Nasilająca się niemożność porozumienia jest pogłębiana szkolnymi błędami komunikacji rządu ze społeczeństwem. Medialne błędy rzutują na chaos komunikacyjny między resortami, kancelariami premiera i prezydenta, rzutuje na kulawą komunikację wewnątrzpartyjną. Zaiste, jakby ktoś celowo pomieszał języki…
Cechą premiera jest zanik wyczucia mediów i jego główny objaw – brak rzecznika rządu. To od dawna podnoszą media i politycy, zdający sobie sprawę ze skuteczności dominacji narracyjnej opozycji, wyćwiczonej w ciągu ośmiu lat sprawowania władzy. Pisowski przekaz dnia, sprawiający, iż wszyscy (!) mówili to samo i w tym samym języku, stał się niedoścignionym przykładem dla rozmamłanej i niespójnej polityki informacyjnej obecnego rządu. Tak, wiemy, to kulawy skutek koalicji, ale też efekt osobistego doświadczenia Tuska z kampanii wyborczej, kiedy mistrzowsko grał rolę charyzmatycznego lidera i uwodziciela tłumów. Wygrana z PiS-em była zasługą tej roli, ale Koalicja rządzi już 10. miesiąc, a technologia rządzenia przez cały czas opiera się na porywającym stand up-ie wodza? Nie rozumieją tego kunktatorzy, którzy wolą robić Tuskowi dobrze, niż ostrzec go przed pułapką.