Nieznajomość prawa szkodzi, jak mawiali starożytni Rzymianie, ale premierowi poważnego i dużego kraju w samym środku Europy nie wypada funkcjonować w takiej nieświadomości. Paradoksalnie Donald Tusk raczej nie ma problemów, przynajmniej z podstawową wiedzą prawną, a już na pewno doskonale wie, jak się zachować, żeby w przyszłości z prawem nie mieć większych problemów. Pomimo tej wiedzy wielokrotnie postępował wbrew prawu i co więcej składał uroczyste przysięgi, iż nie będzie zważał na głosy krytyczne, które wskazują na bezprawne działania premiera i rządu.
Do historii politycznych skandali przeszły słowa Donalda Tuska wygłoszone zaraz po „cofnięciu kontrasygnaty”, co było jednym z bardziej dobitnym przejawów poczucia bezkarności lidera rządzącej koalicji:
Mamy dzisiaj potrzebę działania w kategoriach demokracji walczącej. Pewnie nie raz jeszcze popełnimy błędy albo czyny, które według niektórych autorytetów prawnych będą niezgodne albo nie do końca zgodne z zapisami prawa, ale nic nie zwalnia nas z działania każdego dnia.
W państwie, gdzie praworządność rzeczywiście jest wartością nadrzędną, a wymiar sprawiedliwości nie jest skompromitowany i zabetonowany postkomunistycznym układem, za te słowa i czyny premier dawno miałby postawione zarzuty. Jak wiemy tak się nie stało i dopóki nie zmieni się władza, żadnych cudów spodziewać się nie należy ani prawnych, ani gospodarczych. Jednak dłuższa perspektywa nie działa już na korzyść Donalda Tuska, bo „cofnięcie kontrasygnaty” i publiczne oświadczanie, iż prawo jest łamane, to nie są najmocniejsze zarzuty pod adresem szefa rządu. Od kilku dni lub raczej tygodni trwa serial pod tytułem: „Zamach stanu”. Pierwsze sygnały o tym, iż na Marszałka Sejmu Szymona Hołownię wywierana jest presja, aby zerwać posiedzenie Zgromadzenia Narodowego padały zaraz po wyborach.
Trzeba przyznać, iż Hołownia dystansował się od tych pomysłów, chociaż przedstawiały je wielkie „autorytety” prawne, między innymi prof. Andrzej Zoll. Wygłaszane przez prawników interpretacje prawne nie mające wiele wspólnego z prawem i elementarną logiką, to powszechne zjawisko, ale opowiadanie niedorzeczności jest czymś zupełnie innym, niż łamanie prawa, w tym namawianie do popełniania przestępstwa. Dokładnie taki zarzut sformułował Szymon Hołownia, chociaż nogami i rekami broni się, iż to była jedynie publicystyka. Z chwilą, gdy Marszałek Hołownia na antenie „Polsat News” powiedział, iż był nakłaniany do zamachu stanu, natychmiast pojawiły się spekulacje, kto miał go namawiać. Prócz tak nieistotnych postaci, jak Roman Giertych, od razu pojawiło się nazwisko premiera Tuska, który dziś w stacji TVN24 postanowił uszyć sobie alibi:
Zadałem pytanie, jak oceniają całą sytuację i czy w związku z tym pan marszałek (Hołownia – red.) ma zamiar zwołać Zgromadzenie Narodowe i doprowadzić do zaprzysiężenia prezydenta elekta. (…) Pan marszałek Hołownia, ale także wicemarszałek Czarzasty i wicepremier Kosiniak-Kamysz zdecydowanie wygłosili opinię, iż niezależnie od tego, co dalej będzie się działo z liczeniem głosów, powinno dojść do zaprzysiężenia, więc dla mnie temat był zamknięty.
Ciekawe jest to, jak w przyszłości, być może niedalekiej, do takich „zeznań” odniesie prawdziwie niezależny i niezawisły sąd. W doktrynie i orzecznictwie powszechnie uważa się, iż pytanie sugerujące odpowiedź lub wymuszające określone zachowania, jak najbardziej stanowi przesłankę przestępstwa, choćby nakłaniania do zmiany przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, o czym mówi art. 127 k.k. i za co grozi kara do 20 lat pozbawienia wolności. Poza tym to nie jedyny dowód w sprawie, przecież Donald Tusk wielokrotnie w rozmowach z mediami i wpisach na portalu X, sugerował, iż wybory są sfałszowane, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem i jej orzeczenia nie są ważne. W tym kontekście alibi Donalda Tuska jest bardzo wątłe i zdecydowanie cała sprawa nadaje się na postępowanie prokuratorskie, które z dużym prawdopodobieństwem powinno zakończyć się sporządzeniem aktu oskarżenia.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!