W walce o publiczne subwencje (75 mln zł!), PiS rzucił na front wszelkie swoje siły. Na polecenie Kaczyńskiego głos zabrał choćby Andrzej Duda, zwykle drzemiący w swoim pałacu.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Każda akcja budzi kontrakcję, więc w związku z tym, o ile chcą pogłębiać stan takiej bardzo niedobrej, przekraczającej granicę dobrego smaku rywalizacji politycznej w naszym kraju, która prowadzi do czegoś, co można ze smutkiem nazwać nienawiścią polityczną, to niech dalej tak postępują – przekonywał Duda.
– To bardzo złe sygnały. Mogę tylko wyrazić przykrość, iż bardzo dobrze przez ostatnie kilkanaście lat funkcjonująca PKW, w tej chwili została obsadzona przez obecną większość parlamentarną ludźmi, którzy nie potrafią zachować klasy i nie potrafią zachować niezbędnej bezstronności politycznej – dodał.
Szkoda tylko, iż wcześniej prezydent nie zachęcał swojej własnej partii do przestrzegania prawa. Gdyby działacze PiS to robili, dziś nie mieliby problemów z utratą publicznych subwencji.
A nam wszystkim oszczędzono by tego żenującego spektaklu, jaki od kilku dni funduje nam Kaczyński i otaczająca go kamaryla.