Kaczyński i PiS to parodia władzy. Wyśmiewanie ich doprowadza prezesa do szału. Pośmiejmy się więc:
– Oj, co to będzie dalej – lamentuje Kaczyński patrząc na swój portret.
– Nic – odpowiada portret – mnie zdejmą, a ciebie posadzą.
Tonącego w Wiśle Kaczyńskiego wyratował piętnastoletni chłopak.
– Czego chcesz w nagrodę? – pyta prezes PiS wdzięczny za uratowanie życia. Chłopak drapie się w głowę, w końcu powiada: – Katolickiego pogrzebu z orkiestrą, na koszt państwa.
– Skąd ci przyszło do głowy takie życzenie? – dziwi się Kaczyński.
– Bo jak mój ojciec dowie się, kogo uratowałem, to mnie zatłucze.
Mężczyzna idzie ulicą dźwigając telewizor.
– Zepsuty? – zagaduje znajomy.
– Nie, niosę go do kościoła.
– A to dlaczego?
– Bez przerwy kłamie i kłamie, czas, żeby się wyspowiadał.
U nas co druga osoba kradnie – mówi Kaczyński do Morawieckiego.
– Cicho! Mówmy, iż nie co druga, tylko co trzecia, będzie na Błaszczaka.
Pisze policjant do policjanta: Adam, piszę powoli, bo wiem, iż gwałtownie nie umiesz czytać.
Co by było w Polsce, gdyby nie było PiS?
Wszystko.
– Dlaczego w teatrze Kaczyński siada zawsze w pierwszym rzędzie?
– Żeby chociaż wtedy mieć naród za sobą.
Na posiedzeniu rządu Morawiecki chwali się sukcesami polskiej gospodarki.
– choćby papież poświęcił jej uwagę w swoim przemówieniu.
– A co powiedział? – interesuje się kolega z pisowskiego rządu.
– Jezus, Maria!
Do szpitala przywieźli policjantów poturbowanych podczas pacyfikacji protestów opozycji. Jedna z kobiet przyglądających się, jak ich wynoszą z karetki zaczęła głośno płakać.
Co się tak pani nad nimi rozczula? – spytała druga.
– Jak tu nie płakać, skoro w karetce jest miejsce na pięciu, a przywożą dwóch.