Duda w Kanale Zero. Czyli jak były prezydent szuka pracy

2 dni temu
Zdjęcie: Duda


Byli prezydenci mają różne pomysły na życie po kadencji. Barack Obama zakłada fundację, Lech Wałęsa jeździ z wykładami po świecie, Nicolas Sarkozy pisze książki i pokazuje się w elitarnych klubach. Andrzej Duda… debiutuje w Kanale Zero Krzysztofa Stanowskiego.

Przyznajmy uczciwie: nikt się tego nie spodziewał. Były prezydent RP, człowiek, który przez dziesięć lat podpisywał ustawy, reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej i – teoretycznie – pełnił najwyższy urząd w państwie, teraz będzie jednym z „autorów” internetowego kanału. I nie chodzi choćby o to, iż to YouTube. Chodzi o skalę. To tak, jakby generał w stanie spoczynku nagle został kelnerem w barze mlecznym.

Krzysztof Stanowski ogłosił to z radością: „Z nieskrywaną satysfakcją mogę ogłosić, iż Kanał Zero ma nowego autora. Prezydent Andrzej Duda nagra 16 odcinków na 16 gorących tematów”. Brzmi dumnie, prawda? Tylko iż cała Polska zareagowała na tę wiadomość śmiechem i niedowierzaniem.

„Hejter dał pracę byłemu prezydentowi RP, który przez dekadę sprawował najwyższy urząd w państwie. Smutny upadek” – skomentował Jacek Nizinkiewicz z Rzeczpospolitej. I nie sposób się nie zgodzić. To trochę tak, jakby po odejściu z Pałacu Prezydenckiego Andrzej Duda dorabiał sobie prowadzeniem quizów w remizie strażackiej.

Jeszcze zabawniej zrobiło się kilka dni później. Premiera programu miała odbyć się 15 września. Ale Stanowski, jak to Stanowski, zmienił zdanie: „Mała zmiana. Prezydent Andrzej Duda miał zadebiutować w Kanale Zero w poniedziałek, ale dziś nagra (i dziś emisja) odcinek dodatkowy, o bieżących wydarzeniach”.

„Mała zmiana” – czyż to nie streszczenie całej kariery Andrzeja Dudy? Zawsze krok za wydarzeniami, zawsze reagujący, nigdy kreujący. choćby w internecie nie potrafi zadebiutować zgodnie z planem.

Sam Duda zapowiada swój cykl patetycznie: „Będę opowiadał o ostatnich latach. O mojej prezydenturze, o emocjach i decyzjach, które podejmowałem, o motywach moich działań”. Brzmi to jak trailer filmu, którego nikt nie chce oglądać, bo widział go już dziesięć razy.

Przecież to wszystko było w książce „To ja”, którą były prezydent próbował niedawno sprzedać. Teraz dostajemy powtórkę – wersja audio-video, reedycja greatest hits Andrzeja Dudy. Autoplagiat w czystej postaci.

Największy kłopot polega na tym, iż nikt na ten głos nie czeka. Ani dawni wyborcy PiS, którzy mają mu za złe bierność, ani opozycja, która nigdy mu nie ufała. Jedni widzą w nim notariusza partii, drudzy – prezydenta, którego po prostu nie było. A teraz obie strony patrzą na jego internetowe występy z tą samą miną: politowanie wymieszane z lekkim zażenowaniem.

Owszem, znalazły się też pojedyncze głosy uznania. Karolina Korwin-Piotrowska napisała: „Ruch z tym, iż były Prezydent ma tam program, jest świetny”. Ale to raczej entuzjazm wobec pomysłu Stanowskiego niż wobec samego Dudy. Bo prawda jest brutalna: były prezydent nie ma już społecznego kapitału.

Cała sytuacja obnaża jeszcze jedną rzecz: Andrzej Duda nie ma pomysłu na siebie. Po dekadzie na szczytach władzy powinien wiedzieć, co chce robić dalej – polityka międzynarodowa, działalność akademicka, może rola mentora młodych. Tymczasem mamy człowieka, który desperacko łapie się przypadkowych zajęć. Raz książka, raz internet, jutro może podcast, pojutrze – rola jurora w telewizyjnym show.

I to jest w tym wszystkim najbardziej gorzkie. Nie to, iż Duda idzie do internetu. Tylko to, iż robi to bez wizji, bez planu, bez świadomości, jaką rolę chce pełnić. Jakby po dekadzie w Pałacu Prezydenckim został z pustymi rękami.

„Smutny upadek” – powtarzam to za Nizinkiewiczem, bo trudno o lepsze podsumowanie. Były prezydent, który miał być symbolem stabilności, dziś staje się bohaterem internetowych memów i prowadzącym talk-show w Kanale Zero. To nie jest nowe otwarcie. To powolne wygaszanie, ciche odejście w zapomnienie.

Andrzej Duda szuka swojej roli. Ale wygląda na to, iż nikt – ani dawni sojusznicy, ani przeciwnicy, ani publiczność – tej roli mu już nie chce przyznać.

Idź do oryginalnego materiału