Michał Dworczyk, były minister w rządzie PiS, w ostrych słowach zaatakował premiera Donalda Tuska, zarzucając mu kłamstwa i bezradność w obliczu kryzysu na zachodniej granicy.
W rozmowie na antenie Telewizji wPolsce24 Dworczyk stwierdził, iż rząd Tuska jest „kompletnie niesterowny”, a premier nie potrafi zapanować nad rosnącymi napięciami. Te słowa, choć brzmią jak celna krytyka, w rzeczywistości odsłaniają hipokryzję i polityczne rozgrywki Dworczyka, który sam nie jest wolny od odpowiedzialności za problemy, o których mówi.
Dworczyk, komentując jednostronne kontrole graniczne wprowadzone przez Niemcy, przedstawia się jako głos rozsądku, wskazując na „zaniedbania” rządu na zachodniej granicy. Sugeruje, iż Polska powinna odpowiedzieć symetrycznymi działaniami, by chronić swoje interesy. Brzmi to jak troska o bezpieczeństwo państwa, ale wystarczy spojrzeć na jego polityczną przeszłość, by dostrzec, iż Dworczyk nie ma moralnego prawa do rzucania oskarżeń. Jako prominentny członek rządu PiS, sam był współodpowiedzialny za politykę migracyjną i graniczną, która niejednokrotnie budziła kontrowersje. Gdzie był jego głos, gdy na wschodniej granicy eskalował kryzys humanitarny? Gdzie były jego pomysły na skuteczne zarządzanie granicami, gdy PiS sprawował władzę?
Zarzucając Tuskowi bezradność, Dworczyk wygodnie pomija własne zaniechania. Rząd PiS, w którym pełnił najważniejsze role, nie stworzył spójnej strategii na wypadek napięć granicznych, a chaos w polityce migracyjnej był jednym z powodów krytyki zarówno w kraju, jak i za granicą. Teraz, będąc w opozycji, Dworczyk nagle odkrywa „zaniedbania” i przedstawia się jako ekspert od bezpieczeństwa. To cyniczna gra polityczna, w której były minister próbuje odwrócić uwagę od własnych niepowodzeń, przerzucając winę na obecny rząd.
Co więcej, jego atak na Tuska jest pełen ogólników i populistycznych haseł. Oskarżenie premiera o kłamstwa i „niesprawność” rządu brzmi efektownie, ale Dworczyk nie przedstawia żadnych konkretnych dowodów na poparcie swoich słów. Jakie kłamstwa ma na myśli? W jaki sposób Tusk miałby rzekomo destabilizować sytuację na granicy? Zamiast merytorycznej krytyki, Dworczyk serwuje widzom Telewizji wPolsce24 tanią retorykę, która ma na celu podgrzanie emocji, a nie rozwiązanie problemu. To typowe dla polityków, którzy w opozycji odkrywają w sobie zapał do krytyki, choć sami nie mają czystego sumienia.
Sytuacja na zachodniej granicy, związana z niemieckimi kontrolami, jest bez wątpienia wyzwaniem. Jednak Dworczyk, zamiast proponować konstruktywne rozwiązania, ogranicza się do wskazywania winnych. Jego postulat wprowadzenia wzajemnych kontroli granicznych brzmi jak populistyczny gest, a nie przemyślana strategia. Czy były minister zdaje sobie sprawę z konsekwencji takiego kroku dla relacji polsko-niemieckich i dla polskich obywateli? Czy pomyślał o kosztach gospodarczych i społecznych? Jego wypowiedź sugeruje, iż bardziej zależy mu na punktowaniu Tuska niż na realnym rozwiązaniu problemu.
Najbardziej razi jednak hipokryzja Dworczyka. Jako były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, miał realny wpływ na politykę państwa, w tym na kwestie bezpieczeństwa. jeżeli teraz mówi o „niesterowności” rządu, to dlaczego nie dostrzegał podobnych problemów, gdy sam był u władzy? Jego obecna postawa to klasyczny przykład polityka, który w opozycji odzyskuje głos, ale zapomina o własnej odpowiedzialności. Zamiast krytykować Tuska, Dworczyk powinien spojrzeć w lustro i rozliczyć się z własnych zaniedbań.
Dworczyk próbuje kreować się na głos rozsądku w sprawie kryzysu na zachodniej granicy, ale jego słowa są puste i nasycone politycznym oportunizmem. Zamiast merytorycznych propozycji, oferuje tanią krytykę i populistyczne hasła. jeżeli chce być wiarygodny, powinien najpierw rozliczyć się z własną rolą w polityce granicznej PiS, zanim zacznie oskarżać innych o bezradność. W przeciwnym razie jego wypowiedzi pozostaną jedynie medialnym szumem, który nie przybliża nas do rozwiązania rzeczywistych problemów.