Disney poinformował wczoraj o bezterminowym zawieszeniu nadawania talk-show komika Jimmy’ego Kimmela. Powodem była wypowiedź na temat śmiertelnego postrzelenia konserwatywnego działacza Charliego Kirka.
W poniedziałkowym odcinku swojego programu Kimmel skrytykował konserwatystów za to, iż „desperacko próbują przedstawić dzieciaka, który zamordował Charliego Kirka, jako kogoś innego niż jeden z nich, na wszelkie sposoby usiłując zbić na tym polityczny kapitał”.
Wyśmiał też odpowiedź Donalda Trumpa na pytanie dziennikarza, jak się czuje po śmierci Kirka. – Bardzo dobrze – skwitował amerykański prezydent, być może nie przywiązując większej uwagi do zadanego mu pytania.
Następnie rozentuzjazmowany zaczął opowiadać o sali balowej, która ma zostać zbudowana w Białym Domu – a którą to inwestycję, jak wskazał prezydent, planowano od 150 lat.
– On (Donald Trump – red.) wszedł w czwarty etap żałoby: budowanie – zażartował komik.
Trump chwali decyzję
Po emisji do telewizji ABC, jednego z trzech największych nadawców w USA, miały zacząć spływać groźby z Białego Domu, co miało skłonić kierownictwo do zdjęcia programu z ramówki.
– Program „Jimmy Kimmel Live” zostanie bezterminowo zawieszony – oświadczył wczoraj (17 września – red.) wieczorem rzecznik stacji ABC. Nie podał jednak, dlaczego sieć zdecydowała się na taki krok. Zamiast talk-show wyemitowano powtórkę odcinka teleturnieju „Celebrity Family Feud” (amerykańskiej „Familiady”, ale ten akurat odcinek był z udziałem gwiazd) z lipca.
Decyzja Disneya jest wynikiem fali krytyki ze strony konserwatystów, w tym przewodniczącego Federalnej Komisji Łączności (FCC), Brendana Carra, który zasugerował, iż jego agencja może zawiesić licencje nadawców, jeżeli nie podejmą oni działań wobec komika.
– Te firmy mogą podjąć działania w sprawie Kimmela, w przeciwnym razie FCC będzie miała dodatkową pracę do wykonania – powiedział Carr w podcaście konserwatywnego komentatora Benny’ego Johnsona, opublikowanym wczoraj po południu.
Donald Trump pochwalił mediach społecznościowych firmę „za to, iż wreszcie miała odwagę zrobić to, co należało”. Jednocześnie wezwał stację NBC do anulowania innych programów typu „late night”: Jimmy’ego Fallona i Setha Meyersa.
Decyzję ABC poparli również sojusznicy Trumpa, w tym wysoki rangą urzędnik Białego Domu Taylor Budowich, który pochwalił stację za „zrobienie adekwatnej i rozsądnej rzeczy”.
„Nadawcy powinni służyć interesowi publicznemu”
Wcześniej stowarzyszona ze stacją ABC firma Nexstar oświadczyła, iż w reakcji na wypowiedzi komika „w niedalekiej przyszłości” usunie program Kimmela z 32 stacji ABC.
Andrew Alford, prezes pionu nadawczego Nexstar, w oświadczeniu nazwał język Kimmela „obraźliwym i niewrażliwym w tym krytycznym momencie naszego narodowego dyskursu politycznego”. Nexstar stara się w tej chwili o zatwierdzenie przez FCC proponowanej fuzji o wartości 6,2 miliarda dolarów z konkurencyjną firmą Tegna.
Carr pochwalił Nexstar „za zrobienie adekwatnej rzeczy” i wezwał innych nadawców do pójścia w ich ślady. „Nadawcy mają obowiązek służyć interesowi publicznemu”, napisał w mediach społecznościowych.
„Choć może to być bezprecedensowa decyzja, ważne jest, aby nadawcy sprzeciwiali się programom Disneya, które, jak sami uznają, nie hołdują wartościom ważnym dla społeczeństwa”, dodał.
Jeśli Disney zdecyduje się na stałe anulować program Kimmela, będzie to już drugi w ostatnich miesiącach przypadek, gdy prowadzący late-night show traci swoje miejsce na antenie, po tym, jak w lipcu stacja CBS ogłosiła decyzję o usunięciu z ramówki programu „The Late Show” Stephena Colberta.
Chociaż sieć twierdziła, iż anulowanie było „decyzją czysto finansową”, wzbudziło to polityczne kontrowersje, zważywszy, iż Colbert publicznie skrytykował CBS za oferowanie czegoś, co nazwał „wielką, grubą łapówką” prezydentowi Donaldowi Trumpowi, zwraca uwagę portal Politico.