Dziwna strategia PiS. Co chcą ukryć?

18 godzin temu
Zdjęcie: PiS


Partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS), pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego, znów próbuje podgrzewać atmosferę wokół kwestii migrantów, traktując ją jak polityczne narzędzie do mobilizacji swoich wyborców.

Ostatnie wypowiedzi polityków PiS, w tym Mateusza Morawieckiego, oskarżających obecny rząd Donalda Tuska o brak kontroli nad granicami, są kolejnym przykładem cynicznej strategii. PiS rozpętuje sprawę migrantów nie z troski o bezpieczeństwo Polski, ale z kalkulacji politycznej – chce odwrócić uwagę od własnych błędów i ukryć niewygodne fakty z czasów swoich rządów. Ta taktyka, oparta na strachu i manipulacji, zasługuje na stanowczą krytykę.

Przede wszystkim, PiS od lat buduje narrację o „obcym zagrożeniu”, przedstawiając migrantów jako źródło destabilizacji. Ostatnie zarzuty Morawieckiego, iż Niemcy „przepychają” nielegalnych imigrantów przez granicę polsko-niemiecką, są pozbawione dowodów i brzmią jak desperacka próba odzyskania inicjatywy po przegranej w wyborach. Tymczasem to właśnie za rządów PiS Polska stała się jednym z liderów UE pod względem liczby wydanych pozwoleń na pracę dla cudzoziemców – w 2022 roku było ich ponad 1,3 miliona. Polityka wizowa, promowana przez Morawieckiego, otwierała drzwi dla masowej migracji zarobkowej, co kontrastuje z retoryką antyimigrancką partii. Hipokryzja tej postawy jest oczywista: PiS krytykuje innych, ignorując własną rolę w kształtowaniu obecnej sytuacji.

Dlaczego więc PiS tak mocno eksponuje temat migrantów? Odpowiedź leży w potrzebie utrzymania elektoratu. Po utracie władzy partia szuka tematów, które pozwolą jej odzyskać poparcie, a strach przed „obcym” zawsze był skutecznym narzędziem w rękach Kaczyńskiego. Kryzys na granicy polsko-białoruskiej, wywołany przez reżim Łukaszenki w 2021 roku, był dla PiS okazją do pokazania się jako obrońca narodowych interesów. Jednak sposób, w jaki rządził wtedy granicą – w tym push-backi i brak transparentności – budziły kontrowersje i zarzuty o naruszenie praw człowieka. Dziś PiS może chcieć ukryć te działania, przerzucając odpowiedzialność na Tuska i sugerując, iż obecny rząd osłabia granice.

Kolejnym elementem tej gry jest próba przykrycia wewnętrznych problemów partii. Skandale korupcyjne, takie jak sprawa afery wizowej czy niewydolność systemu opieki zdrowotnej za czasów PiS, mogłyby zdominować debatę publiczną, gdyby nie temat migracji. Podnosząc alarm wokół granic, Kaczyński i jego ludzie odwracają uwagę od własnych niepowodzeń gospodarczych i społecznych. Inflacja, która w 2022 roku sięgnęła ponad 17%, czy chaos w służbie zdrowia – to dziedzictwo PiS, które partia woli zamieść pod dywan. Migranci stają się wygodnym kozłem ofiarnym, na którym można zrzucić winę za wszystkie bolączki.

Co PiS może jeszcze ukrywać? Prawdopodobnie chodzi o brak skutecznej strategii na przyszłość. Po przegranej wyborczej partia nie przedstawiła wiarygodnego planu odbudowy zaufania społecznego, skupiając się zamiast tego na atakach na opozycję. Krytykując kontrole graniczne wprowadzone przez Tuska, PiS próbuje podważyć wiarygodność rządu, ale nie oferuje alternatywy. To świadczy o strategicznym impasie – partia Kaczyńskiego zdaje się tkwić w przeszłości, zamiast szukać rozwiązań na przyszłość. Może także obawiać się, iż transparentne śledztwo w sprawie kryzysu migracyjnego ujawni, jak wiele decyzji podjęto pod presją polityczną, a nie w interesie państwa.

PiS rozpętuje sprawę migrantów nie z troski o Polskę, ale z chęci odzyskania władzy i ukrycia własnych błędów. Manipulacja strachem, hipokryzja w polityce migracyjnej i brak odpowiedzialności za przeszłość to cechy, które definiują obecne działania partii Kaczyńskiego. Zamiast oferować konstruktywne rozwiązania, PiS stawia na chaos i dezinformację. Polacy zasługują na debatę opartą na faktach, a nie na politycznej grze, której celem jest tylko i wyłącznie interes partyjny. Czas, by PiS zmierzył się z własną historią, zamiast szukać nowych wrogów na granicach.

Idź do oryginalnego materiału