Do pozwu przeciwko węgierskiej ustawie o ochronie suwerenności dołączają Czechy

4 godzin temu

Czechy są pierwszym krajem UE, który formalnie poparł pozew Komisji Europejskiej przeciwko węgierskiej ustawie o ochronie suwerenności. Krytycy porównują Ustawę do rosyjskiego prawa dotyczącego zagranicznych agentów.

W istotnym symbolicznym geście Czechy stały się pierwszym państwem członkowskim UE, które przyłączyło się do pozwu Komisji Europejskiej przeciwko węgierskiej ustawie o ochronie suwerenności. Kontrowersyjne przepisy stanowią podstawę działania Urzędu Ochrony Suwerenności, który jest szeroko krytykowany za atakowanie dziennikarzy śledczych, działaczy antykorupcyjnych i organizacji społeczeństwa obywatelskiego.

Interwencja czeskiego rządu oznacza kolejne wyzwanie prawne dla UE i podkreśla obawy, iż ustawa przypomina rosyjskie przepisy o zagranicznych agentach, wykorzystywane do tłumienia opozycji. Sprawa, która w tej chwili toczy się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), uwydatnia rosnący opór w UE wobec węgierskich ograniczeń dotyczących przestrzeni obywatelskiej.

Urząd Ochrony Suwerenności – atak na społeczeństwo obywatelskie pod przykrywką

Węgierski parlament przyjął ustawę o ochronie suwerenności narodowej w grudniu 2023 roku, torując drogę do powołania Urzędu Ochrony Suwerenności. Oficjalnie funkcjonujący od 1 lutego 2024 roku Urząd ma za zadanie prowadzenie dochodzeń w sprawie działań uznanych za zagrożenie dla „tożsamości konstytucyjnej” i suwerenności Węgier.

Zakres jego kompetencji obejmuje dostęp do danych na temat osób i organizacji objętych dochodzeniem oraz otrzymywanie niejawnych informacji wywiadowczych z Narodowego Centrum Informacji, węgierskiej agencji wywiadu. Co istotne, osoby i organizacje poddane dochodzeniu nie mają żadnych środków prawnych do zakwestionowania wyników śledztwa ani sprzeciwu wobec ich publikacji.

Urząd ma szerokie uprawnienia, w tym dostęp do tajnych informacji wywiadowczych z NIK. Monitoruje organizacje i osoby oskarżone o uleganie zagranicznym wpływom, szerzenie dezinformacji lub lobbing na rzecz interesów zewnętrznych, jednak terminy te są nieprecyzyjne, co umożliwia arbitralne stosowanie przepisów. Osoby objęte dochodzeniami nie mają możliwości odwołania się od ustaleń ani zakwestionowania swojego uwzględnienia w publicznych raportach.

Krytycy twierdzą, iż Urząd został powołany w celu uciszenia głosów sprzeciwu przed wyborami samorządowymi i do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 roku. Choć węgierscy urzędnicy porównują go do amerykańskiej ustawy o rejestracji agentów zagranicznych (FARA) oraz proponowanej unijnej dyrektywy o zagranicznych wpływach, węgierskiemu prawu brakuje zabezpieczeń i niezależnego nadzoru. W praktyce Urząd traktuje przeciwników Fideszu jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.

Przywództwo: sojusznicy Orbána u steru
Nominacje na kierownicze stanowiska w Urzędzie Ochrony Suwerenności tylko podsyciły obawy dotyczące jego neutralności i rzeczywistego celu.

  • Tamás Lánczi, zagorzały sojusznik premiera Viktora Orbána, pełni funkcję dyrektora Urzędu. Jego kariera polityczna rozpoczęła się na początku lat 2000, gdy był członkiem zespołu odpowiedzialnego za pisanie przemówień dla Orbána. Później pełnił funkcję zastępcy sekretarza stanu. Po usunięciu z tego stanowiska objął wpływowe funkcje w instytucjach powiązanych z rządem, takich jak think tank Századvég oraz prorządowe media. Szczególnie kontrowersyjny był jako redaktora Figyelő, gdzie nadzorował publikację szeroko potępionego artykułu wymieniającego rzekomych „najemników Sorosa” – wśród nich aktywistów, prawników i dziennikarzy. Sąd uznał później ten artykuł za bezprawny i zastraszający, jednak Lánczi bronił go jako odważnego dziennikarstwa.
  • József Horváth, szef Instytutu Badań nad Ochroną Suwerenności, również budzi kontrowersje. W latach 1986–1989 pracował w węgierskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (wydział III/III-4-b), gdzie zajmował się monitorowaniem i zwalczaniem grup uznanych za zagrożenie dla państwa, w tym „sekciarskich” organizacji, byłych członków partii, trockistów i pseudolewicowców. Po upadku komunizmu kontynuował karierę w strukturach bezpieczeństwa narodowego, pełniąc funkcję zastępcy dyrektora Biura Bezpieczeństwa Narodowego w pierwszym rządzie Fideszu (1998–2002). Jego lojalność wobec Fideszu przyniosła mu awanse – w 1999 roku został generałem brygady, a w 2012 roku generałem dywizji.
  • Bálint Somkuti, badacz zatrudniony w Urzędzie Ochrony Suwerenności, dodatkowo podważył jego wiarygodność poprzez kontrowersyjne wpisy w mediach społecznościowych. W węgierski dzień żałoby narodowej kpił z bohaterów rewolucji węgierskiej 1956 roku, co wywołało powszechne oburzenie i doprowadziło do jego zwolnienia. Jego wcześniejsze powołanie na stanowisko w Urzędzie tylko wzmocniło obawy dotyczące jego ideologicznej stronniczości.

Głośne cele: Átlátszó i Transparency International Węgry

Urząd Ochrony Suwerenności nie zwlekał z działaniami wymierzonymi w dziennikarzy śledczych i organizacje antykorupcyjne, co tylko wzmocniło obawy, iż jego prawdziwym celem jest uciszanie krytyków, a nie ochrona suwerenności narodowej. Pierwsze szeroko nagłośnione dochodzenia Urzędu skupiły się na redakcji Átlátszó, serwisie zajmującym się dziennikarstwem śledczym, oraz na organizacji pozarządowej Transparency International Węgry specjalizującej się w walce z korupcją.

Átlátszó

W czerwcu 2024 roku Urząd Ochrony Suwerenności ogłosił, iż prowadzi dochodzenie w sprawie Átlátszó, zarzucając mu wykorzystywanie zagranicznych funduszy do wywierania wpływu na węgierskich wyborców. Portal śledczy odpiera te zarzuty, twierdząc, iż jest to atak motywowany politycznie, i powołuje się na swoją wieloletnią działalność w ujawnianiu korupcji oraz działaniu na rzecz interesu publicznego.

W odpowiedzi Átlátszó złożyło w listopadzie pozew, zarzucając urzędowi naruszenie procedur. Urząd nie udostępnił projektu raportu do wglądu, uniemożliwiając portalowi zakwestionowanie nieścisłości – co stanowi podstawowy element procedury administracyjnej.

Mimo 14 lat działalności bez wcześniejszych kontroli ze strony służb wywiadowczych ani organów podatkowych oraz braku publicznie dostępnych dowodów, Átlátszó zostało oskarżone o podważanie suwerenności poprzez dezinformację finansowaną z zagranicy.

Transparency International Hungary

Transparency International Hungary (TI Hungary) spotkało się z podobnymi zarzutami. Urząd Ochrony Suwerenności twierdzi, iż organizacja jest częścią spisku przeciwko węgierskiemu rządowi kierowanego przez Stany Zjednoczone. Wśród zarzutów znalazły się absurdalne twierdzenia, iż TI Hungary wpływało na wybory już w 1994 roku – mimo iż organizacja została założona dopiero w 2006 roku.

Urząd skrytykował również cieszący się międzynarodowym uznaniem Indeks Percepcji Korupcji (CPI) Transparency International, oskarżając go o szkodzenie reputacji Węgier. Co ironiczne, przed 2010 rokiem Fidesz często powoływał się na dane CPI, by krytykować swoich politycznych przeciwników.

Kluczowy zarzut wobec TI Hungary dotyczy udziału w raportach Unii Europejskiej na temat praworządności, które według Urzędu Ochrony Suwerenności przyczyniły się do zamrożenia 20 miliardów euro funduszy unijnych. TI Hungary odpiera te oskarżenia, podkreślając, iż fundusze zostały zawieszone z powodu systemowej korupcji i osłabiania demokracji pod rządami Fideszu, a nie w wyniku działań organizacji społeczeństwa obywatelskiego.

Podobnie jak w przypadku Átlátszó, TI Hungary nie uzyskało dostępu do ustaleń Urzędu przed ich publikacją. Zamiast tego fragmenty raportu wyciekły do prorządowych mediów. 15 listopada węgierski Trybunał Konstytucyjny odrzucił skargę TI Hungary, argumentując, iż raporty nie mają skutków prawnych. W odpowiedzi organizacja zapowiedziała skierowanie sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

W styczniu 2025 roku Urząd Ochrony Suwerenności opublikował raport wymieniający organizacje zaangażowane w projekt Citizens, Equality, Rights and Values (CERV). W dokumencie oskarżono je o bycie częścią „sieci Sorosa” oraz promowanie federalizmu UE, kwestii związanych z płcią i nielegalnej migracji. Publikacja raportu wywołała niepokój wśród węgierskich organizacji pozarządowych i dziennikarzy, którzy obawiają się, iż mogą być kolejnymi celami Urzędu.

Monitoring mediów: Wojna rosyjsko-ukraińska

W lipcu 2024 roku Urząd Ochrony Suwerenności opublikował analizę narracji politycznych dotyczących wojny rosyjsko-ukraińskiej, koncentrując się na relacjach węgierskich mediów. W raporcie zidentyfikowano dwie dominujące narracje:

  1. Narracja „zachodnich zwolenników wojny” – opisywana jako prointerwencyjna i eskalacyjna, rzekomo promowana przez europejskich polityków i media głównego nurtu w celu skłonienia Węgier do poparcia wojny.
  2. Narracja legitymizująca Rosję – usprawiedliwia działania Rosji oraz groźby nuklearnego odwetu wobec Zachodu. Według Urzędu ten pogląd pojawia się głównie w marginalnych mediach, takich jak Magyar Jelen i Orosz hírek (Rosyjskie Wiadomości).

Analiza Urzędu poświęciła osiem stron narracji „prozachodniej wojny”, omawiając publikacje Telex, 444, HVG i RTL. Znaczna część tych treści obejmowała artykuły opiniotwórcze, relacje wojenne, wyniki badań opinii publicznej oraz wywiady. Dla porównania, raport poświęcił jedynie dwie strony narracjom prorosyjskim, ograniczonym głównie do mniejszych, mniej wpływowych platform.

Warto zauważyć, iż Urząd pominął doniesienia z Origo, głównego prorządowego portalu, mimo iż publikował on sensacyjne twierdzenia, takie jak „Ukraina zabija na linii frontu zakazanymi chemikaliami” i „NATO może niedługo upaść”. To pominięcie rodzi pytania o sposób konstruowania raportu, który przedstawia prozachodnie narracje jako większe zagrożenie społeczne niż prorosyjską dezinformację, a ta ostatnia jest ograniczona w raporcie do niszowych źródeł.

Odpowiedź UE

Unia Europejska zajęła zdecydowane stanowisko wobec węgierskiej Ustawy o Ochronie Suwerenności, argumentując, iż narusza ona przepisy UE i normy demokratyczne. W lutym 2024 roku Komisja Europejska wszczęła postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, powołując się na naruszenie Karty praw podstawowych UE, w tym prawa do prywatności, wolności słowa i zrzeszania się.

W październiku 2024 roku Komisja zaostrzyła działania, kierując sprawę przeciwko Węgrom do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).

Komisja podkreśliła szerokie uprawnienia Urzędu, które pozwalają mu na prowadzenie dochodzeń i publikowanie ustaleń bez żadnego nadzoru. Krytycy twierdzą, iż może to prowadzić do nieproporcjonalnej ingerencji w debatę publiczną, zwłaszcza iż coroczne raporty są przekazywane bezpośrednio węgierskiemu rządowi. Sprzeciw budzą także niejasne definicje zawarte w ustawie, umożliwiające wszczynanie dochodzeń motywowanych politycznie, a także brak mechanizmów prawnych umożliwiających skuteczne odwołanie się.

Decyzja Czech o dołączeniu do pozwu stanowi istotny krok w tej batalii prawnej. Wsparcie Pragi sygnalizuje rosnący sprzeciw w UE wobec tego, co wielu postrzega jako kolejny etap umacniania kontroli Węgier nad społeczeństwem obywatelskim. Posunięcie to może zachęcić inne państwa członkowskie do poparcia stanowiska Komisji, zwiększając presję na Budapeszt.

Orzeczenie TSUE spodziewane jest w ciągu 12–18 miesięcy. Do tego czasu Ustawa o Ochronie Suwerenności pozostaje w mocy, co oznacza, iż organizacje społeczne i media pozostają narażone na jej efekt mrożący.

Dodatkowe źródła:

Foto. European People’s Party, Flickr, Public domain.

Tekst ukazał się w języku angielskim 5 lutego 2025 na Visegrad Insight.

Luca Soltesz pochodzi z Węgier, ale przed powrotem do ojczyzny mieszkała w Danii, Belgii i Holandii. Właśnie ukończyła nauki polityczne w Amsterdamie, a jej praca magisterska koncentrowała się na polityce partyjnej i finansowaniu partii. Interesuje się polityką regionalną i pisze o Węgrzech i Bałkanach Zachodnich w Visegrad Insight.

Idź do oryginalnego materiału