Domański z diagnozą, Nawrocki z blokadą. Kto naprawdę dba o Polskę?

3 dni temu
Zdjęcie: Nawrocki


Decyzja agencji Fitch o obniżeniu perspektywy Polski ze stabilnej na negatywną wywołała niemałe poruszenie w kraju. Na rynkach finansowych takie sygnały nigdy nie przechodzą bez echa.

Choć rating został utrzymany na poziomie A-, to ostrzeżenie Fitch jasno pokazuje, iż Polska musi zacząć działać, jeżeli chce zachować wiarygodność w oczach inwestorów. W tym kontekście stanowisko ministra finansów Andrzeja Domańskiego brzmi wyjątkowo trzeźwo, a zarzuty pod adresem prezydenta Karola Nawrockiego wydają się w pełni uzasadnione.

„Agencja Fitch potwierdziła rating Polski na poziomie A-, obniżając jednak jego perspektywę. Decyzja to konsekwencja blokowania przez Prezydenta Nawrockiego kluczowych ustaw, co ogranicza przestrzeń do wzmocnienia fundamentów gospodarki i niezbędnej konsolidacji fiskalnej” – napisał Domański na platformie X. Ten cytat warto zapamiętać, bo w kilku słowach opisuje całą istotę problemu: rząd chce działać, ale prezydent skutecznie mu to utrudnia.

Nawrocki zbudował wokół siebie wizerunek strażnika konstytucji i „powagi urzędu”, ale rzeczywistość wygląda inaczej. Zamiast współpracować z rządem w trudnym momencie – kiedy wojna w Ukrainie generuje gigantyczne wydatki obronne, a globalne rynki finansowe są wyjątkowo nerwowe – prezydent wybiera konfrontację. W efekcie projekty ustaw, które mogłyby wzmocnić fundamenty gospodarki, leżą w jego szufladach. To nie jest „równoważenie władzy”, jak lubią mawiać jego zwolennicy. To jawne sabotowanie wysiłków na rzecz stabilności finansów publicznych.

Minister finansów nie unika trudnych tematów. Zamiast pudrować rzeczywistość, mówi wprost: mamy deficyt na poziomie 6,7 proc. PKB, mamy wyzwania fiskalne i potrzebujemy strategii konsolidacji. I tu pojawia się najważniejsze pytanie – jak zbudować taką strategię, skoro prezydent blokuje kolejne narzędzia, które miałyby do niej prowadzić? Domański nie boi się wskazać winnego, bo wie, iż polityka gospodarcza to nie zabawa w eleganckie półsłówka. Tu chodzi o realne pieniądze, o wiarygodność Polski na rynkach i o to, czy inwestorzy będą wciąż traktować nasze obligacje jako bezpieczny instrument.?

Nie da się ukryć: Fitch patrzy na całość sytuacji. Wojna w Ukrainie, rosnące wydatki zbrojeniowe, globalne spowolnienie – to wszystko czynniki zewnętrzne. Ale raport agencji wyraźnie wskazuje też na brak wiarygodnej strategii konsolidacji fiskalnej. A ta nie może powstać, jeżeli prezydent, w imię partyjnych kalkulacji, torpeduje działania rządu. Nawrocki mógłby wyciągnąć rękę i współpracować. Zamiast tego wybiera polityczną awanturę i blokadę, wystawiając Polskę na ryzyko utraty zaufania.

To, co robi Domański, to nie „zrzucanie winy” na prezydenta, jak próbują sugerować jego krytycy. To nazwanie rzeczy po imieniu. Minister finansów nie może milczeć, gdy decyzje jednej osoby paraliżują cały proces uzdrawiania finansów państwa. W czasach, gdy każdy sygnał płynący z agencji ratingowej może przełożyć się na wyższe koszty obsługi długu, potrzebujemy odpowiedzialności, a nie politycznej gry.

Wielu komentatorów w sieci zwróciło uwagę na jeden prosty fakt: w tej konfrontacji Domański broni interesu państwa, a Nawrocki broni własnego ego. Obywatele widzą, iż prezydent nie prezentuje spójnej wizji gospodarczej – zamiast tego skupia się na blokowaniu. Tymczasem minister finansów, świadomy zagrożeń, walczy o to, by Polska nie znalazła się w grupie państw zmagających się z kryzysem zaufania inwestorów.

Czytelnik, obserwując ten spór, sam może wyciągnąć wnioski. Po jednej stronie mamy ministra, który przedstawia fakty, liczby i ostrzeżenia ekspertów. Po drugiej – prezydenta, który stoi w poprzek działań naprawczych. W takiej sytuacji nie ma wątpliwości, gdzie leży odpowiedzialność. jeżeli perspektywa Polski ma znów stać się stabilna, to nie wystarczą słowa – potrzebne są czyny. I tu Domański ma rację: bez współpracy prezydenta nie da się odbudować wiarygodności gospodarczej kraju.

Idź do oryginalnego materiału