Nie byłoby w tym niczego niezwykłego, w końcu różnych spotkań i debat jest w Europie co niemiara, gdyby nie to, iż nad Dunajem można było usłyszeć tezy całkowicie odbiegające od liberalno-lewicowej doktryny kulturalnej oraz iż wygłaszali je także członkowie rządu. Jak bronić się przed tęczową dyktaturą, jak zachować własną suwerenność, w sytuacji, w której ideologia genderyzmu opanowała główne ośrodki polityczne Zachodu, jak przeciwstawić się wszędobylskiej propagandzie LGBT?
O samej treści kolejnych wystąpień teraz nie napiszę. Ważniejsze jest co innego, a mianowicie to, iż dzięki rozmowom z gospodarzami, a było to intelektualne zaplecze rządu Viktora Orbana, jasno widać dlaczego rządzi on trzecią kadencję z dużą szansą na kolejne zwycięstwa a dlaczego PiS oddał władzę zaledwie po ośmiu latach, nie zostawiając po sobie praktyczne żadnej, trwałej, niezależnej instytucji. Wiem, iż bezpośrednich przyczyn porażki w 2023 roku jest wiele i nie zamierzam tu ich analizować, robię to zresztą systematycznie w swoich komentarzach dla tygodnika. Jednak właśnie pobyt na Węgrzech pokazał dwie przyczyny głębsze, bardziej oddalone, co nie znaczy iż bez wpływu na politykę.