Dr Bartoszewicz: Wszystko się zwija. Państwo ma być uśmiechnięte i zwinięte

2 dni temu
Zdjęcie: Ekonomista dr Artur Bartoszewicz Źródło:PAP / Tomasz Gzell


Procedura nadmiernego deficytu jest na rękę rządowi Donalda Tuska, bo będzie mógł powiedzieć: piniendzy nie ma i nie będzie – uważa dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej.


Jego zdaniem nałożona na Polskę unijna procedura nadmiernego deficytu będzie dla rządzących usprawiedliwieniem dla "zwijania Polski". – Dąży się do tego, żeby państwo narodowe przestało funkcjonować, stało się bezradne, nieaktywne, nierozwojowe – mówił Bartoszewicz w "Expressie Wieczornym".


– Wtedy Polacy będą mieli dylemat, czy dalej w tym państwie funkcjonować, czy wyjeżdżać. A jak zobaczą bałagan zarządczy, to stwierdzą, iż może rzeczywiście ktoś za nas rozwiąże nasze problemy i powiedzą: tak, jedno państwo, wielka Unia Europejska, Bruksela niech zarządza nami – powiedział.


Polska objęta unijną procedurą nadmiernego deficytu. "Świetne uzasadnienie, żeby nie zrealizować żadnej inwestycji"


Według niego efekt wprowadzenia procedury nadmiernego deficytu będzie taki, iż KE wskaże rządowi, gdzie ma ciąć wydatki. – Będzie problem z obroną narodową, z wydatkami na badania i rozwój, na edukację. Będzie świetne uzasadnienie, żeby nie zrealizować żadnej inwestycji, wszystko się zwija. Państwo ma być uśmiechnięte i zwinięte – argumentował.


Na uwagę, iż Polska może wyjść z Unii Europejskiej, Bartoszewicz odparł, iż to niemożliwe. – U nas jest wszystko "neo", nic nie ma formalnie, żadnej instytucji. Jedyną instytucją w państwie, którą jeszcze mamy, to jest prezydent i Narodowy Bank Polski – powiedział.


– Nie jesteśmy w stanie wyjść z UE, ponieważ każde referendum w tej sprawie zostanie zakwestionowane przez KE i wewnętrznych polityków, którzy powiedzą, iż nie ma instytucji, która potwierdzi ważność tego referendum – dodał.


– Skoro jest neo-KRS, neo-TK i neo-SN, który potwierdził wybory, to znaczy, iż mamy neo-Sejm. A skoro neo-Sejm wybrał rząd, to mamy neo-rząd i neo-premiera. Nic nie istnieje w tym państwie, państwo polskie jest państwem upadłym, więc nie może z niczego wyjść – argumentował.


Bartoszewicz o migrantach na granicy: Niemcy robią rok 1939. Wchodzą sobie, jak chcą


Dalej mówił, iż "państwo nie istnieje", a dowodem na to są niebronione granice. – Na zachodzie obce państwo wwozi nam migrantów i ma w poważaniu nasze służby, wojsko, policję. Niemcy dokładnie robią rok 1939 – wchodzą sobie, jak chcą. Po drugiej stronie mamy Białoruś, która razem z Rosjanami robi z nami co chce, dlatego iż polski żołnierz jest niewyposażony, niezabezpieczony, bez leków, bez amunicji, z zaklejonymi magazynkami, nie ma możliwości strzelania – powiedział.


– Ci wszyscy ludzie, którzy nie podejmują decyzji, minister pediatra z plecakiem. Co to jest w ogóle? Gdzie jest minister obrony narodowej? – pytał Bartoszewicz o Władysława Kosiniaka-Kamysza. – To jest Trybunał Stanu – oświadczył.


Czytaj też:Żołnierze strzelali na granicy. Pojawiła się nowa wersja zdarzeń
Idź do oryginalnego materiału