Mateusz Morawiecki, były premier Polski w latach 2017–2023, od czasu utraty stanowiska po wyborach parlamentarnych w 2023 roku stał się niemal niewidoczny na polskiej scenie politycznej.
Jego nieobecność w kluczowych momentach, takich jak kampania prezydencka Karola Nawrockiego w 2025 roku, budzi pytania: czy Prawo i Sprawiedliwość (PiS) świadomie odsunęło Morawieckiego, zdając sobie sprawę, iż jego niepopularność mogłaby zaszkodzić partii i jej kandydatowi? Analiza sytuacji wskazuje, iż decyzja o zmarginalizowaniu byłego premiera mogła być strategicznym posunięciem PiS-u, wynikającym zarówno z jego wizerunkowych obciążeń, jak i wewnętrznych rozgrywek w partii.
Morawiecki, mimo swojego doświadczenia jako premiera i ekonomisty, nigdy nie był w pełni zaakceptowany przez twarde jądro PiS-u. Jego technokratyczne podejście, międzynarodowe kontakty i liberalne korzenie – przed wejściem do polityki był prezesem banku BZ WBK – budziły nieufność wśród bardziej ideologicznych członków partii. Choć jako premier wprowadzał najważniejsze programy socjalne, jak „500+”, jego rządy naznaczone były kontrowersjami. Afera z podsłuchami Pegasus, gdzie ujawniono inwigilację opozycji, w tym Krzysztofa Brejzy czy Radosława Sikorskiego, rzuciła cień na jego kadencję. Dodatkowo, jego wypowiedzi międzynarodowe, takie jak komentarze dotyczące reparacji wojennych od Niemiec czy niezręczności w kwestii historii II wojny światowej, były krytykowane jako szkodzące wizerunkowi Polski za granicą. Te obciążenia sprawiły, iż Morawiecki stał się symbolem nieudolności i nadużyć władzy PiS-u w oczach wielu wyborców.
Wybory prezydenckie w 2025 roku były dla PiS-u najważniejsze po przegranej w 2023 roku. Partia postawiła na Karola Nawrockiego, historyka i szefa Instytutu Pamięci Narodowej, który miał być „nową twarzą” – kandydatem niezależnym, ale wspieranym przez PiS. Nawrocki, mimo własnych kłopotów wizerunkowych, takich jak zarzuty o powiązania z pseudokibicami czy niejasności w kwestii zakupu mieszkania, miał szansę przyciągnąć wyborców zmęczonych starymi twarzami partii. W tym kontekście obecność Morawieckiego mogła być dla PiS-u toksyczna. Sondaże z początku 2025 roku wskazywały, iż były premier jest postrzegany negatywnie przez znaczną część elektoratu, szczególnie wśród młodych i centrowych wyborców, którzy w dużej mierze poparli opozycję w 2023 roku. Jego aktywny udział w kampanii Nawrockiego mógłby przypomnieć Polakom o wszystkich błędach PiS-u z czasów jego rządów, co mogłoby pogrążyć kandydata partii.
Wewnętrzne rozgrywki w PiS-ie również odegrały rolę w „zniknięciu” Morawieckiego. Jarosław Kaczyński, lider partii, od dawna nie ufał byłemu premierowi, widząc w nim potencjalnego konkurenta. Morawiecki, mimo iż formalnie lojalny wobec Kaczyńskiego, miał własne ambicje i zaplecze w partii, co budziło obawy o jego przyszłe plany. Informacje krążące na X sugerują, iż Morawiecki zagroził wyjściem z PiS-u wraz ze swoimi zwolennikami, jeżeli nie zostanie wybrany na kandydata prezydenckiego – co mogło zmusić Kaczyńskiego do poparcia Nawrockiego. Po tej rozgrywce Morawiecki otrzymał nieformalny zakaz wystąpień medialnych, co dodatkowo ograniczyło jego widoczność. Kaczyński, znany z obsesyjnej kontroli nad partią, wolał zaryzykować z mniej znanym Nawrockim, niż pozwolić Morawieckiemu na przejęcie większej roli.
PiS z pewnością zdaje sobie sprawę z niepopularności Morawieckiego. Decyzja o jego odsunięciu była pragmatyczna – partia chciała uniknąć ryzyka, iż jego obecność w kampanii Nawrockiego zostanie wykorzystana przez opozycję do przypomnienia Polakom o aferach i nieudolnościach rządów PiS-u. Nawrocki, mimo swoich wad, był postrzegany jako mniej obciążony bagażem przeszłości, a jego patriotyczna retoryka i świeży wizerunek lepiej pasowały do strategii PiS-u na 2025 rok. Ostatecznie Nawrocki wygrał wybory z wynikiem 50,89%, co może sugerować, iż decyzja o zmarginalizowaniu Morawieckiego była słuszna.
„Zniknięcie” Morawieckiego to wynik zarówno jego niepopularności, jak i wewnętrznych konfliktów w PiS-ie. Kaczyński, stawiając na Nawrockiego, chciał zminimalizować ryzyko i odświeżyć wizerunek partii. Morawiecki, obciążony aferami i nieufnością lidera, stał się dla PiS-u balastem, którego w kluczowym momencie woleli się pozbyć. Czy jednak ta strategia okaże się skuteczna na dłuższą metę, pokażą kolejne wybory.