Drony zestrzelone, sojusznicy w gotowości. Tusk pokazuje, jak działa państwo

1 dzień temu
Zdjęcie: Tusk


Kryzysy obnażają słabość albo pokazują siłę państwa. Ostatnie wydarzenia związane z rosyjskimi dronami, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną, stały się testem. Testem, który Polska pod rządami Donalda Tuska zdała.

W nocy z wtorku na środę 19 dronów wtargnęło na nasze terytorium. Zostały wykryte, a trzy z nich zestrzelono. Szczątki maszyn odnaleziono m.in. w Nowym Mieście nad Pilicą, Korytnicy oraz w kilkunastu miejscowościach Mazowsza i Lubelszczyzny. Po raz pierwszy odnotowano także nalot dronów od strony Białorusi. To było realne zagrożenie. Tym razem państwo nie zawiodło.

Donald Tusk zareagował natychmiast. Jeszcze tego samego dnia rozpoczął konsultacje z najważniejszymi przywódcami Zachodu – od Emmanuela Macrona, przez Giorgię Meloni i Keira Starmera, po Wołodymyra Zełenskiego i nowego sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego. – „W moich dzisiejszych rozmowach przyjąłem nie tylko wyrazy solidarności z Polską, ale przede wszystkim propozycje konkretnego wsparcia obrony powietrznej naszego kraju” – podkreślił premier. To nie jest polityczny slogan. To jest język realnej dyplomacji, którego w Polsce brakowało.

Przez lata Polacy przyzwyczajeni byli do tego, iż w sytuacjach kryzysowych władza tonęła w chaosie i propagandzie. Kiedy w 2022 roku rosyjska rakieta spadła w Przewodowie, zamiast jasnego przekazu i koordynacji z sojusznikami mieliśmy milczenie i domysły. Gdy pod Bydgoszczą znaleziono szczątki rakiety, minister obrony Mariusz Błaszczak twierdził, iż „to tylko incydent” i wolał wskazywać winnych w wojsku niż przyznać się do zaniedbań. Dziś kontrast jest uderzający: wojsko działa, państwo informuje obywateli, a premier buduje koalicję wsparcia w Europie.

To, co u Tuska brzmi naturalnie, u poprzedników brzmiało jak pusty gest. Gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o „jedności w obliczu zagrożenia”, natychmiast dodawał oskarżenia wobec opozycji, jakby Rosja była jedynie pretekstem do kolejnej krajowej kłótni. Tusk tymczasem mówi językiem odpowiedzialności, a nie wewnętrznych podziałów.

Warto zwrócić uwagę na jeden szczegół: Tusk rozmawia nie tylko z liderami państw, ale także z politykami opozycji w Niemczech czy Holandii. To dowód, iż polski premier rozumie, jak buduje się międzynarodowe wsparcie – szeroko i ponad podziałami. „Nie tylko wyrazy solidarności” – ten cytat stał się symbolem zmiany. W praktyce oznacza realne systemy obrony powietrznej, które mogą trafić do Polski.

Opozycja lubiła mówić, iż za PiS „armia rosła w siłę”. Pamiętamy przecież wielkie konferencje prasowe ministra Błaszczaka, na których zapowiadano zakupy koreańskich czołgów czy amerykańskich samolotów. Tyle iż w momencie próby te papierowe plany nie chroniły nikogo. Dziś, choć Polska wciąż czeka na część zamówionego sprzętu, najważniejsze jest coś innego: sprawne dowodzenie i kooperacja z sojusznikami.

Bo w tym kryzysie nie chodziło tylko o kilka dronów. Chodziło o to, czy Polska potrafi odpowiedzieć na prowokację ze wschodu bez chaosu, strachu i szukania winnych. Tym razem odpowiedź była jednoznaczna: tak. Zestrzelono maszyny, poinformowano opinię publiczną, premier od razu uruchomił kontakty międzynarodowe. Państwo działało jak tarcza, nie jak kłócąca się grupa polityków.

Opozycja PiS próbowała tłumaczyć swoją nieobecność w Sejmie podczas wystąpienia premiera „brakiem informacji o zmianie harmonogramu”. Ale w oczach obywateli wyglądało to po prostu na ucieczkę od odpowiedzialności. Tusk w tym czasie stał na mównicy i mówił o bezpieczeństwie Polaków, a politycy PiS – jak zwykle – zajęci byli swoimi rytuałami smoleńskimi. Ten kontrast mówi sam za siebie.

Dzisiejsza sytuacja pokazuje coś bardzo ważnego: Polska potrafi być państwem sprawnym i poważnym, jeżeli tylko jej władze tego chcą. Donald Tusk udowodnił, iż można łączyć reakcję wojskową z natychmiastową ofensywą dyplomatyczną. To jest model, którego oczekiwali obywatele – nie opowieści o „zamachu”, nie chaosu informacyjnego, nie zrzucania winy na innych, tylko konkretów.

Rosyjskie drony były testem. I Polska ten test zdała. A to najlepszy dowód, iż w czasach rządów Tuska nasze państwo wreszcie uczy się odpowiadać na wyzwania XXI wieku.

Idź do oryginalnego materiału