Donald Trump ma się dobrze. Według raportu osobistego lekarza Trumpa, byłego kapitana marynarki wojennej USA Seana Barbabelli, prezydent USA „nadal cieszy się doskonałym zdrowiem” i jest w stanie wykonywać swoją pracę bez żadnych problemów.
Wyniki badania lekarskiego Donalda Trumpa zostały opublikowane w połowie kwietnia i zawierają szczegóły dotyczące jego wzrostu, wagi, ciśnienia krwi i innych parametrów. Zainteresowani mogą przeczytać o testach medycznych, które prezydent przeszedł podczas rutynowej kontroli, lekach, które przyjmuje, aby kontrolować poziom cholesterolu oraz o tym, iż usunięto mu wyrostek robaczkowy w wieku 11 lat.
Sean Barbabella podał również, iż Trump śpiewająco przeszedł test funkcji poznawczych (30 na 30 punktów!) i iż jego doskonała kondycja wynika również z jego „aktywnego stylu życia”; w końcu Trump wygrał już wiele turniejów golfowych. Trudno znaleźć takie informacje o niemieckim kanclerzu Olafie Scholzu i to nie tylko dlatego, iż nie jest znany z gry w golfa. W Niemczech opinia publiczna nie wie prawie nic o zdrowiu szefa rządu.
Brak informacji o stanie zdrowia
Na potrzeby tego tekstu DW chciała dowiedzieć się od biura prasowego niemieckiego rządu, który lekarz leczy kanclerza, dlaczego jest tak mało publicznych informacji na temat jego zdrowia i gdzie leczyli się poprzedni szefowie rządu. Nie pytaliśmy o wrażliwe informacje, takie jak to, czy Scholz przez cały czas ma wyrostek robaczkowy lub jak wysokie jest jego ciśnienie krwi. Mimo to otrzymaliśmy odpowiedź: „Prosimy o zrozumienie, iż z zasady nie wypowiadamy się nt. opieki medycznej kanclerza”.
Wiemy jednak, iż kanclerz Niemiec nie ma osobistego lekarza. Szef niemieckiego rządu nie zabiera ze sobą lekarzy w podróże służbowe lub wizyty państwowe, chyba iż istnieje ku temu jakiś szczególny powód. W Urzędzie Kanclerskim w Berlinie nie ma lekarza na stałe. jeżeli potrzebna jest pomoc medyczna, renomowany szpital Charité znajduje się w odległości zaledwie pięć minut jazdy samochodem.
Brak osobistego lekarza
Można założyć, iż Olaf Scholz nie musi siedzieć w przepełnionych poczekalniach. Także Angela Merkel podczas swojego 16-letniego urzędowania prawdopodobnie rzadko musiała czekać miesiącami na wizytę u specjalisty. Jednak niektórzy mogą się zastanawiać, dlaczego szef rządu najsilniejszego gospodarczo państwa Europy nie ma osobistego lekarza na zawołanie.
Ponieważ żadne oficjalne informacje na ten temat nie są dostępne, możemy jedynie spekulować. Jednym z powodów tego stanu rzeczy może być zaufanie do solidnego publicznego systemu opieki zdrowotnej w Niemczech. Innym wyjaśnieniem wyraźnej różnicy między opieką medyczną szefów rządów USA i Niemiec może być ich różna pozycja w aparacie władzy.
„Żaden niemiecki polityk nie ma takiej władzy jak amerykański prezydent” – powiedział serwisowi medycznemu Coliquio Ronald D. Gerste, niemiecki okulista i historyk, który mieszka w Waszyngtonie. „Choroba kanclerza nie miałaby w zasadzie poważnych konsekwencji, ponieważ Niemcy nie są demokracją prezydencką: gabinet przez cały czas by się spotykał i podejmował decyzje” – wyjaśnił.
Większy szacunek dla prywatności
To, iż Niemcy mają kilka informacji na temat zdrowia swoich szefów rządu, może również wynikać z kultury. O ile nie ma oczywistego powodu do niepokoju, niewielu reporterów pomyślałoby, by zapytać o tętno kanclerza lub przyjmowane przez niego leki. W Niemczech prywatność ceniona jest bardziej niż cokolwiek innego i dotyczy to również kanclerzy.
„Zasadniczo ludzie, a w praktyce media, szanują prywatne życie polityków w Niemczech w większym stopniu niż w tej chwili w USA” – mówi Coliquio Ronald D. Gerste: „A choroby rządzących są traktowane z podobną dyskrecją”. Oczywiście nie oznacza to, iż niemieccy kanclerze nie chorują. Po prostu zwykle nie jest to ogłaszane publicznie.
Depresja, omdlenia, drżenie
Willy Brandt, kanclerz Niemiec w latach 1969-1974, podobno cierpiał na depresję; regularnie na kilka dni wycofywał się z życia publicznego. Krótko przed jego rezygnacją opublikowano oświadczenie, w którym stwierdzono, iż dolega mu „gorączkowe przeziębienie”. Po latach przyznał: „W rzeczywistości byłem wykończony”.
Jego następca, Helmut Schmidt, który sprawował urząd do 1982 roku, cierpiał na zespół Adamsa-Stokesa, w którym wielokrotnie traci się przytomność z powodu krótkotrwałego zatrzymania akcji serca. „Prawdopodobnie byłem nieprzytomny około stu razy. Przeważnie na kilka sekund, ale czasami na kilka minut” – przyznał. „Udało nam się to ukryć i nie przeszkodziło mi to w pełnieniu obowiązków szefa rządu” – dodał.
U kanclerz Angeli Merkel latem 2019 roku zaobserwowano kilka przypadków drżenia ciała, co wywołało rzadkie pytania w prasie i wśród opinii publicznej o jej stan zdrowia. Oficjalnym powodem tego drżenia było wówczas odwodnienie. Dopiero po opuszczeniu urzędu Merkel przyznała, iż wysokie temperatury i zbyt mała ilość wody nie były jego jedynymi przyczynami.
„Śmierć mojej matki naprawdę silnie na mnie wpłynęła” – powiedziała w wywiadzie w 2022 roku. Angela Merkel i jej matka były ze sobą bardzo blisko związane. Herlind Kasner zmarła jednak w kwietniu 2019 roku, około dwóch miesiący przed pierwszym publicznym przypadkiem drżenia ciała kanclerz Merkel.