Dwie strony monety – jaka jest prawdziwa wartość pieniądza?

4 godzin temu

Użytkowy i wymienny

Obiekt jakim jest pieniądz jest o tyle nietypowy, iż ma jednocześnie dwie wartości: wartość użytkową i wartość wymiany. Ich wzajemna zależność daje dość ciekawą dynamikę tłumaczącą ewolucję pieniądza.

Zasadniczo możemy podzielić pieniądze na dwie grupy zależności od relacji wartości użytkowej i transakcyjnej. Pieniądze mające znikomą lub zerową wartość użytkową nazywamy pieniędzmi symbolicznymi, te mające znaczącą wartość użytkową to płacidła.

Płacidła tracą rolę, gdy użyteczność przewyższa wymianę

Płacidła jako pieniądze dziś występują niezwykle rzadko i w bardzo specyficznych warunkach (jak choćby wspomniane wcześniej papierosy w więzieniu). I są po temu bardzo dobre powody. Po pierwsze o ile wartość użytkowa płacidła przekroczy wartość transakcyjną – to automatycznie przestaje ono być pieniądzem. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie wydawał pieniędzy, które są dużo bardziej wartościowe w innym zastosowaniu. Zresztą dotyczy to nie tylko płacideł – zdarza się i pieniądzowi symbolicznemu jeżeli wartość transakcyjna spadnie poniżej (i tak znikomej) wartości użytkowej. Najczęściej zdarza się to kiedy inflacja sprowadza pewne nominały do wartości zaniedbywalnych i niższych niż wartość metalu. W ten sposób stare, aluminiowe złotówki były masowo wykorzystywane jako podkładki pod gwoździe do papy (jeszcze za czasów gdy były prawnym środkiem płatniczym), zaś starsze roczniki monet groszowych można dziś z zyskiem oddawać na złom. Oczywiście takim rozwiązaniom przeciwdziała prawo zakazujące niszczenia pieniądza, ale z jego egzekucją bywa różnie.

Płacidła cierpią przez podwójny popyt

Nawet jeżeli wartość użytkowa płacidła znajduje się trwale poniżej wartości transakcyjnej to nie oznacza końca kłopotów. Bowiem płacidło stoi przed podwójnym popytem: ze strony użytkowej i ze strony popytu na pieniądz. Wraz z rozwojem gospodarki ten drugi rośnie gwałtownie – zaś ograniczenia podaży powodują wzrost wartości transakcyjnej. Zaczyna to prowadzić do sytuacji, w której płacidło jest niezwykle rzadko użytkowane w swojej podstawowej funkcji bo jest nazbyt wartościowe jako pieniądz. To może prowadzić do poważnych problemów – bowiem z rynku znika jakiś rodzaj towaru. To oczywiście może być bardzo dotkliwe zwłaszcza jeżeli płacidło jest jakimś bardzo potrzebnym towarem takim jak zboże, żelazo, sól. Skutki zaś uderzają przede wszystkim najbiedniejszych.

Pieniądz symboliczny eliminuje chaos płacideł

Rozwiązaniem tego problemu jest zastosowanie jako pieniądz czegoś użytkowo niemal bezwartościowego – czyli pieniądza symbolicznego. Wtedy wzrost popytu na pieniądz nie powoduje zaburzeń rynku towarowego. Dlatego płacidła używane powszechnie znamy z gospodarek dość prymitywnych, w których popyt na pieniądz był stosunkowo niski.

Tu warto zmierzyć się z często podnoszoną opinią, iż pieniądz złoty był lepszy od obecnego bo stojący za nim kruszec przedstawiał faktyczną wartość, w przeciwieństwie do bezwartościowego papieru. Problem polega na tym, iż złoto przez wieki nie posiadało adekwatnie żadnej wartości użytkowej, a i dzisiaj jego zużycie jest mikroskopijne w porównaniu do jego wydobycia i zapasów: gdyby wstrzymać całkowicie wydobycie zgromadzonych zapasów wystarczyłoby na kilkaset lat konsumpcji. Zwolennicy złota odpowiadają, iż mamy gigantyczne zużycie złota w jubilerstwie, ale tu mylą przyczynę ze skutkiem. Biżuteria jest zwykle oznaką statusu więc często zawiera w sobie elementy wartościowe – czyli pieniądze. Obwieszenie się złotem to obwieszenie się pieniędzmi – proceder znany również w innych miejscach z innymi rodzajami pieniędzy takimi jak muszelki kauri czy wampu. Zatem zużycie w jubilerstwie to pochodna tego, ze złoto zostało pieniądzem, a nie niezależne zastosowanie takie jak w medycynie czy elektronice. Innymi słowy od strony wartości użytkowej złota moneta niczym nie różni się od banknotu – oba są niemal bezwartościowe i oba są pieniędzmi symbolicznymi.

Wczesne pieniądze symboliczne były zatem obiektami fizycznymi, którym w danej kulturze przypisano wartość i była ona proporcjonalna do ich ilości lub wagi. Wraz z rozwojem gospodarki i obrotu na większych dystansach pojawiły się jednak problemy – bo transport pieniądza stawał się wymagający i kosztowny. Dało to podstawy do powstania pieniądza reprezentatywnego – czyli kwitów uprawniających do otrzymania określonej ilości fizycznego pieniądza od zaufanej osoby lub instytucji. Był to wynalazek bardzo wygodny bo zamiast wożenia złota czy srebra pozwalał na przewożenie znacznie lżejszego papieru. Tego typu kwity były stosowane bardzo długo – banknoty dolarowe do 1964 nie były pieniądzem a jedynie certyfikatem mogącym zostać wymienionym na prawdziwego – srebrnego dolara. Dla pieniądza reprezentatywnego istotne stało się to co było na nim napisane – czyli ile fizycznego pieniądza można za dany kwit uzyskać. W ten sposób powstało pojęcie nominału, który dyktował wartość. Dziesięć kwitów o niskim nominale mogło być warte mniej niż jeden o nominale dużym.

Pokrycie buduje zaufanie, ale nie wartość

Pojawienie się pieniądza reprezentatywnego wprowadziło pojęcie ‘pokrycia’ – czyli określenia jaka część pieniądza reprezentatywnego może być rzeczywiście danej chwili wymieniona na fizyczny pieniądz. Bowiem, jak się gwałtownie okazało pieniądz reprezentatywny okazał się być bardzo popularny i wiele z certyfikatów trafiało do obiegu na równi z fizycznym pieniądzem. Wcześni bankierzy znaleźli się w sytuacji, w której siedzieli na górach złota, czekając bezskutecznie na certyfikaty mające być wymienione. Zaczęli więc tego zalegającego złota używać do kredytowania różnych przedsięwzięć i gwałtownie ilość złota w skarbcach nie wystarczała do pokrycia wszystkich certyfikatów. Ale jak długo było go na tyle, iż każdy właściciel certyfikatu czuł się spokojny, iż swój na złoto wymieni nic złego się nie działo. jeżeli jednak plotki lub faktyczne nietrafione inwestycje zachwiały zaufaniem następował run na bank i spektakularna plajta. o ile zaś emitentem było państwo po prostu odmawiało ono zamiany – czasowo lub na stałe.

To co jednak istotne, to , ze ‘pokrycie’ nie oznaczało większej wartości samego pieniądza. choćby mając 100% pokrycie w złocie – to zasadniczo nieprzydatny kawałek papieru, można było wymienić na zasadniczo nieprzydatny kawałek kruszcu.

Foto:. Josh B., View of the Manhattan Financial District skyline, cropped by the RPN team, CC-BY-2.0.

Idź do oryginalnego materiału