Dopłaty – niezależnie od tego, czy dotyczą zakupu aut elektrycznych, mieszkań, domów czy wybranych technologii – od lat są przedstawiane jako katalizator postępu. W praktyce coraz częściej stają się jednak hamulcem zdrowej konkurencji i źródłem zniekształceń rynkowych, które kosztują podatników miliardy. Sygnały płynące z wielu branż są jednoznaczne: system dopłat nie działa tak, jak obiecywano, a w niektórych obszarach przynosi więcej szkód niż korzyści.
Największym problemem dopłat jest to, iż nie wspierają innowacji, ale utrwalają zależność od budżetu państwa. Producenci, wiedząc iż część kosztu i tak pokryje państwo, nie mają realnej motywacji do obniżania cen czy poprawy efektywności produkcji. Z kolei konsumenci często podejmują decyzje zakupowe nie dlatego, iż produkt odpowiada ich potrzebom, ale dlatego, iż „szkoda nie skorzystać z dopłaty”. To najbardziej klasyczny przykład tego, jak interwencjonizm wypiera naturalną motywację rynkową.
Dopłaty obciążają też wszystkich podatników – również tych, którzy nigdy z programów nie skorzystają. Gdy państwo rozdaje pieniądze jednym grupom, musi je najpierw zabrać innym. Efekt jest zawsze ten sam: ogół finansuje korzyść mniejszości. W wielu przypadkach dotacje nie tylko nie przyspieszają rozwoju nowych technologii, ale wręcz napędzają inflację i sztucznie zawyżają ceny, bo sprzedawcy gwałtownie uwzględniają dopłaty w swoich cennikach.
Kolejna konsekwencja to chaos regulacyjny. Programy dopłat startują, zmieniają zasady lub kończą się nagle – a przedsiębiorcy i konsumenci działają w niepewności. Zamiast stabilnych warunków do inwestowania otrzymują system, który przypomina wyścig po środki, gdzie premiuje się nie innowację, ale umiejętność „załapania się” na program.
Dlatego coraz częściej pojawia się jeden wniosek: zamiast pompować publiczne pieniądze w kolejne dopłaty, lepiej uwolnić rynek, uprościć podatki i pozwolić, by popyt i podaż kształtowały ceny oraz kierunek rozwoju technologii. To najbardziej sprawdzony, przejrzysty i uczciwy dla wszystkich mechanizm.
Dopłaty miały pomagać, ale coraz wyraźniej szkodzą. Ich likwidacja nie oznacza rezygnacji z nowoczesności – przeciwnie, otwiera drogę do bardziej efektywnej, rynkowej i stabilnej transformacji gospodarki. jeżeli chcesz, mogę przygotować też wersję bardziej publicystyczną lub raportową.
Nowoczesne państwo Donalda Tuska powinno zdecydowanie zrezygnować ze wszelkich dopłat. Ceny wtedy spadną do rozsądnego poziomu.

3 tygodni temu



