"Dzika rozkosz", "Uwolnienie", "Autentyczność". Eksperci komentują pożegnanie Agaty Dudy

2 godzin temu
Agata Kornhauser-Duda pożegnała się z rolą pierwszej damy słowami piosenki "To już jest koniec... Jesteśmy wolni, możemy iść" i dodała, iż jest najszczęśliwszą osobą w kancelarii. Jej zachowanie wzbudziło emocje i stało się przedmiotem gorącej dyskusji. – Szczególnie w drugiej kadencji było widać sygnały, iż ta rola jej po prostu nie odpowiadała. I ten finał, ten wybuch radości, był bardzo wyraźny. Każdy mógł zobaczyć, jak ogromną ulgę przyniosło jej to symboliczne uwolnienie – komentuje dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i komunikacji.


Pożegnanie Agaty Kornhauser-Dudy z funkcją pierwszej damy komentują dla naTemat: dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i komunikacji oraz Bartosz Czupryk, specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego.

Zrzuciła z siebie ogromny ciężar


– prawdopodobnie każdy z nas zinterpretował to pożegnanie inaczej – mówi dr Oczkoś. – Mamy już pewne doświadczenie, bo to przecież nie pierwsza sytuacja, w której kończy się kadencja pierwszej damy. Mimo to reakcja Agaty Kornhauser-Dudy była zaskakująca. Ta radość, którą wyraziła, wydawała się absolutnie szczera i niekłamana.

Ekspert zwraca uwagę na słowa piosenki Elektrycznych Gitar, które zacytowała była już pierwsza dama: "To już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść". Zdaniem Oczkosia to było bardzo mocne i konkretne pożegnanie.

– To wystąpienie dodatkowo zwieńczone zdaniem: "Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie", sugeruje, iż pani Agata zrzuciła z siebie ogromny ciężar. Można je odbierać złośliwie lub nie, ale nie da się ukryć, iż prezydent Andrzej Duda wyglądał na lekko skonfundowanego. Wystąpienie żony przyćmiło inne wydarzenia tego dnia, było najmocniejszym momentem całej uroczystości – zaznacza dr Oczkoś.

Z kolei Bartosz Czupryk, specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego nie kryje, iż odebrał ten gest bardzo pozytywnie. – Myślę, iż to był moment, w którym pani Agata Duda mogła po prostu być sobą. Teraz wreszcie może sama decydować o swoim czasie, realizować swoje ambicje – uważa, dodając, iż rola pierwszej damy to nie tylko zaszczyt, ale także ogromne poświęcenie, presja i czasem sytuacje niekomfortowe. To właśnie dlatego jej szczera i bezpośrednia postawa podczas pożegnania wydała się tak prawdziwa i autentyczna.

Dr Oczkoś w rozmowie z naTemat.pl przypomina, iż Agata Kornhauser-Duda przez lata była osobą raczej nieobecną w przestrzeni publicznej.

– Nie zabierała głosu, nie komentowała, nie pojawiała się często, a jej poglądy pozostały adekwatnie nieznane. jeżeli przez te wszystkie lata wypowiedziała się publicznie raz czy dwa, to nic dziwnego, iż dziś pojawiają się pytania: na ile ta rola była dla niej trudna, niewygodna, a może po prostu niechciana? – mówi Oczkoś.

Odmiennego zdania jest Bartosz Czupryk:


– Pani Agata aktywnie działała w różnych środowiskach – gospodyń wiejskich, seniorów, fundacji i stowarzyszeń. Choć jej działalność nie miała takiego medialnego rozgłosu jak działania samego prezydenta czy wsparcie prorządowych mediów, to była to praca oddolna, oparta na spotkaniach z ludźmi, rozmowach i osobistej obecności.

Jak zauważa dr Oczkoś, brak formalnego uregulowania roli pierwszej damy w Polsce to również źródło wielu napięć.

– W Polsce status pierwszej damy – czy w przyszłości może pierwszego dżentelmena – nie jest prawnie określony. A przecież to konkretna praca, która powinna być wynagradzana. w tej chwili jest raczej za wikt i opierunek – ironizuje dr Oczkoś. – Oczywiście państwo zapewnia pierwszej damie miejsce do spania i pewne warunki bytowe, ale z drugiej strony pojawiają się głosy: "Jeśli ona cierpiała przez tyle lat za 38 milionów Polaków, to może po prostu nie chcemy, żeby pierwsza dama musiała cierpieć"?

Bartosz Czupryk przypomina, iż wcześniej funkcja pierwszej damy miała wyłącznie charakter symboliczny – była to rola honorowa i nieformalna, bez wynagrodzenia czy oficjalnego statusu. Dopiero za prezydentury Andrzeja Dudy nastąpiła zmiana w tym zakresie (z budżetu państwa zaczęto opłacać jej składki emerytalne i zdrowotne - przyp. red.)

– To uznanie dla realnego zaangażowania pani Agaty Dudy – jej licznych podróży, spotkań oraz obecności w ważnych wydarzeniach. Rola pierwszej damy to poważne zobowiązanie społeczne, które wymaga szacunku i docenienia ze względu na zakres obowiązków i poświęcenie, jakie się z nią wiąże – uważa Czupryk.

I dodaje: Nie zapominajmy, iż pani Agata Duda zrezygnowała ze swojej kariery zawodowej, by pełnić funkcję pierwszej damy. Musiała to wszystko pogodzić – reprezentacyjne obowiązki, życie publiczne, a jednocześnie pozostawać żoną i matką. To ogromne wyzwanie, które warto zauważyć i docenić.

Wzorzec milczenia


Oczkoś zauważa, iż Agata Kornhauser-Duda odstawała od dotychczasowego wzorca polskich pierwszych dam.

– Dla wielu Polaków wzorem były Jolanta Kwaśniewska czy Maria Kaczyńska – kobiety aktywne, obecne, zabierające głos. Zresztą modeli jest wiele. W USA mamy i matki narodu, i partnerki, i kobiety z własną działalnością społeczną czy edukacyjną. Do czasu prezydentury Andrzeja Dudy przeważał w Polsce model aktywnej pierwszej damy – mówi Oczkoś.

I dalej:


– W przypadku Agaty Dudy podano co prawda liczby – ponad 1300 patronatów, wystąpień – ale one nic nie mówią opinii publicznej. Niektórzy mieli pretensje, iż nie zabierała głosu w ważnych, emocjonalnych sprawach. To milczenie było bardzo odczuwalne.

Według Oczkosia końcówka kadencji pierwszej damy była szczególnie wymowna.

– Miałem wrażenie, iż ona odliczała dni do końca kadencji, symbolicznie odcinając centymetr po centymetrze: jeszcze tydzień, jeszcze miesiąc… Aż w końcu przyszła ta chwila i pojawiła się czysta, nieskrywana radość. Można by powiedzieć: dzika rozkosz, iż to już koniec – mówi Oczkoś.

Uwolnienie Agaty


Pojawiły się złośliwe komentarze, iż to właśnie podczas pożegnalnego wystąpienia usłyszeliśmy głos Agaty Dudy pierwszy raz. Jak to odbierają eksperci?

– To trochę przesada, ale rzeczywiście, jeżeli przez lata zbudowało się emploi osoby milczącej, to każda zmiana wybrzmiewa mocniej. Można wypaść dobrze albo źle – nie tylko na tle innych, ale także na tle samego siebie – mówi dr Oczkoś.

Oczkoś przypomina popularne określenie internautów na temat Agaty Dudy: "milcząca halucynacja".

– Niby była, ale jakby jej nie było. A szczególnie w drugiej kadencji było widać sygnały, iż ta rola jej po prostu nie odpowiadała. I ten finał – ten wybuch euforii – był bardzo wyraźny. Każdy mógł zobaczyć, jak ogromną ulgę przyniosło jej to symboliczne uwolnienie – tłumaczy.

I dodaje z uśmiechem: – Był kiedyś taki film "Uprowadzenie Agaty". Można by nakręcić drugą część filmu o "uwolnieniu" albo wręcz o "oswobodzeniu" Agaty.

Z kolei Bartosz Czupryk uważa, iż Agata Kornhauser-Duda nie uwolni się całkowicie od tej roli. – Choć formalnie zakończyła obowiązki pierwszej damy, trudno jest się całkowicie odciąć od wizerunku, który budowała przez dekadę, będąc nie tylko małżonką prezydenta, ale i osobą publiczną związaną z określonymi wartościami i środowiskiem politycznym – podkreśla.

Czupryk tłumaczy, iż mimo zakończenia oficjalnych obowiązków, pewien symboliczny status i oczekiwania społeczne wobec byłej pierwszej damy pozostaną. – Teraz pani Agata zyska większą swobodę działania i będzie mogła decydować o swoim życiu bez narzuconych protokołów czy oficjalnych grafików – zauważa. – Ale przez cały czas będzie osobą publiczną i żoną byłego prezydenta.

Zaskoczenie na Instagramie


Po zakończeniu kadencji Agata Kornhauser-Duda opublikowała w mediach społecznościowych memy z własnym udziałem. Czy to forma dystansu, czy faux-pas?

– Absolutnie nie nazwałbym tego żenującym. Ten ruch pokazał poczucie humoru i dystans do siebie – podkreśla Oczkoś. – Pomyślałem raczej: szkoda, iż dopiero teraz widzimy, iż mogła być zupełnie inną pierwszą damą – gdyby tylko funkcjonowała w innej przestrzeni, może z innym wsparciem.

I dodaje: – Ten konkretny mem – z jej twarzą jako "logo ciszy wyborczej" – uważam za bardzo zabawny. To inteligentny dowcip, dobrze rozegrany. Moim zdaniem zyskała tym ruchem więcej niż straciła. I ludzie to dostrzegają – podsumowuje Oczkoś.

Równie pozytywnie memy odbiera Czupryk. – To jest właśnie wyraz autentyczności. Pani Agata Duda nie lansuje siebie, nie próbuje na siłę być na świeczniku. Nie dystansuje się też od memów, w których się pojawiła – wręcz przeciwnie, pozwala się z nimi oswajać. To również element PR-u, który pokazuje ją jako osobę ciepłą, otwartą, z poczuciem humoru, a nie – jak niektórzy próbowali ją przedstawiać – sztywną, chłodną czy pozbawioną serdeczności.

Idź do oryginalnego materiału