata, kiedy Kaczyński był hegemonem na prawicy i nie pozwalał, żeby mu coś rosło. Po stronie liberalnej zawsze były wtedy różne inne propozycje - Palikot, Nowoczesna, Petru, Polska 2050. A jeszcze do tego była osobno lewica. Dzielenie włosa na troje. Teraz jest KO i praktycznie nic więcej.


Kolejne ogniwo, które powoduje realną zmianę w polskiej polityce, to Grzegorz Braun. On jest prawdziwą polską alt-prawicą. Jeszcze niedawno rozmawiałem z kimś, kto mówił: "Ach, jakie mamy szczęście, iż u nas ta alt-prawica to Konfederacja, taka miła i grzeczna w porównaniu do zachodniej alt-prawicy, Krzysiek Bosak, no przecież to nie radykał, ależ mamy fart!". Wystarczyło na tę alt-prawicę poczekać. Bo Konfederacja, kiedy mówi dziś o przewracaniu stolika, sama się już z tego śmieje; jest częścią systemu. "Możemy z tymi, możemy z tamtymi, piwo pijemy z jednymi i drugimi". To Grzegorz Braun jest alt-prawicą, czyli to on będzie rosnąć. Na całym świecie rosną ruchy antysystemowe, stojące zupełnie boku, w kontrze do wszystkiego. A jeżeli Braun będzie rosnąć i na prawicy nie da się stworzyć rządu bez Brauna - a tak nam wychodzi z obecnych sondaży - to dla Donalda Tuska jest to dodatkowe paliwo.
Na jakiej zasadzie to paliwo dla Tuska?
Straszenie Kaczyńskim i Mentzenem już nie działa, w każdym razie nie zadziałało wystarczająco mocno w wyborach prezydenckich, no a Braun jest nowym spoiwem: "Może Tusk nie dowozi, ale alternatywą jest Grzegorz Braun? Jezus Maria!".
Rządowi rośnie poparcie. W waszym sondażu skoczyło o 10 punktów procentowych, w CBOS mniej, ale też rośnie. Rząd miał najgorsze notowania ever, teraz wychodzi z dołka. Dlaczego?
Moim zdaniem - to teoria tylko - rząd do poprawy notowań nie potrzebuje głosów wyborców Konfederacji, PiS, Brauna, czy niezdecydowanych, tylko potrzebuje głosów wyborców KO. Poparcie dla KO w naszym sondażu wynosi 38 procent, do tego dodaj przystawki, ale poparcie dla rządu to ledwie 24-29 procent, zależnie od badania. Czyli w puli jest taki wyborca KO, który się na rząd biesił i krzywił. "Nie dowożą".
I teraz mu przeszło? Już się nie krzywi?
Mówiłem: teraz patrzy na rząd Tuska i myśli, iż alternatywą jest Grzegorz Braun w koalicji z Konfederacją i Kaczyńskim. "A może wcale nie jest tak źle z tym rządzeniem? Może za dużo narzekam? Może te kolejki do przychodni wcale nie takie duże? Może choćby się skróciły?".


Serio?
Oczywiście, iż tak to działa. Bo w polityce zawsze wypada się na tle innych.


Tusk totalnie położył kampanię prezydencką, nie wytrzymał, pokazał nerwy, poszedł do mediów wygrażać Nawrockiemu i mu nabił punktów. Szczególnie u Rymanowskiego. A teraz podniósł się z tego i zdał sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy: przez cały czas "nieprawica" ma połowę Polski, bo przecież 49 procent dla Trzaskowskiego nie zniknęło. Tylko trzeba im wlać do głów trochę optymizmu. Polityka nie lubi smuty w stylu: "Jest źle, nie dowozimy, nic nie działa". Te dwa elementy się czasowo zbiegły: Tusk wychodzący z jakimś optymizmem plus nowe tło, czyli nowa straszna alternatywa, która się zarysowała. Bo jak popatrzysz na Brauna i jego występy, to zaraz myślisz: może stu konkretów Tusk nie zrealizował, ale dobre i to.
Bardziej działa tu Braun niż wzrost nastrojów konsumenckich?
Tak. Polityka to głównie emocje. Tło emocjonalne bywa ważniejsze niż dane makroekonomiczne.
Politycy KO są przekonani, iż to Żurek tak im dowiózł. "Sprawczość, panie redaktorze! Rozliczenia idą! I stąd te wzrosty".
Nie tak to działa. Żurek jest idealnym politykiem dla Tuska, bo się wpisuje w jego narrację: nie dzielimy włosa na czworo tylko do przodu. Praworządność? Niezależność prokuratury? Przecież nie ma tu żadnej dyskusji. Ludzie z Fundacji Helsińskiej krytykują pomysły Żurka, Rzecznik Praw Obywatelskich wprost pisze, iż są one sprzeczne z Konstytucją. Kogoś po tej stronie to interesuje? Nikogo. Podobnie nie było też dyskusji po słowach Tuska o TSUE i prawach par homoseksualnych: "Nie będzie TSUE decydować o polskim prawie" - mówi Tusk. Jedzie czystym Ziobrą, a niemal nie ma głosów oburzenia. Żadna partia tego nie krytykuje.


adekwatnie dlaczego?
Bo już nie ma kto krytykować. Działa strategia podpatrzona u wielokadencyjnych prezydentów w samorządach. Oni mają jeden myk: kupują konkurentów. To, co robi Tusk po swojej stronie, to odpowiednik działań Majchrowskiego, który wszystkich swoich konkurentów przytulał, dawał wiceprezydenturę, zatrudniał. Nie miał kto z nim konkurować. Czarzasty, który został marszałkiem Sejmu i spełnił marzenie, nie będzie krytykował i krzyczał o lewicowych ideałach. Został zagospodarowany.


Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? jeżeli spojrzeć w sondaże partyjne, to się okazuje, iż KO może i wygrywa wybory, bo dojeżdża do mety jako pierwsza, ale rządzi prawica. W twoim sondażu też tak jest.
No tak. Prawica wygrywa w sondażach parlamentarnych od co najmniej pół roku. PiS plus Konfederacja to było 250-260 mandatów. W to się zresztą wpisała wygrana Nawrockiego. "Idziemy po władzę". To był pik tych nastrojów. Natomiast dziś sama KO ma 210 mandatów, cała reszta partii po nieprawicowej stronie jest poniżej progu i nie wchodzi. Za to po drugiej stronie nie masz już koalicji PiS plus Konfederacja, bo dochodzi Braun. I już samo mówienie o tym jest dla prawicy problemem. Zauważ, iż nikt ci nie powie, iż zrobi chętnie koalicję z Braunem. Jedno z trudniejszych pytań, jakie możesz zadać politykowi PiS, kiedy zaczyna opowiadać, iż w 2027 roku nareszcie Tusk straci władzę brzmi: "No i potem co? Z Braunem rząd zrobicie?". Dla nich to jest dramat.
Dlaczego dramat?
Bo nie stworzysz większości z Braunem.
Niby dlaczego?
Tusk dostał nowe narzędzie. Byłem przekonany, iż weźmie nasz sondaż, w którym Braun ma 9 procent, wrzuci w internet i powie: "Oto nasz nowy wróg: Braun". I to się stało. Korzystasz z tego, co masz pod ręką, a taka jest w tej chwili sytuacja, iż Braun będzie rósł. Nie mam żadnych wątpliwości. A to automatycznie utrudnia PiS-owi powrót do władzy. Problem Kaczyńskiego i prawicy polega nie tylko na tym, iż taką koalicję będzie trudno sklecić, iż to będzie ból głowy dogadywać się z Braunem, ale przede wszystkim już sama perspektywa powstania takiej koalicji odbiera władzę prawicy, bo jest przerażająca dla wielu wyborców.
Czyli strach przed Braunem może odwrócić wynik na korzyść strony nieprawicowej?
Tak. Jedna z kalkulacji PiS była taka: Trzaskowski dostał 49 procent, ale ci wyborcy nie pójdą na wybory w 2027 roku, bo Tusk nie realizuje programu. Braun likwiduje ten problem.


Jak likwiduje?
No właśnie tak, iż Braun to świetny powód dla nieprawicowej strony, żeby iść. Na tle Brauna nierealizowane obietnice są nieważne. Wróg jest dużo bardziej straszny. Z punktu widzenia Tuska jedynym zagrożeniem dzisiaj jest to, iż mogłaby powstać jakaś alternatywa.
Na jego własnym podwórku?
Jakaś czwarta droga.
I takie coś powstanie?
Będzie to trudne. Braun powoduje również taki efekt, iż "GW" i TVN zaczną mówić, iż każda nowa partia to są agenci sił zła, bo trzeba powstrzymać faszyzm, a oto ktoś rozbija nasze siły. Fakt, iż jest jakaś kolejka do lekarza, i iż nie obniżono jakiegoś podatku, spada do kategorii spraw mniej istotnych na tle tego, iż faszysta może rządzić.
Czyli Tuskowi opłaca się silny Braun?
Bardzo. On zabiera punkty nie tylko PiS-owi, ale też Konfederacji, Braun przekracza kolejne granice, o nim się mówi, bo rośnie, a jak się będzie więcej mówić, to będzie rósł jeszcze bardziej. Naturalny proces rozrostu marginalnych sił. Braun jako prawdziwa alt-prawica ma potencjał. Weźmy kwestię polexitu: 85 procent Polaków jest za członkostwem w Unii Europejskiej, ale to znaczy, iż 15 procent jest przeciwko. A bycie alt-prawicą powoduje, iż jesteś w kontrze do wszystkich. Czyli jeżeli jest konsensus we wszystkich partiach, iż jesteśmy w UE, choćby Konfederacja nie może sobie pozwolić na mówienie, iż wychodzimy, to Braun może sobie zagospodarować te 15 procent.


Jeszcze jedna ważna rzecz: prawica stała się dla wielu jej wyborców bezideowa, wyprana z wartości. Jedyne, o czym mówił PiS po wyborach prezydenckich, to iż wrócimy, Morawiecki znowu będzie premierem albo Czarnek. Władza. Dopóki tam nie ma żadnej idei, która by mogła odzyskać wyborców, to PiS będzie mało wyrazisty, a Braun jest wyrazisty. "O coś Braunowi chodzi, a tamtym tylko o powrót do koryta" - to są komentarze nie moje, tylko wyborców Kaczyńskiego. I wcale nie jest tak, iż ci ludzie są antysemitami i podoba im się w Braunie wszystko. Braun ma kontury, jest wyraźny na tle reszty, łącznie z Konfederacją, która wydaje się elegancka, miła i sympatyczna, twarzą został Mentzen, a nie Bosak, co też jest ich problemem. My to widzimy w przepływach elektoratów, iż coraz bardziej centrowi wyborcy w Konfederacji dominują, a ci bardziej prawicowi odchodzą do Brauna. Mentzen mało się kojarzy z prawicą.
Jak to mało?
No bo powinno być fifty-fifty. Nie przypominam sobie ostatnio żadnego wspólnego wystąpienia Bosaka i Mentzena. Jak masz partię dwóch połówek - bardziej prawicowej i bardziej liberalnej - to powinieneś dbać, żeby było pół na pół. A oni nie występują. Więc oczywiste jest, iż ktoś sobie w tę szczelinę wchodzi.
Te 15 procent elektoratu - antysystemowcy - gdzie dotąd było?
Kiedyś to PiS potrafił ich zagospodarować, dość umiejętnie grając na nastrojach antyelitarnych.
I co się stało?
Po ośmiu latach rządów pisowcy sami stali się elitami. Gdy robiliśmy badanie o stosunku ludzi do elit, to wyszło, iż są tam też Obajtek, Morawiecki, prezesi, działki, mieszkania itd.


Jeszcze przed chwilą wszyscy mówiliście, iż konflikt PiS-PO, który organizuje polską scenę polityczną od 20 lat, powoli się wypala. "Duopol PO-PiS jeszcze nigdy nie był tak słaby" - czytałem takie analizy po wyborach prezydenckich. A teraz mówisz: pół Polski mają jedni, drugie pół mają drudzy. To gdzie się podziało to słabnięcie duopolu? Tusk odzyskał wigor i duopol znowu sprawnie działa?
Nie działa sprawnie. Słabnięcie duopolu dobrze widać w spadkach PiS-u i rozroście Brauna. Po prawej stronie po prostu masz alternatywę, a jaką masz po stronie liberalnej?
Razem.
No tak, ale Razem chodzi do Republiki, nie głosuje za aresztem dla Ziobry, próbuje pozyskać wyborców po nie swojej stronie. W serii badań pytaliśmy o partię drugiego wyboru i Razem nie jest żadną alternatywą dla wyborców KO. Może Zandberg mówić, iż nigdy nie pójdzie z Kaczyńskim, a tamci i tak wiedzą swoje. W polskiej polityce emocja "nigdy z Kaczyńskim" i emocja "nigdy z Tuskiem" są czasem silniejsze niż jakiekolwiek wartości.
No ale właśnie cały czas opowiadasz, jak wspaniale ten duopol działa.
Duopol słabnie w ramach obozów. Masz wyborców prawicowych i oni szukają alternatywy prawicowej. Masz wyborców liberalnych, antypisowskich, oni też szukają. Gdyby powstała czwarta droga, to by tam poszli. Zrobiliśmy badanie na potrzeby Igrzysk Wolności, pytaliśmy, czy gdyby postała czwarta droga, to byś na nią głosował. "Czy potrzebna jest taka partia?". Prawie wszyscy wyborcy lewicy odpowiadają: tak. Wśród wyborców, którzy chcieliby zagłosować na nową partię, co trzeci to wyborca KO. Ale przecież nie zagłosują na Nową Polskę Frankiewicza.
Czyli coś nowego pewnie powstanie?
Mogłoby, tylko cała ta strona strasznie się Tuska boi. No i trzeba mieć pieniądze. Zakładasz wygodne buty i jedziesz w Polskę na dwa lata, a nikomu za bardzo się nie chce. W dodatku media już na starcie będą ci wygrażać od agentów pisowskich, bo rozbijasz świętą jedność. Tak czy siak, potrzeba w elektoracie jest dość duża, liderzy nigdy nie byli tacy słabi. Widać to po stronie prawicy, bo jest Braun - wyniki PiS są najniższe w historii. Po stronie KO tego nie widać, ale podskórnie taki proces również trwa.


Ta czwarta droga to powinna być umowna partia Rafała Brzoski?
Ktoś z biznesu w okolicach czterdziestki, z sukcesem, nowoczesny, spoza polityki. Nowa Platforma Obywatelska, odświeżona.
Ale klimat liberalny? Wolny rynek, deregulacja, dość rozdawnictwa, cała Polska na JDG, składki ciemiężą biznes? Tak?
Nie do końca. Liberalizm w Polsce się nie przyjął, teraz tym bardziej. To raczej byłoby coś - mówiąc nieprecyzyjnie - "prowolnościowego". Gdyby Trzaskowski nie był Trzaskowskim, czyli potrafił podskoczyć Tuskowi i nie przegrał dwukrotnie wyborów prezydenckich, to mógłby być twarzą. Ale nie pod hasłami: "olaboga, ciąć wydatki, budżet się wali". To nie zadziała. I nie pod hasłem zabierania 800 plus. Raczej: deregulacja, więcej wolności, przewietrzyć klasę polityczną, bo tylko się kłócą, odsunąć leśnych dziadów od stanowisk, niech wejdą młodzi.
Jak oceniasz próby zbudowania nowej osi sporu na linii Tusk kontra Nawrocki? Już nie Tusk kontra Kaczyński, ale właśnie z młodszym Nawrockim. Codziennie pojawia się jakiś polaryzacyjny komunikat, a to Sikorski wygraża Nawrockiemu, a to Tusk, a to pomniejsze perełki w postaci posła Treli. A jak nie oni, to z kolei Nawrocki im wygraża, dokłada do pieca, iż Tusk to i tamto, i tak to sobie trwa od dwóch miesięcy. Ta nowa linia awantur coś w polityce zmienia?
Ona jest jednak pozorna. KO specjalnie to robi, żeby niedźwiedzia - czyli przez cały czas Kaczyńskiego - w tyłek dźgać kijem, prowokować. "Nie ty rządzisz na prawicy, dziadzie, tylko młodziak Nawrocki". Ale de facto oni przez cały czas z Kaczyńskim się mocują.


Poza tym potyczki Tuska i Sikorskiego z Nawrockim są bardzo wygodne politycznie. Za chwilę nikt nie będzie wiedział, czy rząd nie realizuje obietnic, bo nie chce, czy dlatego, iż Nawrocki zawetował setną ustawę. Mam przekonanie, iż gdybyś zapytał teraz w kancelarii prezydenta, ile ustaw zawetował i jakich, to sami już by nie wiedzieli. Celem Tuska jest pozbawianie Nawrockiego wszelkiej sprawczości. Żadna ustawa Nawrockiego nie wejdzie w życie, to na bank. On ma się stać takim bardzo popularnym publicystą, który nieustannie zrzędzi i krytykuje - czyli właśnie wetuje - ale to wetowanie staje się codziennością, iż już nikt nie wie, czy obniżenie składki zdrowotnej zawetował Nawrocki, czy rząd tego nie przyjął. Już się w tym wszyscy pogubili. Więc nie chodzi o to, żeby tworzyć z nim nową oś polaryzacji, tylko iż on jest wygodnym przeciwnikiem, który nic w twoim życiu nie może zmienić. Może tylko blokować i komentować, wygodny przeciwnik, z którym można się obijać. Bo weto dwóch ustaw to wydarzenie, ale weto dwudziestu ustaw to już statystyka.


Czyli nowy spot KO - "Nawrocki to wetomat" - oraz nieustanne wrzutki, iż Nawrocki uprawia "sabotaż konstytucyjny", iż służby nie złapały szpiegów, bo Nawrocki nie podpisał awansów oficerskich, więc nie miał kto łapać, a jak coś nawala, to przez Nawrockiego, bo nie mianował ambasadora, nie podpisał ustawy - to może działać?
Może. Trzaskowski założył kiedyś ruch "Tak dla Polski". Wszystko niby dobrze, tylko gwałtownie tam zdali sobie sprawę, iż nazwa jest pozytywna, a cała aktywność polegała na mówieniu: nie. "Nie zgadzamy się". "Nie pozwolimy". W ten sposób walczyli z rządem PiS-u. "Tak dla Polski" funkcjonowało tylko przez to, iż nie masz żadnej sprawczości, możesz tylko krytykować, czyli mówić nie. I tak samo jest z Nawrockiem. Blokuje, zatrzymuje, nie zgadza się. I to jest pułapka. Nie możesz być ciągle na "nie".
Nawrocki będzie słabnąć?
Politycznie - pewnie tak. Miesiąc miodowy ma za sobą. Ale to nie zmienia faktu, iż może mu rosnąć zaufanie społeczne albo przynajmniej może pozostawać na bardzo wysokim poziomie. Jest takie pytanie: "Jak oceniasz prezydenta?". No to ankietowany odpowiada: oceniam pozytywnie, widziałem go, przemawiał, ładnie ręce składał, radzi sobie, silny facet. Ale nie ma to przełożenia na politykę. Komorowski miał 70 procent w takich sondażach. Nic to nie zmieniło. Duda przez wiele lat był liderem zaufania w Polsce, nie miało to żadnego przełożenia na jego siłę. Był najpopularniejszym polskim politykiem, a jak zgłosił swoich kandydatów do europarlamentu na listach PiS-u, to oni przepadli.
Czyli Nawrocki jest w pułapce? Bo co on w zasadzie może zrobić, żeby do tej zagrody - wetomat - nie dać się zagonić?
Na pewno mógłby pomóc prawicy określić na nowo jej własne prawicowe pole walki. Tak jak u liberałów robi to Tusk, żeby nie można było się z nim pokłócić, bo jest tam, gdzie większość.
Ale co znaczy określić pole walki?
Jaki jest dziś wizerunek prawicowca? To ktoś, kto jest przeciwko gejom, przeciwko zwierzętom, które powinny być na łańcuchu, przeciwko wiatrakom, czyli wizerunek uwsteczniony. A w badaniach Polacy mówią coś innego. Nawrocki, mając to całe zaufanie społeczne, mógłby pokazać sprawczość, nie tyle trykając się mało skutecznie z rządem, co meblując scenę po swojej prawicowej stronie. Ma możliwość wytłumaczenia, dlaczego podpisał ustawę o osobie najbliższej albo o zwierzętach.


No ale nie podpisał jednej, nie podpisze drugiej.
I właśnie to jest jego problem, iż jeszcze niczym nie zaskoczył. Podejmuje decyzję jak taki prawicowy dziadunio, identycznie jak by to robił Korwin. A mógłby pomóc się przesunąć prawicy, żeby nie kojarzyła się z tym, iż tylko nienawidzą gejów, lesbijek i wiatraków.
O Andrzeju Dudzie po stu dniach od odejścia z urzędu wszyscy zapomnieli. I to jest memento dla Nawrockiego. O Dudzie, liderze zaufania, dziś nikt nie pamięta, choćby nie oglądają go na Kanale Zero, kilkanaście tysięcy wyświetleń mają jego filmiki. Co do polskiej polityki wniósł Duda? Tak samo może być z Nawrockim. Bycie superpopularnym nie przekłada się na politykę. Gość był prezydentem przez 10 lat, a jakby go nie było.
Jak patrzysz na awantury w PiS? Na te ich spory, wypychanie Morawieckiego. Po co oni to robią?
Pasuje tu powiedzenie, iż jak wojsko nie maszeruje, to wojsku odbija. Jak nie ma celu, do którego idziemy, to się zajmujemy sobą. Trzeba maszerować, żeby wygrać wybory, a oni jeszcze przed miesiącem uważali, iż wybory już wygrali, tylko czekali na termin.
Zrobili kongres programowy.
Tylko iż ten kongres powinien się nazywać: Wracamy! Bo jedyne, co udało się tam pokazać, to przypomnieć całą ekipę, która straciła władzę w 2023 roku. I to jest dokładnie ten problem: ludzie wcale nie uważają, iż władza się PiS-owi znów należy, za to PiS uważa, iż ludzie o tym wręcz marzą.


Można było oczekiwać, iż po eksperymencie z Nawrockim, który się fantastycznie udał, PiS wyczaruje kolejne nazwisko. Czterdziestoletni kandydat na premiera, oto PiS zmienia oblicze, mówi o aspiracjach, wsie, małe miasta, Nawrocki dał nam przykład. Tymczasem Kaczyński powiedział: premierem będzie Morawiecki albo Czarnek, a w ogóle to wracamy. No i jeszcze patrzcie, mamy Kurskiego i nie zawahamy się go użyć. To mnie zaskoczyło bardzo. Bo żadne dane exit poll zrobione w ramach wyborów prezydenckich nie pokazały, żeby wygrana Nawrockiego oznaczała, iż ludzie chcą powrotu PiS do władzy. On wygrał, bo nie był z PiS-u. Każdy inny kandydat PiS-u by przegrał: Czarnek, Bocheński, Morawiecki, ktokolwiek, dlatego właśnie powtarzam, iż w Polsce nie wyciąga się wniosków ze zwycięstw. Powinni wiedzieć, dlaczego wygrali prezydenturę, z jakiego powodu, a nie wmawiać sobie, iż ludzie chcieli powrotu PiS-u do władzy.
Jeszcze dwa miesiące temu wszyscy pisali, iż to KO nie wyciąga wniosków z klęski Trzaskowskiego, iż ględzą, iż nie kumają, znowu w rządzie się kłócą itd. Przed chwilą wszyscy przecież żyli w przekonaniu, iż kierownik nie dowozi. Takie tytuły pojawiały się w portalach: "Zmierzch kierownika", "Tusk nie daje rady". Ileż czytałem analiz, iż dla dobra "demokratów" Tusk musi odejść i znaleźć następcę, który poniesie sztandar. Po czym nagle jak za dotknięciem różdżki jest odwrotnie: Tusk dowozi, PiS słabuje. Trochę to wygląda, jakbyśmy mieli zbiorowo borderline.
Też uważałem, iż Tusk jest największym obciążeniem swojej strony. Może chodzi o to, iż nakręcamy się na jakieś rzeczy, zapominając o tym, iż Polska dalej jest podzielona pół na pół, czyli - mówiąc precyzyjnie - 52 procent do 48 procent.
Trochę więcej dla prawicy?
Teraz tak. Ale chodzi mi o to, iż aby przeważyć wynik wyborów na swoją korzyść, nie potrzebujesz aż tak dużo. Można mieć 48 procent, ale wycisnąć z tego większość i władzę.
Sam byłem przekonany o zmierzchu Tuska, i zresztą były powody, bo położył koncertowo całą kampanię. To, iż się podniósł, dużo o nim mówi. Zwłaszcza iż dzisiejszy sukces KO to jest tylko Tusk. Nikt inny. Da się personalnie jedną osobę wskazać. Jakbyśmy 3/4 posłów z Sejmu usunęli, nie zauważylibyśmy żadnej różnicy, bo oni tylko w niego patrzą: kierowniku, prowadź. I próbują się domyślić, co mówić, żeby kierownik był zadowolony. Więc on jednoosobowo wyciągnął wnioski i przemeblował układ po swojej stronie.


No ale plan jest jaki? Sprytny? Bo w sondażach większość i tak ma koalicja PiS-Konfa-Braun.
Plan jest pewnie taki, iż powstanie jedna lista. Tym bardziej, iż Braun daje kolejne alibi: trzeba bronić kraju przed faszyzmem. A jak masz listę, która daje 40, 41, 42 procent, to już jesteś blisko sukcesu. Myśmy robili sondaż z jedną listą, tylko Razem daliśmy osobno. I wyszło 46 procent na tę jedną listę, i trzy procent na Razem. Czyli to w sumie daje 49 procent Trzaskowskiego. Ale najważniejsze, iż te 46 procent dawało 236 mandatów.
Nie lepiej by zadziałał osobny Czarzasty?
Nie. Bo żeby to dawało całej koalicji funkcjonalnie więcej mandatów, to musisz mieć partię na 9-10 procent. jeżeli mniej, to mandaty dostaje druga strona.
A połączenie Czarzastego i Razem? To nie dałoby 9-10 procent?
To się nie sumuje. Połowa listy mówi, iż mamy świetny rząd, a druga połowa, iż fatalny rząd nie dowozi, musimy inaczej. To się nie poskłada. Albo jesteś w jednym obozie, albo nie jesteś.
No ale mówiłeś, iż duopol słabnie. To już nie rozumiem.
Mówiłem, iż słabnie duopol PO-PiS. Natomiast to nie znaczy, iż słabnie polaryzacja. Polska jest podzielona na dwa obozy. PiS i KO są wyjątkowo słabe, chociaż w zagrodzie Tuska tego kompletnie nie widać, próbowałem wyjaśnić, dlaczego. Ale jak ludzi pytasz o poglądy liberalne i konserwatywne, to wychodzi pół na pół. I przełamanie, iż któraś ze stron będzie miała 60 procent, tego nie widać na horyzoncie. Ale już to, iż ktoś może zastąpić Kaczyńskiego, Tuska, albo iż któryś z nich nie będzie dominować w swoim obozie, to na horyzoncie widać wyraźnie.


***
Łukasz Pawłowski (1983) jest prezesem Ogólnopolskiej Grupy Badawczej (OGB). Autor najdokładniejszego sondażu przed I turą wyborów prezydenckich 2025. Od kilku lat OGB specjalizuje się badaniach exit poll, w trakcie obecnych wyborów na zlecenie Telewizji Republika.
Idź do oryginalnego materiału