Czy ważniejsze jest budowanie mieszkań, czy dróg? To pytanie co najmniej dziwne, ale do niego można z grubsza sprowadzić argumenty niektórych uczestników konferencji o Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej, którą zorganizowało ostatnio Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski.
W Krakowie funkcjonują dwie odrębne obwodnice kolejowe- dla starej części Krakowa i dla Nowej Huty. Samorządowcy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Gmin i Powiatów Małopolski postulują ich połączenie. Szacują, iż potrzebne do tego jest 700 metrów torów za ok. 150 mln zł. Dla nas, zwykłych zjadaczy chleba, 150 milionów brzmi abstrakcyjnie, dla inwestycji infrastrukturalnych nie jest to kwota wzbudzająca duże emocje. Miejscem połączenia obu obwodnic miałyby być okolice Żabińca.
Po co wydawać 150 milionów? W głównej mierze po to, by nie stać w korkach i by istniała możliwość oddzielenia lokalnego ruchu pociągów od ruchu dalekobieżnego. A czemu nie zrobić tak, żeby jedna obwodnica obsługiwała jeden z tych ruchów, a druga drugi? Niby sensowne, ale pasażerowie zwykle chcą dostać się do centrum, jeżeli więc wysiądą poza nim i tak będą musieli tam dojechać. Pomyli się jednak ten, kto uważa, iż w dzisiejszych realiach potrwa to krócej niż podróż pociągiem. Niektórzy mieszkańcy Krakowa bawią się dość dobrze jadąc tramwajem i obserwując wielbicieli motoryzacji, których mijają kwitnących w porannych i popołudniowych korkach na Wielickiej. Ale pasażerowie Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej bawią się jeszcze lepiej kiedy obserwują tramwaje, które co prawda jadą, ale bez porównania wolniej niż pociąg.
No to może rozbudować Dworzec Główny? Super! A w którą stronę? Wracamy do pytania z początku tego tekstu. Wiemy bowiem, iż przez lata w Krakowie budowało się wszędzie gdzie się dało, a niejednokrotnie także i tam, gdzie się nie dało. Dzięki temu wiele osób może jako adres zamieszkania wpisać „Kraków”, co to wciąż brzmi dumnie. Jednak te adresy znajdują się dziś tam, gdzie teoretycznie mogłyby rozciągać się tory tramwajowe, albo pasy jezdni. W praktyce więc dziś już nic z tego. Dlatego trzeba szukać nowych rozwiązań, a łącznica kolejowa jest jednym z nich. Z tym, iż nie dla wszystkich, ponieważ w miejscu, gdzie łącznica miałaby powstać, bloki chce budować jeden z deweloperów. Jego przedstawiciele zgłaszają, iż w studium rozwoju kolei z 2017 r. jej przebieg przez Żabiniec uznano za niemożliwy, PKP nie ma konkretnego planu i zabezpieczonych środków, w Krakowie planowane jest metro i rozbudowa szybkiego tramwaju, a tak w ogóle to wystąpią o spore odszkodowanie. Należy jednak pamiętać, iż 8 lat to ocean czasu. Gdy płynął, sporo zmieniło się w przestrzeni, ale też w kosztach i budżetach poszczególnych instytucji i to, iż pieniędzy nie było wczoraj, nie oznacza, iż nie będzie ich tam jutro. Co do metra i rozbudowanego szybkiego tramwaju, to chyba coraz więcej krakowian przyjmuje w tym względzie postawę świętego Tomasza, a więc uwierzą, kiedy zobaczą. Zresztą dywersyfikowanie przez władze miasta rodzajów transportu publicznego jest tym typem zbrodni, który mieszkańcy chętnie darują. Zostaje więc temat odszkodowań. Rzeczywiście, 21 artykuł obowiązującej podobno Konstytucji mówi o możliwości wywłaszczeń, ale jedynie, gdy stoi za nimi istotny cel publiczny i słuszne odszkodowanie. Cel publiczny wydaje się oczywisty, a przynajmniej oczywistszy niż argumentacja dewelopera.
Trudno dziś orzec, czy do realizacji nowej inwestycji kolejowej dojdzie, w każdym razie przedstawiciele władz centralnych i samorządowych wykazują w tej kwestii wolę, a to już dużo, choć dla grzęznących w korkach mieszkańców Krakowa wciąż za mało. Natomiast co do postawy dewelopera, jest ona w pewien sposób zrozumiała. Jego celem jest to, by zarobić, argumentuje więc tak, żeby do tego doszło. o ile obie strony będą mieć odpowiednią determinację i argumenty być może przeniosą swój spór na salę sądową. W tej chwili jednak trudno oprzeć się wrażeniu, iż przynajmniej jedna ze stron pyta wszystkich, czy wolą być zdrowi, czy szczęśliwi.
Jeśli to możliwe poprosimy i to i to. A deweloper chyba nie musi się martwić. No bo czy mieszkania na nasypie kolejowym w tym mieście się nie sprzedadzą?
Jakub Olech, politolog, wykładowca akademicki, krakowianin z importu, obserwator (bliższy) i uczestnik (dalszy) życia miasta i regionu.