W lokalnej prasie ukazał się niedawno artykuł autorstwa Grzegorza Kuczyńskiego, pracownika urzędu miejskiego w Łęcznej, który z wielkim zaangażowaniem postanowił prześwietlić pochodzenie nowego starosty łęczyńskiego, Łukasza Reszki.
Urzędowy hejter z troską pochyla się nad faktem, iż nowy starosta pochodzi ze Świdnika i w przeszłości był prezesem klubu Avia Świdnik. To, zdaniem pracownika podległego burmistrzowi, ma być problemem dla kibiców Górnika Łęczna i powodem do „chłodnego” przyjęcia nowego włodarza powiatu.
Kuczyński w swoim tekście z gracją słonia próbuje wzbudzić lokalne animozje, sugerując, iż serce starosty Reszki bije dla innego miasta. Wykorzystuje do tego najprostszą z możliwych metod – antagonizowanie oparte na przynależności klubowej i miejscu zamieszkania. Choć wycieranie sobie gęby kibicami Górnika widzimy nie pierwszy raz u tego człowieka, to jest to klasyczna próba politycznej nagonki pod hasłem „obcy nam tu rządzić nie będzie”.

Jednak zaangażowanie i dociekliwość rzecznika Leszka Włodarskiego wydają się być wyjątkowo wybiórcze. Kiedy z taką pasją tropi „świdnickie korzenie” starosty powiatu, ale jednocześnie zapada na zadziwiającą amnezję. Zupełnie nie przeszkadza mu bowiem fakt, iż na jednym z najważniejszych stanowisk w mieście, tuż obok jego pracodawcy, zasiada osoba mająca z Łęczną (tu eufemizm) kilka wspólnego.
Mowa oczywiście o zastępcy burmistrza Łęcznej Bartłomieju Zwolakiewiczu – partyjnym aparatczyku Platformy Obywatelskiej, który został przywieziony „w teczce” prosto z Lublina. Przez lata współpracował tam z prezydentem Żukiem i lokalną platformą.
W tym przypadku (wielokrotnie skompromitowanemu) Kuczyńskiemu najwyraźniej nie przeszkadza ani „obce” pochodzenie, ani brak jakichkolwiek wcześniejszych związków z lokalną społecznością. Desant polityczny z Lublina jest w porządku, ale starosta z sąsiedniego Świdnika to już zdrada lokalnych interesów?

Ktoś pewnie napisze, iż przecież Zwolakiewicz mieszka w Łęcznej. Tak, rzeczywiście od kilku lat mieszka ze swoim partnerem(który zasłynął m.in. z akcji w SM Batory) w Łęcznej.
Prowadził tu choćby fundację „Kameralne Pojezierze”, która na dzień przed objęciem funkcji w urzędzie, trafiła w ręce… (nie będzie niespodzianki) jego partnera (LINK).
Jeśli poszukacie mocniej, dotrzecie do tego, iż te postaci łączy jeszcze ktoś. To lubelski poseł PO – Krzysztof Bojarski. Przypominam, iż to właśnie Bojarskiego jeszcze kilka lat temu, ten sam Kuczyński atakował podobnie, jak dziś Reszkę. Dlaczego? jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi
Później (pewnie przypadkiem) dostał angaż w społecznej radzie szpitala, którym zarządza (jeszcze) Bojarski.
Ta rażąca hipokryzja obnaża prawdziwe intencje artykułu. Nie chodzi w nim o troskę o dobro Łęcznej czy uczucia kibiców, którymi wyciera sobie gębę, ale o tanią, polityczną grę. Kiedy „nasz” jest z importu, to kompetentny fachowiec. Kiedy polityczny rywal pochodzi zza miedzy, staje się „obcym” i zagrożeniem.
Pewnie nie trzeba tego przypominać, ale nie odmówię sobie wtrącenia, iż „kryształowy” Kuczyński od ponad 10 lat tłumaczy się z zatrudnienia jego żony w podległym burmistrzowi MOPSie(LINK).
Mieszkańcy Powiatu Łęczyńskiego zasługują na ocenę urzędników na podstawie ich pracy, kompetencji i zaangażowania na rzecz regionu, a nie na podstawie tego, komu kibicowali w przeszłości czy gdzie się urodzili. Atak na starostę Reszkę z powodu jego związków ze Świdnikiem, przy jednoczesnym milczeniu w sprawie „spadochroniarza” z Lublina na fotelu wiceburmistrza, to podręcznikowy przykład podwójnych standardów i politycznej obłudy, która więcej mówi o autorze i jego mocodawcach niż o samym staroście.
Znamiennym jest fakt, iż właśnie takich partnerów wybiera sobie do współpracy Leszek Włodarski. Jaki ma w tym cel?

2 dni temu













