Niektóre media, takie jak Onet, podnoszą alarm o „kryzysie” w nowej koalicji rządowej, tylko dlatego, iż w niektórych kwestiach partnerzy mają różne stanowiska. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż dziennikarze komentujący te sytuacje nie rozumieją podstawowych mechanizmów demokracji. Różnice zdań, szczególnie w szerokiej koalicji obejmującej Platformę Obywatelską, Polskie Stronnictwo Ludowe, Polskę 2050 oraz Lewicę, to nie oznaka politycznej katastrofy, a wręcz przeciwnie – to znak, iż mamy do czynienia z normalnym procesem demokratycznym. Zdrowa demokracja działa!
Przykładem może być kwestia związków partnerskich, a szczególnie adopcji dzieci przez takie pary. PSL od zawsze miał jednoznaczne stanowisko w tej sprawie, konsekwentnie sprzeciwiając się takim rozwiązaniom. Trudno byłoby oczekiwać, iż po wejściu do koalicji nagle zmieni swoje stanowisko. Czy to powód do paniki? Oczywiście, iż nie. W demokracji różne partie wnoszą do dyskusji swoje wartości i poglądy, a rząd złożony z różnych środowisk politycznych ma obowiązek je szanować.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Dziennikarze, którzy pochopnie nazywają różnice zdań kryzysem, zdają się nie rozumieć, jak działa rząd koalicyjny. W systemie, gdzie partie mają odmienne programy i reprezentują różne grupy społeczne, naturalnym jest, iż nie będą się zgadzać we wszystkich sprawach. To właśnie w dialogu i negocjacjach wykuwają się najlepsze rozwiązania. I dobrze, iż tak jest – jednolitość i brak dyskusji są oznakami autorytaryzmu, a nie zdrowej demokracji.
Niestety, wielu dziennikarzy, mając za punkt odniesienia lata rządów PiS, gdy de facto obowiązywała dyktatura jednej partii, zdaje się mylić zdrową polityczną dyskusję z kryzysem. Od 2016 do 2023 roku żyliśmy w czasach, w których jakiekolwiek różnice zdań wewnątrz obozu rządowego były tłumione w zarodku, a jedyną akceptowalną linią była ta, którą narzucił Jarosław Kaczyński. W takim systemie koalicje były fikcją, a polityczne decyzje zapadały w zamkniętych gabinetach, bez otwartej debaty.
Dziś wracamy do normalności. To, iż Platforma Obywatelska ma inne podejście do pewnych spraw niż PSL, a Lewica widzi rzeczy z jeszcze innej perspektywy, jest absolutnie naturalne. Tak właśnie wygląda funkcjonowanie rządów w demokracji. kooperacja opiera się na kompromisach i dyskusji, nie na ślepej zgodzie na jeden autorytarny głos!