Donald Tusk dał do zrozumienia, iż nie będzie ponownego przeliczenia wszystkich głosów z drugiej tury wyborów prezydenckich. – Naprawdę chcecie żyć w kraju, w którym policja będzie liczyła głosy? – pytał premier. Błędy w przeliczaniu Zbliża się zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na nowego prezydenta Polski, ale nie milkną echa nieprawidłowości w liczeniu głosów po drugiej turze wyborów. Gdy wyszło na jaw, iż w niektórych komisjach źle policzono głosy, zaczęły pojawiać się apele, by przeliczyć wszystko od nowa. Prokuratura faktycznie ruszyła do akcji, ale przeanalizowano karty do głosowania tylko z 250 komisji. Okazuje się, iż w 84 komisjach stwierdzono rozbieżności pomiędzy oficjalnymi protokołami głosowania a ustaleniami wynikającymi z oględzin. W 16 komisjach doszło do odwrotnego przypisania głosów kandydatom. Błędy występowały na korzyść obu kandydatów, ale to Nawrocki powinien otrzymać o 1538 głosów mniej, a Rafał Trzaskowski o 1541 głosów więcej niż wynikało to z oficjalnych wyników wyborczych. Tusk: „Kto ma liczyć głosy?” Przeliczenia wszystkich głosów jednak nie będzie i dał to jasno do zrozumienia Donald Tusk. Temat pojawił się podczas spotkania z wyborcami w Pabianicach – część uczestników domagała się od premiera bardziej stanowczej reakcji w tej sprawie. – Kto ma przeliczyć te głosy? – pytał w odpowiedzi premier. Ktoś w tłumie zaproponował,