Dostał 80 tys. zł kary, bo źle postawił przecinek. Polak tygodniami walczył o sprawiedliwość

6 dni temu
Właściciel niewielkiej polskiej firmy nawiązał współpracę z klientem z Niemiec. Aby dostarczyć mu towar, musiał dopełnić formalności celnych. Niestety popełnił przy tym błąd, przez który nałożono na niego ogromną karę finansową. Na tym jednak jego problemy się nie skończyły.
Przedsiębiorcy w Polsce często muszą zmagać się z niejasnymi, a choćby niedorzecznymi przepisami. Przykładem tego jest wspomniana sytuacja związana z deklaracją celną. Szczegółowo opisał ją na swoim profilu LinkedIn mecenas Mateusz Ostrowski, a bliżej całej sprawie przyjrzała się "Gazeta Wyborcza".


REKLAMA


Zobacz wideo Donald Tusk: Przywracamy kontrole na granicach z Niemcami i Litwą


Jaka jest kara za nieprawidłowe zgłoszenie celne? Transport towaru został wstrzymany przez źle postawiony przecinek
Klient mecenasa Ostrowskiego od 17 lat prowadzi niewielką firmę, w której w tej chwili pracuje 12 osób. Przedsiębiorca niedawno nawiązał współpracę z kontrahentem z Niemiec i chciał mu wysłać towar, z czym wiązała się konieczność wypełnienia deklaracji celnej. Niestety na tym etapie popełnił błąd, którego skutkiem była lawina komplikacji. Zamiast "profil stalowy, ocynkowany" wpisał "profil, stalowy ocynkowany".
Towar ten sam. Producent ten sam. Ale dla systemu… to inny towar. Celnik nie uznał zgłoszenia. Wstrzymano transport. Uruchomiono procedurę wyjaśniającą
- czytamy w relacji Mateusza Ostrowskiego. W rezultacie na mężczyznę nałożono 80 tys. złotych kary za złożenie błędnej deklaracji celnej. Co gorsza, dalsza kooperacja z niemiecką firmą stanęła pod znakiem zapytania ze względu na opóźnienia w dostawie. Sama kara została ostatecznie cofnięta, ale nie obyło się bez innych strat.
Zobacz też: Poczta Polska nie dostarczyła wypowiedzenia. Pracownik pozwał firmę. "Ups, przesyłka zaginęła"


Procedura wyjaśniająca miała poważne skutki dla przedsiębiorcy. Kara została cofnięta, ale pojawiły się inne konsekwencje
Mateusz Ostrowski poinformował, iż jego klient odzyskał pieniądze, ale nie było to łatwe zadanie.


Nie pomogły tłumaczenia. Pomogło twarde odwołanie, argumenty prawne, trochę presji i… kilka tygodni pracy
- pisz mecenas. Sam towar w końcu trafił do klienta z Niemiec, ale zrezygnował on z kolejnego zamówienia w tym samym miesiącu w obawie o ponowne opóźnienia. Ostrowski podkreśla, iż ta historia to dla niego "kolejny dowód, iż Polscy przedsiębiorcy grają w grę, której zasad nie da się przewidzieć". Podobnego zdania jest Anna Wincencik, była prezeska firmy z branży wyrobów medycznych jednorazowego użytku, która często miała do czynienia z kontrolami celnymi. Według niej podobne przypadki oddalają Polskę od krajów, "w których przedsiębiorcy faktycznie są wspierani". Ponadto skrytykowała reakcję celnika w tej sytuacji.
choćby jeżeli system nie rozpoznał towaru, bo przecinek w deklaracji ogłupił algorytm, to rolą celnika - póki co żywego fachowca w swojej dziedzinie - powinno być zwrócenie zgłoszenia do korekty, a nie wszczynanie procedury paraliżującej pracę małego, uczciwego przedsiębiorcy
- stwierdziła Wincencik w rozmowie z "Wyborczą". Redakcja gazety zwróciła się również z prośbą o komentarz do Ministerstwa Finansów. Resort zaznaczył, iż nie zna szczegółów sprawy, więc nie może się do niej odnieść. Jednocześnie przyznał, iż jeżeli błąd w deklaracji celnej zostanie zidentyfikowany na etapie przyjmowania, to zgłaszający powinien jak najszybciej wystąpić do adekwatnego organu z wnioskiem o jej skorygowanie.
o ile w wyniku kontroli zgłoszenia okazało się, iż było ono nieprawidłowe, co skutkowało zaniżeniem należności przywozowych, to organ celny określa te należności w prawidłowej wysokości. Nie jest to kara, a jedynie ustalenie prawidłowej wysokości tych należności
- wyjaśnia Ministerstwo Finansów, cytowane przez "Wyborczą".


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału