Wystarczyło 100 dni drugiej kadencji Donalda Trumpa, by okazało się, iż za jego agresją i emfazą nie stoi nic. Odrobina oporu i samozwańczy mistrz negocjacji odpuszcza. Odrobina sprytu i można rozegrać go jak dziecko. Doskonałą ilustracją są wydarzenia z ostatniego tygodnia, w którym Trump musiał się de facto przyznać do trzech porażek.