To historia, która obnaża brutalne mechanizmy państwa PiS – państwa, w którym zamiast ścigać złodziei, niszczy się tych, którzy mają odwagę ich ujawnić. W 2017 roku z Banku PEKAO SA zniknęło 500 milionów euro, zabezpieczonych jako środki z prania pieniędzy. Według ustaleń, „zaopiekowali się” nimi ludzie powiązani z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Dowody na ten proceder zdobył i przekazał organom ścigania Tomasz Szwejgiert, wtedy agent służb specjalnych.
I najwyraźniej miał rację, bo zamiast wdrożyć śledztwo w sprawie gigantycznej kradzieży, aparat państwa skierował swoją machinę przeciwko niemu. W 2020 roku prokurator Anna Siwiec postawiła Szwejgiertowi fałszywe zarzuty, jakoby był właścicielem firmy Roto, która miała wyłudzić 10 milionów złotych podatku VAT w 2016 roku. Jednak Szwejgiert nigdy tej firmy nie posiadał, a sama firma nie dokonała żadnego wyłudzenia.
Mechanizm uciszania był bezwzględny. Jednym z elementów uciszania było szokujące działanie służb przeciwko własnemu agentowi – jego radca prawny, Dorota Emanuel, została zwerbowana przez CBA i zeznawała przeciwko własnemu klientowi. Mimo to prokurator pozwoliła, by była ona jedynym kanałem kontaktu ze światem zewnętrznym przez około pół roku. Dziś sprawę nadużyć prokuratorów z Lublina – w tym Anny Siwiec – bada prokuratura w Rzeszowie (sygn. 3036-1.ds.81.2025). Sama Siwiec „schowała się” w cieniu, a czynności wobec Szwejgierta prowadzi teraz inna protegowana prokuratora Jerzego Ziarkiewicza – Agata Baryła.
Tymczasem były agent a dzisiaj dziennikarz wciąż jest pod obserwacją – nawet, gdy odwiedzał grób swojej córki w dniu jej urodzin. To pokazuje, iż aparat represji nie odpuszcza, a człowiek, który odważył się uderzyć w interesy ludzi Ziobry, stał się celem nieustannej inwigilacji.