Droga do śmierci państwa.

wiernipolsce1.wordpress.com 3 dni temu

Dziś jednym z najpopularniejszych skrótów migających w światowych i rosyjskich mediach jest PKB (GDP). Co oznacza Produkt Krajowy Brutto (*)


Prawie nikt nie ma wątpliwości, iż jest to najważniejszy wskaźnik makroekonomiczny, odzwierciedlający stan i dynamikę rozwoju gospodarki narodowej. Prawie nikt nie kwestionuje także aksjomatu, iż PKB jest kompasem, który pozwala krajowi podążać we adekwatnym kierunku. Im większy wzrost PKB w ujęciu realnym (tj. skorygowanym o inflację), tym większy sukces osiąga gospodarka.

Tymczasem ani w rosyjskim, ani zagranicznym ustawodawstwie państw, ani w dokumentach organizacji międzynarodowych nie ma jasnej definicji realnego sektora gospodarki. Każdy, kto używa określenia „realny sektor gospodarki” (lub po prostu: „realna gospodarka”), na swój sposób rozumie granice tego sektora.

Niektóre obejmują wszystkie gałęzie produkcji materialnej: górnictwo i przetwórstwo przemysłowe, rolnictwo i leśnictwo, budownictwo, a także część transportu i komunikacji służącą produkcji materialnej.

Inni dodają do sektora realnego produkcję niektórych kluczowych usług. Na przykład transport i łączność służąca ludności. Również handel towarami konsumpcyjnymi. Itp.

Jeszcze inni twierdzą zdecydowanie, iż sektor realny to cała gospodarka z wyjątkiem sektora finansowego (świadczenie różnego rodzaju usług finansowych).

Niestety na szczeblu rosyjskiego rządu i jego poszczególnych departamentów (Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego itp.) panuje atmosfera, którą można wyrazić słowami „kolczyki dla każdej siostry”. Mówią, iż w Rosji mamy „gospodarkę rynkową”, a jej „niewidzialna ręka” (pomysł Adama Smitha) sama ustali priorytety.

A państwo powinno być pod ręką tej „niewidzialnej ręki” i nie ingerować w zarządzanie rosyjską gospodarką. A od ponad trzydziestu lat „niewidzialna ręka” rządzi rosyjską gospodarką, wyznaczając jej więcej niż dziwne priorytety.

Te osobliwości są szczególnie uderzające, gdy porówna się obecną gospodarkę „rynkową” Rosji z tak zwaną gospodarką „nakazowo-rozdzielczą” Związku Radzieckiego. Nawiasem mówiąc, w czasach radzieckich priorytety były jasno określone, biorąc pod uwagę cele strategiczne (zapisane w programach partyjnych i pięcioletnich planach rozwoju gospodarki narodowej).

W szczególności utrzymana była zasada przyspieszonego rozwoju gałęzi przemysłu grupy „A” (produkcja środków produkcji) w stosunku do gałęzi przemysłu grupy „B” (produkcja dóbr konsumpcyjnych). Jasno określono także zakres branż, które można nazwać „sektorem realnym”, i którym również przyznano szczególny priorytet. To prawda, iż ​​​​branże te nazywano inaczej: „branże produkcyjne” lub „branże produkcji materialnej”.

W czasach radzieckich nie mieliśmy wskaźnika PKB. Następnie wykorzystano zbliżony wartościowo wskaźnik „produktu społecznego brutto” (GSP). Jako przykład podam dane dotyczące liczebności i struktury GSP za rok 1980 według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) ZSRR. Całkowita wartość GSP we wskazanym roku wyniosła 1078,5 miliarda rubli.

Ale oto wkład głównych gałęzi przemysłu w tworzenie GSP (mld. rubli; w nawiasach – udział w%): przemysł – 685,5 (63,6); rolnictwo – 152,6 (14,2); budownictwo – 103,4 (9,6); transport i łączność – 47,6 (4,4); logistyka, zaopatrzenie, handel itp. – 89,4 (8,2).

Warto zauważyć, iż według radzieckiej instytucji statystycznej w 1980 r. przemysł stanowił około jednej trzeciej (32,6%) wszystkich oficjalnie zatrudnionych (pracujących) osób w państwie radzieckim. Oto udziały pozostałych sektorów w całkowitym zatrudnieniu (%): rolnictwo – 10,4; konstrukcja – 7,3; transport – 9,2; komunikacja – 1,4; logistyka, zakupy i handel – 8.6.

Jak widać, wkład przemysłu GSP był prawie dwukrotnie większy niż udział przemysłu w całkowitym zatrudnieniu w kraju.

Również udział w utworzonej GSP był wyższy niż udział w zatrudnieniu w takich sektorach jak rolnictwo i budownictwo. Jednak w sektorze transportu i komunikacji oraz w sektorze logistyki, zaopatrzenia i handlu obraz jest odwrotny. Tłumaczy się to tym, iż według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego ZSRR nie wszyscy zatrudnieni w tych sektorach tworzyli GSP (około połowa).

W sumie branże te, które dziś można nazwać „realnym sektorem gospodarki”, stanowiły około 65% ogólnej liczby pracowników w ZSRR w 1980 r. Biorąc pod uwagę fakt, iż nie wszyscy zajmujący się transportem, komunikacją oraz handlem i zaopatrzeniem uczestniczyli w tworzeniu GSP, realny sektor gospodarki radzieckiej stanowił nie więcej niż 60% całkowitego zatrudnienia w kraju.

A co z pozostałymi 40%? Z punktu widzenia radzieckiej nauki i praktyki ekonomicznej byli to obywatele, którzy pełnili funkcje ważne z punktu widzenia interesów państwa, ale nie tworzyli produktu społecznego, ale go redystrybuowali (jak np. część handlu i zaopatrzenia materiałowego i technicznego) lub konsumowali.

Była to opieka zdrowotna, kultura, wychowanie fizyczne i sport, oświata, administracja publiczna, nauka, zapewnienie porządku publicznego itp.

Od pierwszego dnia istnienia państwa zwanego „Federacją Rosyjską” zaczęto w nim budować tzw. „gospodarkę rynkową”. Miało to między innymi wpływ na metodologię statystycznego rachunku produktu społecznego. Od wskaźnika GSP przeszliśmy do wskaźników PNB (produktu narodowego brutto) i PKB. Ale tu nie ma rewolucyjnych zmian.

Radykalną zmianą było jednak przejście na nową metodologię pomiaru produktu społecznego. Te gałęzie przemysłu, które w czasach radzieckich nie tworzyły, a jedynie redystrybuowały i konsumowały produkt społeczny, teraz zostały podniesione do rangi tworzących produkt społeczny.

Wcześniej pełniły jakieś funkcje ogólnopaństwowe, teraz „świadczą usługi”, usługi są sprzedawane i kupowane oraz mają wartość pieniężną. To właśnie uwzględnia wskaźnik PKB.

Przykładowo, wcześniej osoba, która pracowała w ministerstwie, szpitalu, szkole, urzędzie miasta czy ośrodku kultury „służyła”, a nie „świadczyła usługi”. Teraz taki pracownik jest włączony w stosunki rynkowe, „świadczy usługi” ludności (a czasem biznesowi), otrzymując za to swoją rządową pensję. A to wynagrodzenie to wartość pieniężna jego wkładu w tworzenie PKB.

Nietrudno się domyślić, iż taka metoda zwiększania PKB Rosji (jak i każdego innego kraju) jest często prostsza niż, powiedzmy, zwiększenie produkcji stali, węgla, ropy, samochodów, chleba, mięsa, tekstyliów i wielu innych rzeczy które zwykle zaliczane są do realnego sektora gospodarki.

Dziś realny sektor gospodarki w naszym kraju znajduje się pod coraz większą presją. Priorytetowo potraktowano branże spoza sektora realnego. Nazywa się je zwykle „sektorem usług”. Proponuję nadać im lustrzaną nazwę: „nierealna gospodarka”. To, co produkuje taka „nierealna gospodarka”, nazywa się także PKB. Proponuję jednak rozszyfrować to nie jako „produkt krajowy brutto”, ale jako „pianę krajową brutto”. (**)

Rosyjska służba statystyczna wykorzystuje tę „pianę” do stworzenia iluzji realnego wzrostu gospodarczego. Rodzaj surrealizmu. Swoją drogą jeszcze inny wariant nazwy: „gospodarka surrealistyczna”.

W ostatnim pełnym roku istnienia Związku Radzieckiego (1990) produkcja materialna, czyli produkcja towarów (przemysł górniczy i przetwórczy, rolnictwo, leśnictwo i rybołówstwo, budownictwo itp.) odpowiadała za 65,1% produktu społecznego. W pierwszym roku istnienia Federacji Rosyjskiej odsetek ten wynosił już 48,4%. Już w 1997 r. spadł do 43,0%. W 2004 r. – do 41,0%.

A oto najnowsze dane Rosstatu. Obraz na podstawie wyników I kwartału 2024 roku. Sektor realny (rozumiany jako produkcja materialna) w pierwszych trzech miesiącach tego roku wygenerował 32,3% PKB Rosji.

W tym (%): przemysł wydobywczy – 10,4; przemysł wytwórczy – 13,4; budownictwo – 3,2; energia elektryczna, gaz, para i klimatyzacja; zaopatrzenie w wodę; kanalizacja; odbiór i dystrybucja odpadów – 3.2.

Tym samym ponad 2/3 (67,7%) całkowitego PKB tworzy dziś sektor usług. Największą branżą w tym sektorze jest handel hurtowy i detaliczny – 12,4%. To prawie tyle samo, co cały przemysł produkcyjny. A pod względem udziału handlu w całkowitym zatrudnieniu w rosyjskiej gospodarce przewyższa on choćby cały przemysł przetwórczy (15,3% wobec 14,0%).

Czy to nie jest surrealizm gospodarczy? Czy to nie jest teatr absurdu? W teatrze jeszcze czasem można się pośmiać, ale tu płakać się chce. Ponieważ przeciwko Rosji toczy się niewypowiedziana brutalna wojna kolektywnego Zachodu. W warunkach tej wojny potrzebna jest mobilizacja gospodarcza: po pierwsze w celu substytucji importu (osiągnięcie samowystarczalności gospodarczej); po drugie, wzmocnienie naszych zdolności obronnych. Jak skutecznie prowadzić wojnę, zatrudniając więcej ludzi w handlu niż we wszystkich gałęziach przemysłu?

I tu także występuje taki rodzaj działalności jak „transakcje na rynku nieruchomości” (przede wszystkim usługi związane z nieruchomościami). Okazuje się, iż działalność ta wygenerowała w pierwszym kwartale tego roku 9,5% PKB. Prawie tyle samo, co całe górnictwo (10,4%). Czy to nie jest surrealistyczne?

Sektor usług finansowych i ubezpieczeń wygenerował 4,4% PKB. Na pewno wniósł wkład do kieszeni oligarchów finansowych. Jednak technika rachunkowości statystycznej została zaprojektowana w taki sposób, aby wkład ten znalazł odzwierciedlenie w statystykach dotyczących PKB.

Tak, oczywiście, nasi obywatele mają dość szeroki zakres potrzeb pozamaterialnych. Potrzebują edukacji, opieki zdrowotnej, kultury, porządku publicznego itp. Ale po co zamieniać to wszystko w usługi? W tym przypadku nie są to już funkcje i obowiązki państwa (a one są szczegółowo określone w Konstytucji Federacji Rosyjskiej), to już jest handel.

Wszystkie te funkcje w czasach radzieckich zapewniane były z budżetu państwa. Dlatego edukacja, kultura, opieka zdrowotna w ZSRR nie stworzyły produktu społecznego, ale konsumowały go.

W naszym kraju, według Rosstatu, w pierwszym kwartale tego roku ( mowa o roku 2024 – PZ) oświata wniosła 3,3% do PKB, a opieka zdrowotna – 3,4%. A im bardziej instytucje edukacyjne i medyczne będą wyciągać pieniądze od swoich klientów, tym bardziej przyczynią się do wzrostu gospodarczego kraju. Ta polityka jest nie tylko niebezpieczna, ale także mordercza. W pogoni za wzrostem PKB państwo ze swoimi tradycyjnymi funkcjami ulega coraz większej komercjalizacji i prywatyzacji. To już jest zagrożenie polityczne.

Szczególnie duże zagrożenie widzę w liczbach charakteryzujących udział urzędników państwowych w PKB. Według Rosstatu sektor o pięknej nazwie „Administracja Publiczna i Obronność Narodowa, Obowiązkowe Ubezpieczenia Społeczne” odpowiadał za 8,1% PKB. Za tą liczbą kryje się gigantyczna suma pieniędzy rządowych, które wydano na utrzymanie urzędników i finansowanie wojska. Nie będę teraz kwestionować ani uzasadniać tych wydatków. Ale zgodnie z logiczną radziecką metodologią statystycznego rozliczania produktu społecznego w tym przypadku nie mówimy o tworzeniu PKB, ale o jego konsumpcji.

Tak więc od ponad trzech dekad żyjemy z wadliwym kompasem zwanym „PKB”. Nie rozróżnia sektorów tworzących PKB i tych, które je konsumują. Konsumować jest dużo łatwiej i przyjemniej. Uznawanie konsumpcji jako produkcji. W radzieckich podręcznikach ekonomii słusznie nazywano to „podwójnym liczeniem”. A państwo na wszelkie możliwe sposoby tłumiło takie „podwójne liczenie”. A teraz zachęca do tego na wszelkie możliwe sposoby.

Jednak każda konsumpcja, która uchodzi za tworzenie nowej wartości, wymaga pieniędzy. I te pieniądze są pobierane ze skarbca. Ale z roku na rok z naszych kieszeni zabiera się coraz więcej. Najpierw na opłaty za usługi medyczne, potem za usługi edukacyjne, a na końcu za wszystkie inne. Mówiąc obrazowo, weszliśmy na ścieżkę budowania relacji towarowo-pieniężnych (dokładniej: usługa-pieniądz) z państwem. Tak, PKB będzie rósł szczęśliwie, ale w pewnym momencie państwo całkowicie zniknie. Jednym słowem nieuczciwe statystyki dotyczące PKB mogą nas zaprowadzić w zupełny ślepy zaułek.

Autor: W.J. Katasonow

ŹRÓDŁO: https://reosh.ru/valentin-katasonov-lukavstvo-rossijskoj-ekonomiki-vernyj-put-k-smerti-gosudarstva.html
————————–

(*) W Polsce jest podobnie, a zatem i wnioski mogą być podobne. Dodatkowo w polskiej statystyce ( i nie tylko w niej) niedostatecznie rozróżnia się w PKB jaki jest udział narodowych, a jaki zagranicznych czynników produkcji. Dlatego lepszym wskaźnikiem jest PNB ( Produkt Narodowy Brutto)

patrz:https://mfiles.pl/pl/index.php/Produkt_Narodowy_Brutto

(**) Uwaga W. Katasonowa jest trafna i oddaje istotę sprawy i pokzauje tendencję w strukturze gospodarki i metodologii statystyki gospodarczej także w krajach Europy i Ameryki i tym samym jest to określenie w pełni do zastosowania także do gospodarki polskiej i polskiej statystyki makrogospodarczej. Ukazuje to także społeczno-gospodarcze tendencje strukturalne, gdzie upowszechnia się z jednej strony postawy klientystyczne i neo-feudalne w postaci rozrostu sfery zawodów i stanowisk budżetowych obsługiwanych przez zewnętrzne, często sprywatyzowane usługi. Z drugiej stronu napędzanej nadmiernej konsumpcji – finansowanej nie tylko z dochodów osobistych, ale bardzo często z kredytów. Oba wyżej wymienione procesy finansowane są przez rozbuchany sektor bankowy i parabankowy, które to sektory są największym beneficjentem.

(tłum. i przypisy – PZ)

Idź do oryginalnego materiału