Dlaczego lewica się wycofała?

4 miesięcy temu

Jak długo może być „wrażliwy społecznie” (i to nie werbalnie) lewicowy poseł, który sam ma sześć mieszkań albo prowadzi firmę?


Prof. dr hab. Mirosław Karwat – kierownik Katedry Teorii Polityki i Myśli Politycznej Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, członek Komitetu Nauk Politycznych PAN. Napisał m.in.: „O perfidii”, „Sztuka manipulacji politycznej”, „O złośliwej dyskredytacji”, „O demagogii”, „Jak się usidla ludzi. Kurs przytomności dla wszystkich”, „Manipulacja w polityce, czyli niezbędnik wyborcy”, „Manipulacja. Rewizja stereotypów”.


W którym miejscu jest polska polityka?
– Jest w pętli. Tę pętlę założyło nam PiS. Jak ona wygląda? Przykład: jak pociągnąć do odpowiedzialności Macieja Wąsika za kołnierz, skoro on może się powołać na orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego? Nieważne, iż izba jest nieuznawana w Europie, nie jest uznawana przez parlament, ale istnieje. Ma ktoś do tego zastrzeżenia? Może je zgłosić do Trybunału Konstytucyjnego.

A wiadomo, jakie orzeczenie on wyda.
– Ale nie można tknąć Trybunału ani Sądu Najwyższego, bo prezydent zawetuje.

Wszystko wisi więc na prezydencie Andrzeju Dudzie.
– To jest fatalne. Polityk miernego formatu, kalibru parafialnego dewota, figurant nadrabiający miną w infantylnych pozach, groteskowy w patetycznych przemowach, ale niezawodny w roli „strażnika świętego ognia”.

I chętnie robi rządowi na złość. Wetuje albo kieruje ustawy do TK. W ten sposób PiS wszystko poblokowało.
– Stworzyli układ zamknięty, a dla następców błędne koło. Nietykalni, zabezpieczeni kadencjami, nominacjami, których – choć były bezprawne – nie ma teraz jak uchylić. W opozycji, a jakby przez cały czas przy władzy. Ścigani za przestępstwa, a jeszcze mogą ścigać ścigających. Minister sprawiedliwości w swoim zadaniu skazany jest – jak adwokat w sądzie broniący niemal przegranej sprawy – na kruczki prawne, rozwiązania zastępcze i tymczasowe. Tym większy podziw budzi to, jak umie w przywracaniu praworządności godzić pryncypialność z inwencją i niemal ekwilibrystyką. Widzimy, jaką sprawność osiąga ktoś, kto ma nie tylko kompetencje, ale i charakter.

Mam w takim razie wrażenie, iż wynik wyborów samorządowych to zła zapowiedź dla tych wszystkich, którzy chcieliby rozliczyć okres PiS. Dlatego, iż obecna władza, o ile nie będzie czuła nacisku społecznego, będzie odpuszczała.
– Może nie odpuści, ale może się zdemoralizować, zanim skończy proces rozliczeń, tracąc wiarygodność. Efektem byłoby rozczarowanie społeczne, tęsknota za PiS. Do erozji poparcia wystarczą choćby drobne machlojki i pazerność, śmierdzące układziki ludzi nowej władzy, która miała być taka dziewicza i czysta.

Można być we czterech

Wygląda na to, iż PiS jest znakomicie przygotowane do czasów bycia w opozycji. Ma pieniądze, ludzi, swoją opowieść.
– Ma instytucje, wspólnoty, choćby takie jak kluby „Gazety Polskiej”; to przecież jest ruch społeczny. Oni to budowali wytrwale, gdy lewica w tym czasie zrezygnowała z socjaldemokratycznego modelu partii-społeczności, z obecności w życiu codziennym swoich zwolenników. Teraz jest obecna tylko w telewizorze.

Dlaczego lewica się wycofała?
– Widzimy tu proces oligarchizacji, o którym pisał Robert Michels, a choćby zupełnie trywialną alienację elity.

Partie w pewnym momencie działają nie w interesie wyborców, ale w interesie swojego aparatu. To mówił Czarzasty 15 października: będziemy współrządzić.
– Najważniejsze, co lider miał do powiedzenia swoim wyborcom: znów jesteśmy przy władzy. Jak to zabrzmiało? Jak wygłodzenie odsuniętych od michy, nie jak manifest reprezentantów. Czy „przy władzy” są zwolennicy lewicy? Czy mają jakiś wpływ? Nie mają wpływu choćby na Czarzastego czy Biedronia, a co dopiero na silniejszych koalicjantów. Te procesy – redukcji partii do stałego komitetu wyborczego – zaczęły się adekwatnie od początku transformacji. Z małym wyjątkiem – PSL długo się trzymało jako partia masowa. Lewica stopniała, skurczyła się do niszowego zasięgu; liberałowie i ci następni – z założenia tworzyli partie salonowe, kuluarowe… Aż po te partie, które w windzie się mieszczą. I można! Być we czterech, a zebrać kilka milionów głosów i trząść Polską! Dzisiejsze partie to jakby związki zawodowe polityków, a zarazem jak firmy usługowe do wynajęcia na „rynku politycznym”.

Zamknięta grupa, która działa pod sondaże.
– I która raz po raz musi sięgnąć do jakiejś oprawy symbolicznej i rytualnej. Wieńce złożyć, kiedy trzeba i komu trzeba. Ale i to w zaniku, „lepsze” są szumne konwencje – puste spektakle.

Albo awantura zrobiona w jakiejś sprawie.
– O! Postawić sprawę na ostrzu noża, walnąć pięścią w stół! Taki teatr jest potrzebny, zapewnia zastępczą rację bytu. Za tym kryje się czasem cynizm, a czasem infantylizm. Spójrzmy na niektórych polityków i niektóre polityczki. Opanują jakąś garść frazesów, wygłaszają stałe formułki jak zdarta płyta. Śmiano się, iż pisowcy gadają przekazem dnia. A czym się różni strona przeciwna? Kogokolwiek o coś zapytasz, usłyszysz ten sam tekst. I to tak recytowany jak u dziecka wywołanego do tablicy.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 19/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

[email protected]

Fot. Krzysztof Żuczkowski

Post Dlaczego lewica się wycofała? pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału