Dookoła Wojtek

tabloidonline.wordpress.com 1 miesiąc temu

choćby pobieżna obserwacja prezydenckiej kampanii wyborczej – tak zwane debaty śmiało można było pominąć – skłania do sformułowania jednego podstawowego wniosku, a mianowicie, iż wyborcy chcieliby, aby Polska była zupełnie innym krajem niż jest, a tak naprawdę chcieliby, w tym prawdopodobnie i ja, aby były to dwa całkowicie różne kraje. Z przyczyn czysto geograficznych mogą z sobą graniczyć, jednak powinny to być dwie odrębne państwowości. Z granicą rzecz jasna na Wiśle, bo geograficznie, mentalnie i politycznie innej granicy nie ma. Tak to wygląda.

I myślę sobie, iż ta widoczna od lat polaryzacja polityczna – przebieg i kolorystyka obecnej kampanii jest jedynie efektem owej polaryzacji – zacznie się jeszcze bardziej pogłębiać, niezależnie od tego kto zostanie prezydentem. Wzmocnią ją jeszcze kryzysy, w tym ten migracyjny, ekonomiczny i pewnie epidemiczny, a iż te wcześniej czy później nastąpią, raczej nie ma wątpliwości. Ich symptomy są coraz bardziej widoczne.

Do tego dojdzie coś, co można by nazwać kryzysem tożsamościowym (inna nazwa póki co nie przychodzi mi do głowy), jako efekt ścierania się dwóch głównych sił politycznych. Taki PiS mówi na przykład, iż możemy być mocarstwem, choćby nie w sensie regionalnym tylko wręcz europejskim, bo jesteśmy tego warci i stać nas na to, zaś umowne PO to obśmiewa, choćby może słuszne, bo mocarstwowość nigdy za bardzo w historii nam nie wychodziła. Bywało, iż byliśmy o krok i zawsze to spierdoliliśmy. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?

Jest to zarzewie jakiegoś kryzysu tożsamości, a jeżeli Polacy poczują, iż tracą poczucie wiary, oraz dobrobytu, coś co już poczuli dzięki przynależności do Europy, no to jeszcze bardziej wzmogą się i polaryzacja i przy okazji polityczne radykalizmy. To co robi i co głosi Braun, powinno nas bardzo niepokoić i trzeba to zdusić niezależnie jakimi metodami, byleby szybko.

Żeby pewne rzeczy doprecyzować, należy zauważyć, iż mówiąc o polaryzacji, niekoniecznie trzeba mieć na myśli tylko dyżurne tematy, takie jak aborcja, prawa kobiet czy mniejszości. To też, ale nie tylko.

Istotny jest tu konflikt o podłożu materialnym, czego czasami nie zauważamy, lub co ignorujemy skupiając się na owych dyżurnych tematach. Socjologowie mówią na przykład o „kryzysie męskości”, w sensie, iż z różnych powodów, spada pozycja mężczyzn na rynku pracy (między innymi AI i imigranci), a to sprzyja przyjmowaniu postaw ultrakonserwatywnych, stąd też powodzenia takich czarodziejów i przy okazji zjebów i zimnych drani, jak choćby ów wspomniany Braun czy Mentzen.

Jak by tam nie było i kto by nie wygrał, i nie chodzi już tylko o wybory prezydenckie, to skazani jesteśmy na długotrwałą, niekończąca się polaryzację. Bo przecież łatwo sobie wyobrazić, iż jak znów przyjdzie PiS (jeśli w międzyczasie nie zdechnie), no to będzie po swojemu robił kolejną rewolucję, a jak potem przegra, to kolejny zwycięzca będzie wszystko odkręcał, obojętnie jakimi metodami. I tak dookoła Wojtek.

Na to nałożą się oczywiście wpływy zewnętrzne, co już odczuwamy. Takiej Rosji bardzo się opłaca, żeby w Polsce panował maksymalny chaos, żebyśmy byli kojarzeni z bandą warchołów i pizdeuszy, co już przynosi niezłe efekty. Ameryka również nie pozostaje bierna, popiera mniej lub bardziej otwarcie PiS, bo widzi w tym jakąś szansę na geopolityczną rewolucję, na czym prawdopodobnie się przejedzie, ale to tylko moje zdanie. No i media do tego, które polaryzację wszelką kochają, gdyż ona przykuwa uwagę i zapewnia klik-bajty. Na to nakłada się też kuriozalny spór, pokłosie mieszania się obcych w naszą politykę, czy Polska powinna być z Europą, czy może jednak z USA. Wiadomo kto na kogo stawia, gdzie przebiega linia frontu.

Z tego wszystkiego wynika wniosek taki, iż po pierwsze, polaryzacja będzie trwała w najlepsze i się jeszcze pogłębiała, no i nie ma żadnych na razie perspektyw ani nadziei, aby Polacy nagle się pogodzili. A po drugie, pesymistycznie rzecz ujmując, jedyne co mogłoby ludzi pogodzić, to oczywiście wojna, groźba nieistnienia kraju, co jak dowodzi historia prawie zawsze się sprawdza i na czas pewien ludzi godzi. Ale czy na pewno o to nam chodzi i czy napewno tego sobie życzymy?

Idź do oryginalnego materiału