KŁADĘ U TWOICH KOLAN
MĘCZEŃSKĄ WARSZAWĘ
W ruinach i kanałach Ich tragiczna droga
A „P „ zakotwiczone boleśnie i krwawo
I czy pamiętasz jeszcze tamtą krew i wielkość
Szklana - wysoka - nowa – i - gwarna - Warszawo !
Czy ta krew w nas zakwitła wolnością i dumą
Tłamszoną poprzez lata czerwoną zarazą
Czy umiemy popatrzeć historii odważnie
Jak Ci młodzi wrogowi śmierci i rozkazom...
Bo obcy dziś nas uczy pamięci powstania
A w nich ta hekatomba ciągle grozą płonie
Ci co przeżyli gorzko mówią o historii
Załamując wśród mogił roztrzęsione dłonie
To jeden z Twoich krzyży w Twych dziejach Ojczyzno !
I czy to już ostatni na drodze ku Tobie
Boże! co nas doświadczasz Wschodem i Zachodem
Ty! weź przytul nas czasem z miłością ku sobie
Byśmy ciągle wierzyli iż wciąż jesteś z nami
I iż nasze cierpienia do Ciebie prowadzą
Przez krzyże co nam wkładasz bo to Ty! nam wierzysz
Choć nas inni i Ciebie jeszcze nie raz zdradzą
Połóż mi Panie! dłonie na płonącą głowę
Klękam u Twoich kolan gdzie Twe stopy krwawe
Bo to nie pycha Chryste! iż tak nieudolnie
Kładę u Twoich kolan męczeńską W a r s z a w ę !
W PRZYTUŁKU NARODOWA PAMIĘĆ
Nade mną szorstki napis - achtung !
Gotyk się pręży w ostre łuki
Stoję w przedsionku Europy
Nad ścierwem serca czarne kruki
Ziemi kilka pod stopami
Dopokąd idę niosę ból
Rozgryzam gorzki okruch chleba
W pamięci długie baty kul
W przytułku narodowa pamięć
O miskę dzwoni srebrnym groszem
Na krzyż związaną krew i biel
Na piersi jak talizman noszę
Stoję w przedsionku Europy
Ranią mi serce twarde słowa
Gotyk się pręży w ostre łuki
I coraz cichsza Ojców mowa
Bo oddaliśmy co najświętsze
Za garść srebrników blask pozorów
Naiwnie wierząc dawnym katom
W demokratyczną magię sporów
Naiwnie niosąc naszą wiarę
Jak chwiejny płomień w czasie burzy
Naiwny ten co swoją przyszłość
Z obietnic i miraży wróży
Na sercu grozą się położy
Świadomość niczym kawał lodu
Śmierć Lachom przecież ciągle słychać
I wieje zimny wiatr od wschodu
Nowa dywizja SS Galizien
Znów nas otoczy krwawą łuną
Złamany czarny krzyż i trójząb
Na nasze głowy groźnie runą
W przytułku narodowa pamięć
O miskę dzwoni srebrnym groszem
Na krzyż związaną krew i biel
Na piersi jak talizman noszę…
CHOĆ GŁOŚNO KRACZĄ...
Nie czas na kłamstwa Europy
Zostaję w domu - mówię nie !
Tu nam pilnować trzeba swego
Choć głośno kraczą iż to źle !
Wiem iż Ojczyzny się nie zdradza
I dla Niej każdy serca trud
Parobkiem nigdy nie zostanę
Nie rzucę ziemi skąd mój ród
Nie będzie bauer mnie pouczał
Jak ma wyglądać polski dom
Bo gorzki trud był naszą wiarą
Bośmy wierzyli Matki łzom
Tu nasz testament krwią pisany
Zostaję w domu wierny Bogu
Nikt mi nie będzie mówił że
Już nie ma w moim domu progów
Rozrzucał nas po świecie wiatr
A obcy nigdy nas nie zbawi
Pod każdym krzyżem - Boże mój...
Grzebię w pamięci - ciągle krwawi...
Nie czas na kłamstwa Europy
Zostaję w domu - mówię nie !
Tu nam pilnować trzeba swego
Choć głośno kraczą iż to źle!
JESZCZE PRZED NAMI PARĘ LAT...
Jeszcze przed nami parę lat
Głupiej nadziei - euforii Judasza
Potem już tylko sęp sumienia
I szorstki powróz…dola nasza...
Jeszcze przed nami parę lat
Głupiej zabawy…dobry Boże !
Przecież już dzisiaj na kolanach
Choć naszym godłem dumny Orzeł
Jeszcze przed nami parę lat
Jestem ci winien - gorzkie nie !
Polsko ! co idziesz gdzie twój kat
Śmiertelną z tobą toczy grę
Jeszcze przed nami parę lat
Naiwnej wiary w litość wroga
Który cię skopie niczym psa
Na twoich własnych progach
Jeszcze przed nami parę lat
Bezsilność…płacz…i…ból...
I plecy jak płonąca róża
Od głośnych batów…kul...
Jeszcze przed nami parę lat
Nim niebo zwali się na głowę
Obym się mylił…Boże spraw !
Przeczucia groźnym Słowem !
DZIKI PTAK WOLNOŚCI
Tłucze się we mnie dziki ptak wolności
Wciąż mi duszno w tym kraju nie spełnionej wiary
Gdzie krzyże...krematoria...rozpłakane brzozy..
Gdzie kirem wciąż okryte spłakane zegary
Każdy wrzesień odwraca smutną twarz pamięci
Czy żelazne anioły nie rzucają cienia
Zarastają nam zielskiem ścieżki Dekalogu
I rdzewieją rzucone granaty sumienia...
Idę dzisiaj w kondukcie w stronę Europy
Przez moich Ojców od wieków próchniejące kości
Próbuję z bólem skrzydeł złamanych zwątpieniem
Tłucze się we mnie z płaczem dziki ptak wolności
Bo wiem iż tu nam trzeba pilnować swojego
I wciąż użyźniać potem naszą własną ziemię
By naszym dzieciom jutro nikt nie zginał karku
I nie ranił jak kiedyś wzgardliwym milczeniem...
Tłucze się we mnie z płaczem dziki ptak wolności
Wciąż mi duszno w tym kraju niespełnionej wiary
Gdzie krzyże... krematoria...rozpłakane brzozy...
Gdzie kirem wciąż okryte Ojczyzny zegary...