W Polsce rzekomo wolnej, rzekomo demokratycznej, rzekomo praworządnej – dziennikarze przez cały czas są inwigilowani, zastraszani i śledzeni przez służby specjalne. Pomimo zmiany władzy, praktyki rodem z autorytaryzmu nie zniknęły. Dziennikarze śledczy Jan Piński i Tomasz Szwejgiert od lat – są ofiarami brutalnych działań ze strony funkcjonariuszy lojalnych wobec układu PiS.
Ci ludzie, przez cały czas ulokowani w strukturach służb, traktują ujawnianie niewygodnej prawdy jako atak na „bezpieczeństwo państwa”. W istocie jednak chodzi o jedno: ochronę interesów Jarosława Kaczyńskiego i jego politycznego zaplecza. Bo to właśnie fakty, które obnażają patologie, afery, powiązania służbowe i polityczne – są realnym zagrożeniem. Nie dla kraju, ale dla tych, którzy przez osiem lat budowali system bezkarności i władzy poza kontrolą społeczną.
Piński i Szwejgiert nieustannie publikują materiały niewygodne dla ludzi związanych z PiS – od informacji o inwigilacji Pegasusem po wątki agenturalne, powiązania gospodarcze i kulisy funkcjonowania „bandy Kaczyńskiego”. Za tę działalność są systematycznie prześladowani: objęci nielegalną obserwacją, ich korespondencja jest przechwytywana, a telefony – podsłuchiwane. Nazywa się to „działaniami operacyjnymi” w interesie państwa. W rzeczywistości – to zemsta i próba uciszenia dziennikarskich ust.
Co najbardziej przerażające – obecne kierownictwo służb, wyznaczone już przez nowych mocodawców, nie tylko nie rozlicza tych nadużyć, ale de facto je kontynuuje. Stare uzasadnienia są recyklingowane: „zagrożenie bezpieczeństwa”, „potencjalna działalność agenturalna”, „nielegalne źródła informacji”. To cyniczne kłamstwa – przykrywka dla represji wobec tych, którzy nie boją się zadawać trudnych pytań i pokazywać prawdy, jaką rządzący chcieliby pogrzebać.
Nie ma wolnych mediów bez ochrony dziennikarzy przed represją. Nie ma państwa prawa, jeżeli służby mogą prowadzić nielegalne działania wobec obywateli tylko dlatego, iż są politycznie niewygodni. Nie ma demokracji, jeżeli za demaskowanie układów władzy grozi ci podsłuch, obserwacja i nękanie.
To, co dziś dzieje się wobec Jana Pińskiego i Tomasza Szwejgierta, to nie tylko skandal – to ostrzeżenie. System stworzony przez PiS wciąż działa. Ludzie, którzy przez lata służyli interesom jednej partii, przez cały czas siedzą za biurkami w agencjach służb specjalnych, przez cały czas mają dostęp do narzędzi inwigilacji i przez cały czas czują się bezkarni ale też boją się, iż dziennikarze ujawnią szczegóły i nazwiska.