Dziesięć lat po kryzysie migracyjnym z 2015 roku Stary Kontynent znów staje przed starymi pytaniami: czy potrafi połączyć bezpieczeństwo z solidarnością – i czy wciąż potrafi działać razem.
Morze Śródziemne wciąż przecinają te same łodzie, choć ich pasażerowie pochodzą już z innych krajów. Europa, która niegdyś w geście solidarności otwierała granice, dziś coraz częściej sięga po zasieki, płoty i umowy z krajami trzecimi. Dziesięć lat po tym, jak wojna w Syrii wywołała falę migracji na niespotykaną skalę, kwestia migracji pozostaje jednym z najgorętszych tematów politycznych na kontynencie.
W 2015 roku ponad milion ludzi przedostało się do Europy w poszukiwaniu bezpieczeństwa i lepszego życia. Ówczesna kanclerz Niemiec Angela Merkel, mówiąc „Wir schaffen das” („Damy radę”), stała się symbolem europejskiej nadziei na wspólne działanie. Nadzieja ta jednak gwałtownie ustąpiła miejsca podziałom. Systemy azylowe pękały w szwach, a napięcia kulturowe i polityczne sprzyjały populistom, którzy skutecznie przekuli kryzys w polityczny kapitał. Od tamtej pory ich siła w rządach Europy niemal się podwoiła.
Rosnące obawy o bezpieczeństwo, niepewność gospodarcza i coraz głębsza polaryzacja polityczna wzmocniły przekonanie, iż Europa nie potrafi już poradzić sobie z migracją w sposób wspólny.
Pięć dróg do Europy
Migracja do Europy przebiega pięcioma głównymi szlakami, z których trzy prowadzą przez Morze Śródziemne: zachodnim (Hiszpania), środkowym (Włochy i Malta) oraz wschodnim (Grecja, Cypr, Bułgaria). Dwa kolejne omijają morze – szlak atlantycki (Wyspy Kanaryjskie) i zachodniobałkański (Macedonia Północna, Czarnogóra, Serbia). Coraz częściej odnotowuje się też ruch na wschodnich granicach Unii – na 6000 kilometrów od Bałtyku po Morze Czarne.
W 2015 roku aż 90 procent wszystkich nielegalnych przekroczeń granic odnotowano na szlakach wschodnio-śródziemnomorskim i zachodniobałkańskim. Dominowali Syryjczycy, Afgańczycy i Irakijczycy, którzy unikali śmiertelnie niebezpiecznego korytarza Libia–Włochy. Dziś sytuacja wygląda inaczej: w 2025 roku szlak środkowo-śródziemnomorski odpowiada za 38 procent wszystkich przekroczeń, wschodni – za 28. Wśród migrantów przeważają Banglijczycy, Egipcjanie i Afgańczycy, co odzwierciedla nowe źródła konfliktów i migracyjnych presji.
Liczby, które mówią o zmianie
W 2015 roku Europa odnotowała rekordowe 1,8 miliona nielegalnych przekroczeń granic. Po zamknięciu szlaków i pandemii COVID-19 liczby gwałtownie spadły, ale już w 2023 roku sięgnęły 380 tysięcy. Do września 2025 roku zarejestrowano 133 tysiące przypadków – o 20 procent mniej niż rok wcześniej.
Podobny rytm widać w liczbie wniosków o azyl: po rekordowych 1,3 miliona w latach 2015–2016 nastąpił spadek poniżej pół miliona w czasie pandemii, by w 2023 roku ponownie zbliżyć się do poziomu sprzed dekady. W pierwszej połowie 2025 roku kraje UE+ przyjęły 399 tysięcy wniosków – o 23 procent mniej niż w 2024 roku.
Zmienili się również wnioskodawcy. W 2015 roku dominowali Syryjczycy, Erytrejczycy i Irakijczycy. Dziś największe grupy stanowią Afgańczycy, Wenezuelczycy i Somalijczycy. Niemcy, które przez lata przyjmowały najwięcej uchodźców, notują 40-procentowy spadek wniosków – na rzecz Francji i Hiszpanii.
Syria – początek i koniec jednej fali
Przez całą dekadę głównym motorem migracji do Europy pozostawała wojna w Syrii. Od 2011 roku brutalne represje reżimu Baszara al-Asada zmusiły setki tysięcy Syryjczyków do ucieczki. Do 2015 roku około pół miliona z nich dotarło do Europy.
Upadek Damaszku w grudniu 2024 roku, gdy władzę przejęła zbrojna grupa Hay’at Tahrir al-Sham, zmienił sytuację. Coraz więcej Syryjczyków rozważa powrót, a państwa europejskie przygotowują się do repatriacji. Niemcy, które przyjęły najwięcej uchodźców, uznały, iż Syryjczycy nie kwalifikują się już do azylu. Kanclerz Friedrich Merz zapowiedział, iż rząd „będzie zachęcać do powrotu i odbudowy kraju”.
Mimo to Syryjczycy i Afgańczycy – szczególnie kobiety, uznane przez Trybunał Sprawiedliwości UE w 2024 roku za grupę prześladowaną przez talibów – przez cały czas częściej niż inne narodowości uzyskują ochronę międzynarodową.
Polityka, która dzieli
Choć liczba migrantów spada, migracja pozostaje jednym z głównych pól sporu politycznego w Europie. W kolejnych wyborach partie konserwatywne i skrajnie prawicowe ponownie domagają się zaostrzenia kontroli granic i przyspieszenia deportacji.
Europejska Agencja ds. Azylu ostrzega jednak, iż obecne dane nie oznaczają trwałego spadku presji migracyjnej. Zaległości w rozpatrywaniu wniosków pozostają ogromne, a każda zmiana sytuacji geopolitycznej może ponownie otworzyć szlaki.
W połowie 2026 roku wejdzie w życie Nowy Pakt o Migracji i Azylu – unijne porozumienie, które ma zrównoważyć odpowiedzialność i solidarność. Dla Europy to kolejny test: czy potrafi bronić granic, nie tracąc duszy.

3 godzin temu







