Wypowiedź wiceprezydenta USA J.D. Vance’a podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wywołała niemałe poruszenie zarówno w kręgach europejskich elit, jak i w polskim rządzie. Według europosła PiS Joachima Brudzińskiego, reakcja na słowa amerykańskiego polityka ujawnia głębszy podział w Europie w kwestii stosunków transatlantyckich.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Brudziński, komentując sytuację w programie „Polska Wybiera”, podkreślił, iż Polska, sprawując przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, stoi przed wyborem: albo umacniać strategiczne relacje ze Stanami Zjednoczonymi, budowane przez poprzednie rządy PiS oraz prezydenta Andrzeja Dudę, albo podążać drogą „antyamerykańskiej rebelii”, jak określił to Jarosław Kaczyński w swoim komentarzu na platformie X (dawniej Twitter).
– Dzisiaj Polska ma do wyboru, czy będzie stroną, która wykorzysta dobre relacje polsko-amerykańskie, czy też pozostanie w antyamerykańskiej rebelii, wpisując się w narrację rozemocjonowanych polityków niemieckich i tych, dla których autorytetem jest Greta Thunberg – stwierdził europoseł PiS.
Według Brudzińskiego, Donald Tusk swoim podejściem wobec polityki międzynarodowej daje sygnał, iż wpisuje się w nurt polityków europejskich, dla których kluczowym punktem odniesienia nie jest sojusz z USA, ale raczej wewnętrzne interesy Unii Europejskiej oraz Niemiec. Zdaniem polityka PiS taka postawa może mieć negatywne konsekwencje dla bezpieczeństwa Polski.
– To, o czym pisał Jarosław Kaczyński, wygląda na to, iż Tusk przyjął rolę takiego przywódcy tej antyamerykańskiej rebelii, co jest zabójcze z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa – podkreślił Brudziński.