Donald Tusk śpiewać może, ale nie po polsku

3 godzin temu

Donald Tusk słynie z wielu talentów, ale z całą pewnością nie ma wśród nich prawdomówności, dotrzymywania słowa i odwagi. Wszystkie trzy wymienione cechy, czy raczej ich brak, doskonale tłumaczą absencję premiera w czasie uroczystości związanych z obchodami 81 rocznicy Powstania Warszawskiego. W okresie PRL Powstanie było przemilczane, a tuż po 1989 roku regularnie zohydzane przez tych, którzy uważali, iż Wojciech Jaruzelski był bohaterem, a Czesław Kiszczak człowiekiem honoru. O dziwo i na szczęście ta „pedagogika wstydu” poniosła całkowitą klęskę i dziś choćby „Gazeta Wyborcza” z TVN śpiewają piosenki powstańcze.

Pomysł na wspólne śpiewanie powstał w 2006 roku z inicjatywy Muzeum Powstania Warszawskiego, ale tak naprawdę ta szlachetna akcja została spopularyzowana, gdy włączył się do niej Andrzej Duda. Prezydent już w pierwszym roku pierwszej kadencji stanął na Placu Piłsudskiego obok Warszawiaków i śpiewał, jak umiał. Jako ciekawostkę trzeba odnotować, iż nikt nie kpił z umiejętności wokalnych Andrzeja Dudy, chociaż kpiono praktycznie z każdej aktywności prezydenta. Przyczyn pobłażliwości raczej nie należy upatrywać w operowym głosie prezydenta, ale w istocie wydarzenia, które opierało się na oddaniu szacunku Powstańcom. W tegorocznych obchodach rocznicowych wziął również udział prezydent elekt Karol Nawrocki i śpiewał na dwa głosy z Andrzejem Dudą.

Kogo zabrakło? Lista jest bardzo duga, na przykład nie było na Placu Piłsudskiego nowego ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka, nie było też szefa MSZ Radosława Sikorskiego, ale najwięcej kontrowersji wzbudziła absencja Donalda Tuska. Pomijając kwestie polityczne, nieobecność premiera zadziwia w kontekście wokalnym, głownie dlatego, iż w przypadku tego polityka słynna fraza z refrenu „śpiewać każdy może”, znajduje pełne zastosowanie. Tusk chciałby zapomnieć o wielu swoich kompromitacjach, ale to co zrobił w grudniu 1996 roku w popularnym show „Szansa na sukces” prawdopodobnie ciąży mu bardziej niż „dziadek Wehrmachtu”, bo rzeczywiście było to bardzo ciężkostrawne:

Lider Platformy nie zraził się jednak fatalnym debiutem i w 2014 roku „zaśpiewał” ponownie, ale tym razem nie katował polskiej kolędy „Wśród nocnej ciszy”, ale zabrał się za repertuar legendarnej brytyjskiej czwórki The Beatles.

Każdy cierpiący słuchacz we własnym sumieniu i guście musi ocenić, która wersja wokalnych popisów Donalda Tuska jest bardziej niestrawna i będzie to bardzo trudny wybór. Niemniej jednak te kompromitacje tym bardziej podkreślają zagadkę absencji niespełnionego wokalisty w corocznych spotkaniach Warszawiaków z powstańczymi piosenkami. Jakie ważne sprawy albo kolejne niespełnione obietnice zatrzymały Donalda Tuska? Wydaje się, iż odpowiedź na to pytanie zawiera się w prowokacji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które zorganizowało głośną wystawę: „Nasi chłopcy”. Szybciej Donald Tusk odśpiewałby „Für Deutschland” na dowolną nutę i w dowalanej skali, niż „Warszawskie dzieci”, taka jego natura.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału