Donald Tusk obiecuje repolonizację. A Jacek Sasin znowu…

3 dni temu
Zdjęcie: Sasin


Donald Tusk zaskoczył opinię publiczną, ogłaszając repolonizację polskiej gospodarki, rynku i kapitału – jak informuje wPolityce.pl, premier zapowiedział, iż menedżerowie spółek skarbu państwa mają wspierać społeczeństwo, zamiast ślepo gonić za zyskiem. „Piekło zamarzło?” – pyta portal, sugerując, iż taka zmiana narracji u Tuska, kojarzonego z prywatyzacją, brzmi jak żart.

Jacek Sasin, były wicepremier i minister aktywów państwowych, postanowił wbić swoją szpilę w premiera, rzucając oskarżenia w wywiadzie dla wPolityce.pl. Problem w tym, iż Sasin – człowiek, który zasłynął z marnotrawstwa, niekompetencji i katastrofalnych decyzji – krytykując Tuska, sam staje się chodzącą parodią wiarygodności. Przyjrzyjmy się, jak ten polityczny „mistrz chaosu” próbuje pouczać innych, podczas gdy jego własne dokonania to pasmo kompromitacji.

Sasin – ekspert od hipokryzji, nie od gospodarki

Jacek Sasin z teatralnym oburzeniem atakuje Tuska, przypominając jego rzekome grzechy z przeszłości. „Donald Tusk 'wiarygodny’ jak zawsze. Kiedy coś mówi, to należy to czytać odwrotnie. Mamy już przecież doświadczenia z Donaldem Tuskiem, jako wielkim prywatyzatorem, człowiekiem, który wyprzedawał duże polskie firmy na rzecz zagranicznego kapitału” – grzmi Sasin w rozmowie z wPolityce.pl. Wymienia przykłady, takie jak „prywatyzacja kolejki na Kasprowy Wierch, którą później odkupiliśmy” czy plany prywatyzacji Lotosu i LOT-u, a choćby zarzuca Tuskowi, iż „mówił o tym, iż nie widzi żadnego powodu, żeby dyskryminować jakikolwiek kapitał, a mówił to w kontekście rosyjskiego kapitału”. Brzmi groźnie, prawda? Tyle iż te słowa w ustach Sasina, człowieka, który zmarnował 70 milionów złotych na wybory kopertowe, które nigdy się nie odbyły, brzmią jak kabaret. Sasin, który przez lata rządów PiS-u traktował spółki skarbu państwa jak partyjny bankomat, ma czelność mówić o „wiarygodności”? To dopiero trzeba mieć tupet!

Sasin pyta retorycznie: „Czy premier Tusk liczy na krótką pamięć Polaków?”, wskazując, iż jeszcze półtora roku temu Tusk i jego partia mówili o prywatyzacji spółek takich jak Orlen, który „chcieli dzielić na mniejsze firmy, żeby łatwiej go rozprzedać”. Dodaje, iż w polskich realiach taki kapitał prywatny oznaczałby „kapitał zagraniczny”, bo „w Polsce brak jest tak dużego polskiego kapitału, aby móc sprywatyzować strategiczne spółki takie jak Orlen, Azoty, KGHM, czy spółki energetyczne”. Ale czy Sasin zapomniał, jak za jego „troskliwego” nadzoru Orlen został wciągnięty w podejrzaną fuzję z Lotosem, która obniżyła jego wartość i naraziła na chaos? To właśnie Sasin, jako minister aktywów państwowych, pozwolił na obsadzanie zarządów spółek niekompetentnymi partyjnymi nominatami, którzy doprowadzili firmy do ruiny. jeżeli ktoś liczy na krótką pamięć Polaków, to raczej sam Sasin, który najwyraźniej myśli, iż zapomnieliśmy o jego wyczynach.

Sasin i jego „troska” o spółki – śmiech przez łzy

Sasin z dramatycznym tonem wskazuje na fatalną kondycję spółek skarbu państwa pod rządami Tuska. „Dzisiaj spółki skarbu państwa szorują po dnie i przynoszą straty” – lamentuje, przytaczając przykład Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która „w ubiegłym roku zanotowała ponad 6 mld zł strat, podczas kiedy jeszcze 2 lata temu, to było 6 mld zł, ale zysku”. Dodaje, iż zysk Orlenu spadł do „ok. 1,4 mld zł, czyli o 19,6 mld zł mniej niż w 2023 r.”, ostrzegając, iż „konsekwencją radykalnie pogarszającej się kondycji naszego paliwowego giganta może być jego prywatyzacja”. Ale czy Sasin naprawdę sądzi, iż Polacy nie pamiętają, kto położył fundamenty pod ten kryzys? To za jego czasów Orlen, zamiast inwestować w rozwój, angażował się w polityczne projekty, takie jak budowa elektrowni Ostrołęka C, która pochłonęła miliardy, by ostatecznie zostać porzuconą. To Sasin nadzorował sektor energetyczny, gdy Polska przegrała spór o Turów, płacąc miliardy kar i narażając się na dyplomatyczną kompromitację. A teraz udaje zatroskanego patriotę? To już choćby nie jest śmieszne – to żenujące.

Poseł wskazuje również na niepokojące sygnały z obecnego rządu, takie jak słowa ministra aktywów państwowych Jakuba Jaworowskiego, który „dywagował na temat sprzedaży banku PKO S.A.”, argumentując, iż „państwa jest za dużo i polskiej własności w sektorze państwowym także”. Ale czy Sasin zapomniał, jak za jego rządów spółki skarbu państwa były wykorzystywane do finansowania partyjnych fundacji i kampanii wyborczych PiS-u? Gdzie była jego troska o polską gospodarkę, gdy miliardy płynęły na propagandę, a nie na inwestycje? Sasin, który dziś ostrzega przed prywatyzacją, sam doprowadził do takiego osłabienia spółek, iż stały się łatwym łupem dla zagranicznych inwestorów – nie przez sprzedaż, ale przez swoją nieudolność.

Wyborcza gra Tuska czy Sasina desperacja?

Sasin jest przekonany, iż zapowiedzi Tuska to jedynie wyborcza zagrywka. „To, co dziś mówi Tusk, jest tylko i wyłącznie przygotowaną na potrzeby kampanii wyborczej narracją” – twierdzi, wskazując na Rafała Trzaskowskiego, który „próbował się przedstawiać jako ten, który będzie wspierał polskie firmy, polską gospodarkę”, ale robił to „fatalnie i nieudolnie”, wybierając jako symbole wafelki Prince Polo (produkowane przez Amerykanów) i ogórki kiszone (produkowane przez firmę niemiecką). Sasin szydzi, iż Tusk „pospieszył mu na ratunek i usiłuje wzmacniać ten przekaz”. Ale czy Sasin naprawdę myśli, iż jego własne słowa brzmią bardziej wiarygodnie? Ten sam Sasin, który zmarnował publiczne pieniądze na wybory kopertowe, a potem zrzucił winę na pandemię? Ten sam, który pozwolił na obsadzanie spółek partyjnymi kolesiami, doprowadzając je na skraj bankructwa? jeżeli ktoś tu gra na emocjach wyborców, to raczej Sasin, który desperacko próbuje odbudować swój wizerunek, rzucając oskarżenia na prawo i lewo.

Sasin idzie dalej, oskarżając Tuska i Trzaskowskiego o bycie „grabarzami polskiej gospodarki”, którzy „otwarcie i jawnie wspierają swoimi decyzjami szybszą implementację Zielonego Ładu”. Twierdzi, iż Zielony Ład „to droga prowadząca wprost do zlikwidowania europejskiej gospodarki, w szczególności naszego przemysłu”. Ale gdzie był Sasin, gdy jego rząd nie robił nic, by przygotować polskie firmy na transformację energetyczną? Gdzie był, gdy Grupa Azoty – jak sam mówi – „ledwie zipie” przez wysokie ceny energii, będące efektem wieloletnich zaniedbań PiS-u?. Sasin, który dziś udaje zatroskanego, sam jest współautorem tego chaosu – i żadne oskarżenia pod adresem Tuska tego nie przykryją.

Człowiek, który nigdy się nie myli…

Najbardziej groteskowe w całym wywodzie Sasina jest jego stwierdzenie, iż „właściwie pod każdym słowem Tuska, które dziś wypowiedział, mógłbym się podpisać”. Twierdzi, iż sam, jako minister, głosił podobne idee, ale „był za to bardzo mocno atakowany przez środowisko Tuska”. jeżeli Sasin naprawdę wierzył w repolonizację i społeczną rolę spółek, to dlaczego jego kadencja to pasmo katastrof? Dlaczego Orlen, Azoty i JSW – zamiast być filarami polskiej gospodarki – dziś walczą o przetrwanie? Odpowiedź jest prosta: Sasin nigdy nie był wizjonerem ani patriotą – był partyjnym aparatczykiem, który wykorzystywał państwowe firmy do realizacji politycznych celów PiS-u. A teraz, gdy jego partia jest w opozycji, próbuje kreować się na męczennika, lamentując nad „nagonką” na byłych menedżerów spółek, takich jak Daniel Obajtek, którego ściga się – jak mówi – „za to, iż benzyna za jego czasów była tańsza”. Panie Sasin, może warto przypomnieć, iż te „tańsze” ceny to efekt księgowych sztuczek, a nie pana geniuszu?

Ostatni, który powinien krytykować

Donald Tusk może i gra na patriotycznych nutach w kampanii, ale to Sasin jest prawdziwym mistrzem hipokryzji. Jego krytyka Tuska i Trzaskowskiego to desperacka próba odwrócenia uwagi od własnych porażek – od wyborów kopertowych, przez chaos w sektorze energetycznym, po upolitycznienie spółek skarbu państwa. Sasin, który dziś ostrzega przed prywatyzacją, sam doprowadził polskie firmy na skraj przepaści swoją nieudolnością. jeżeli piekło zamarzło, to chyba tylko w głowie Sasina, który wciąż wierzy, iż Polacy kupią jego bajki o „obronie polskiej gospodarki”. Panie pośle, może czas zejść ze sceny i przestać kompromitować się na oczach całego kraju?

Idź do oryginalnego materiału