Dlaczego zagłosuje na Karola Nawrockiego

piotrkoj.pl 1 tydzień temu

Karol Nawrocki pochodzi z gdańskiego blokowiska. Znajomości się tam nie wybiera. Ma za sobą karierę sportową, w tym w amatorskim boksie. To też nie salon, raczej ostra szkoła życia. Mając silny charakter, można z niej wyjść obronną ręką. Dziś jest doktorem historii i prezesem Instytutu Pamięci Narodowej – urlopowanym na czas kampanii.

Karol Nawrocki broni uczciwej wersji historii Polski, co przez nieprzyjaźnie nastawionych określane jest jako „nacjonalistyczna propaganda”. Od tysiąca lat mamy bowiem problemy z oboma silnymi sąsiadami, wobec czego polska pamięć jest na kursie kolizyjnym zarówno z pamięcią rosyjską jak i niemiecką. Stosunki polsko-rosyjskie są napięte, tu sprawa jest prosta. Gorzej jest z Niemcami, z którymi jesteśmy w jednej unii, a gospodarki nasze są powiązane, jesteśmy sojusznikami. Tym niemniej raz po raz objawia się u nich pycha, superbia teutonica, która myląco przybiera maskę polityki proeuropejskiej. Karol Nawrocki nie wzbudza więc entuzjazmu u naszych sąsiadów. Kreml widzi go jako wroga państwowego pierwszej kategorii. Dba on również o upamiętnianie ofiar zbrodni stalinowskich, współorganizował uroczysty pogrzeb państwowy Żołnierzy Wyklętych Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Nie wszyscy były zachwyceni, pogrobowców stalinizmu jest więcej niż byśmy chcieli.

W życiu człowieka zdarzają się najważniejsze zdarzenia, definiujące jego postawę. Dla Karola Nawrockiego jest to według mnie jego małżeństwo i ojcostwo. Nie musimy się wdawać w grzebanie w osobistych szczegółach. Faktem jest, iż Marta, jego przyszła żona, urodziła syna w wieku 17 lat. Dwa lata później pojawił się w ich życiu młody człowiek, 20-letni Karol – w tej chwili mąż i ojciec. Głupcy się będą wyśmiewać, ale według mnie to piękna historia. A zwłaszcza przy obecnym nastawieniu do aborcji, która traktowana jest jako jedno z praw człowieka (a w przypadku kobiety praktycznie jedyne), a cały zabieg przedstawiany jest jako lekki, łatwy i przyjemny. Sugeruje to nazwa drużyny aniołów śmierci – Aborcyjny Dream Team.

A tutaj młody mężczyzna widzi dziewczynę z wielkimi problemami i ofiaruje jej i jej dziecku swoje życie. Powszechna rada dla niej brzmiałaby: „Pomożemy ci, jest łatwe rozwiązanie”. A dla niego: „Chłopie, nie zawracaj sobie głowy, to nie twoja sprawa, zresztą sam widzisz, jaki z niej numer”. I dla obu: „Nie marnuj sobie życia”. A tymczasem dziecko jest, chłopak stoi murem z ojcem, a ojciec za nim. Jeden człowiek więcej na tej ziemi – człowiek, którego miało nie być. I solidna rodzina – po przejściach, z których zwycięsko wyszła (jak na razie). Czy ktoś tu zmarnował życie? Raczej nie.

Historia ta jest dla liberalnego salonu szczególnie irytująca, ponieważ zadaje kłam wizji mężczyzny jako nieodpowiedzialnego samca. W argumentach na rzecz aborcji milczącym założeniem jest to, iż mężczyzna zrobi dziecko i ucieknie. Przecież wszyscy tak robią. No i kobieta zostanie sama, chyba iż pomogą jej opiekunki spod znaku błyskawicy. A tu widzimy, iż może się nią zaopiekować mężczyzna, choćby o ile to nie jest jego dziecko, co już jest decyzją ekstremalną. Ale widzimy, iż nagroda może być wielka.

Nawrocki w wielu sytuacjach – jak to bokser – pokazał, iż potrafi przyjąć cios, ustać i kontratakować. I jako szef IPN pokazał, iż zależy mu na dobru Polski. W tych sprawach również jest gotów dać się obić lewicowej, eurofilskiej (germanofilskiej) krytyce. Tak nie zachowuje się człowiek, który przyszedł do polityki dla konfitur. choćby w konfrontacji z muskularnym osiłkiem nie ucieknie z ringu.

Czy wolimy chłopca z dobrego domu, nie potrafiącego stanąć do walki bez pomocy psychologa i bez wsparcia medialnych manipulatorów? Raczej nie.

Jan Śliwa

Idź do oryginalnego materiału