Dlaczego polska prawica tak kocha Trumpa?

1 tydzień temu

Miłość tylko w jedną stronę

Jesteśmy świadkami filmowych scen. Chaplinowskich. Oto na posiedzeniu gabinetu w Białym Domu głos zabrał Steve Witkoff, specjalny wysłannik prezydenta ds. misji pokojowych. I powiedział, iż Donald Trump powinien otrzymać Nagrodę Nobla. Wywołało to burzę oklasków członków gabinetu. „Jest jedna rzecz, o której marzę: iż komitet noblowski w końcu zda sobie sprawę, iż jest pan najlepszym kandydatem do tej nagrody od początku jej istnienia”, zwrócił się Witkoff do prezydenta.

Swoją lekcję odrobił też Tom Rose, od wielu miesięcy kandydat na ambasadora w Polsce. „Prezydent Trump jest za dobry na Pokojową Nagrodę Nobla”, napisał na platformie X. I zaraz dodał: „Oczywiście, gdyby prezydent Trump kiedykolwiek ją otrzymał, utracony blask Pokojowej Nagrody Nobla gwałtownie zostałby przywrócony”.

A poza tym co tam Nobel! Rose poszedł dalej i rzucił myśl: Donald Trump „zasługuje na nagrodę ustanowioną specjalnie dla niego, na jego cześć, za osiągnięcia tak przełomowe, tak odważne i tak trwałe, iż Nagroda Trumpa, przyznawana za prawdziwie skuteczne kierowanie państwem, autentyczną odwagę i przywództwo zmieniające świat, gwałtownie stałaby się najbardziej prestiżowym i pożądanym wyróżnieniem ze wszystkich”.

Jeżeli takie sceny dzieją się w gronie najbardziej zaufanych, to nie dziwmy się zachowaniu polityków, którzy przyjeżdżają do Waszyngtonu i prześcigają się w podkreślaniu mądrości, szlachetności i skuteczności Donalda Trumpa.

Owszem, to żenujące, zwłaszcza dla obywateli państw europejskich, gdy widzą, jak ich przywódcy odgrywają sceny uniżoności, obce naszej kulturze. Pewnie jest to żenujące również dla obywateli Stanów Zjednoczonych, przynajmniej tych bystrzejszych. Przecież wiedzą i widzą, iż te komplementy, którymi Trump jest zalewany, są nieszczere. Ani Starmer, ani Rutte, ani Zełenski nie uważają, iż Trump to Król Słońce naszych czasów. Schlebiają mu, chcąc tymi prymitywnymi metodami osiągnąć swoje. To przykre mieć prezydenta, którego inni traktują w ten sposób.

Ale jest wyjątek – Polska i politycy polskiej prawicy. Oni kochają i podziwiają Donalda Trumpa naprawdę.

Andrzej Duda! Ten nigdy nie ukrywał podziwu dla niego i gotów był znosić największe upokorzenia, byle tylko uścisnąć Trumpową dłoń. Tak jak podczas ostatniego spotkania Trump-Duda w lutym br. Miało ono trwać godzinę. Zaplanowano je podczas partyjnej konwencji CPAC (Conservative Political Action Conference), Duda czekał więc w małym pokoiku na Trumpa 55 minut, by porozmawiać z nim przez 10 minut. Potem, już podczas konwencji, Trump nazwał Dudę „fantastycznym człowiekiem”, dodając, iż skoro 84% wyborców polskiego pochodzenia w USA poparło go w wyborach, to znaczy, iż „musi coś robić dobrze”.

W komunikacie Białego Domu po rozmowach prezydentów wyczytaliśmy jeszcze inny komplement: „Prezydent Trump pochwalił również prezydenta Dudę za zaangażowanie Polski w zwiększenie wydatków na obronę”. Od tego czasu kilka się zmieniło.

Jeszcze przed wizytą Karola Nawrockiego w USA jego rzecznik Rafał Leśkiewicz mówił, iż prezydenci będą rozmawiali o bezpieczeństwie i możliwości zawarcia pokoju w Ukrainie. Jako ewentualny temat rozmowy w Białym Domu wskazał też kwestię zakupu amerykańskiego sprzętu.

Z kolei szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki informował, iż rozmowy w Stanach Zjednoczonych będą dotyczyły przede wszystkim bezpieczeństwa militarnego i energetycznego Polski. Można się domyślać, iż chodziło mu o zakup broni, zakup gazu LNG i kontrakty na budowę elektrowni atomowych. Nawrocki ma więc wyznaczoną rolę lobbysty amerykańskich firm. Lobbysty – bo zakupy robią rząd i spółki skarbu państwa, a nie Kancelaria Prezydenta.

Mamy oto zdecydowanie niesymetryczny układ. Z jednej strony, wiarę polskiej prawicy w Trumpa. W to, iż uściśnięcie jego dłoni jest jak zetknięcie z pomazańcem bożym. A z drugiej – zeszyt z zapisanymi kontraktami i żądanie kolejnych zakupów.

To jasne, wielkie kontrakty są częścią polityki. Ale można odnieść wrażenie, iż Polska wobec Ameryki taką politykę stosuje w nadmiarze. I bezrozumnie. Przykładem jest szaleństwo zakupowe, jeżeli chodzi o amerykańskie uzbrojenie. Fachowcy mówią wyraźnie: kupujemy dużo, drogo i nie zastanawiając się, czy warto. Zachowujemy się jak dziecko

[email protected]

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Post Dlaczego polska prawica tak kocha Trumpa? pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału