„Deregulacja” dotycząca drzew – krok w dobrą stronę

2 dni temu

Sejm pracuje w tej chwili nad (niewielką) zmianą ustawy o ochronie przyrody (druk sejmowy 1447). Zmiana ta ma nieco zmodyfikować zasady składania przez osoby fizyczne zgłoszenia zamiaru usunięcia drzewa.

Projekt został ogłoszony jako część zmian „deregulacyjnych” i wydaje się, iż to dlatego niejako z automatu wzbudza protesty niektórych osób, którym los drzew leży na sercu.

I o ile stałe patrzenie na ręce prawodawcom jest potrzebne i godne pochwały (sami to robimy), to akurat ten projekt naszym zdaniem nie zasługuje na krytykę – nie psuje niczego co dla ochrony drzew mamy w przepisach obecnie, a wręcz nieco poprawia zakres ich ochrony.

Skonsultowaliśmy sprawę z mec. Magdaleną Bar z kancelarii Jendrośka Jerzmański Bar i Wspólnicy | Prawo gospodarcze i ochrony środowiska. Sp. z o.o. i uzyskaliśmy opisane niżej informacje.

Według obecnych przepisów sytuacja wygląda następująco:

Osoba prywatna, która zamierza wyciąć drzewo ze swojej działki (przy czym potrzeba usunięcia drzewa nie ma związku z prowadzoną działalnością gospodarczą) nie musi uzyskać zezwolenia na usunięcie tego drzewa, ale musi złożyć do gminy zgłoszenie zamiaru usunięcia drzewa. Treść zgłoszenia wymagana przez obecne przepisy jest bardzo uboga (tylko imię i nazwisko zgłaszającego, oznaczenie nieruchomości, z której drzewo ma być usunięte, a także rysunek / mapka wskazujące położenie drzewa).

Urzędnicy gminy powinni w ciągu 21 dni od otrzymania tego zgłoszenia przyjść i przeprowadzić oględziny drzewa.

Od dnia oględzin gmina ma 14 dni na zgłoszenie sprzeciwu wobec planowanej wycinki, czyli wyrażenia swojej niezgody (ustawa wymienia kilka sytuacji, w których gmina musi wnieść taki sprzeciw i kilka kolejnych kiedy sprzeciw może, ale nie musi być złożony). jeżeli owe 14 dni minie bez sprzeciwu ze strony gminy, to właściciel drzewa może je legalnie usunąć (jest to tzw. milcząca zgoda na usunięcie drzewa).

Ale co dzieje się jeżeli gminy nie wyśle nikogo na oględziny w ciągu przewidzianych ustawą 21 dni? Otóż wówczas 14-dniowy termin na zgłoszenie przez gminę sprzeciwu choćby nie zacznie biec, a w konsekwencji właściciel drzewa nie będzie mógł stwierdzić, iż w którymś momencie już ma (milczącą) zgodę na wycinkę.

Co więcej, taka zgłaszająca zamiar usunięcia drzewa osoba nie ma możliwości złożenia tzw. ponaglenia, o którym mowa w kodeksie postępowania administracyjnego w przypadku bezczynności organów administracji lub przewlekłego prowadzenia postępowania. A nie ma tej możliwości, ponieważ ponaglenie przysługuje wówczas, gdy złożono wniosek o wydanie decyzji (np. zezwolenia na usunięcie drzewa), natomiast nie wówczas, gdy zainteresowany składa zgłoszenie i czeka na milczącą zgodę. Paradoksalnie więc pod tym względem to podmiot (np. deweloper) składający wniosek o zezwolenie jest w lepszej sytuacji niż osoba fizyczna.

W sytuacji bezczynności gminy (braku oględzin) po dokonaniu zgłoszenia zgłaszający mógłby wprawdzie złożyć skargę do sądu administracyjnego, ale to droga dłuższa, wymagająca pewnej wiedzy prawnej; trzeba też wnieść opłatę sądową.

A oto co zmienia debatowany w tej chwili projekt:

1) Wprowadza dodatkowe wymagania co do treści zgłoszenia zamiaru usunięcia drzewa. Oprócz obecnych elementów zgłoszenie to będzie musiało podawać m.in. nazwę gatunku drzewa, które chce się usunąć, obwód jego pnia, zgłaszający będzie także musiał zadeklarować jaki jest cel usunięcia tego drzewa i oświadczyć, iż nie jest to cel związany z działalnością gospodarczą.

To poprawia obecną sytuację, bo w przygotowanie zgłoszenia trzeba będzie włożyć więcej wysiłku, a już samo to może zniechęcić niektórych właścicieli od składania zgłoszeń (zwłaszcza tych, którzy wycinają drzewa dla kaprysu, tylko dlatego „że mogą”).

2) Usuwa opisaną wyżej niepewność dla osoby składającej zgłoszenie. Osoba ta nie będzie narażona na „czekanie w nieskończoność” na oględziny i związany z tym rzeczywisty brak załatwienia swojej sprawy. Po wejściu w życie planowanych przepisów zgłaszający po upływie 60 dni od złożenia zgłoszenia będzie uprawniony do usunięcia drzewa (będzie mógł uznać, iż ma „milczącą zgodę” gminy).

Co ważne (!):

a) gdyby zgłaszającemu przyszło do głowy nie wpuścić urzędników gminy na swoją działkę i uniemożliwić im przez to przeprowadzenie oględzin, najpierw otrzyma z gminy postanowienie wyznaczające konkretny termin oględzin, a jeżeli i w tym terminie nie udostępni drzewa do oględzin – obligatoryjnie dostanie sprzeciw wobec planowanej wycinki.

b) przez cały czas będą obowiązywać dotychczasowe terminy: 21 dni na oględziny i potem 14 dni na ewentualny sprzeciw.

Łącznie daje to 35 dni, natomiast termin, po którym – w przypadku braku wykonania oględzin przez gminę – milcząca zgoda będzie uznana za udzieloną to 60 dni.

Tak więc choćby jeżeli gmina nie zdąży przeprowadzić oględzin w ciągu 21 dni (a przy obciążeniu pracą urzędników może się to zdarzyć), to będzie mogła to zrobić w terminie późniejszym i ciągle mieć czas na złożenie sprzeciwu.

Ta zmiana nie powinna więc budzić niepokoju w kontekście standardu ochrony drzew (nie będzie on osłabiony w stosunku do stanu obecnego).

3) Co również ważne – i korzystne dla ochrony drzew – zmieniony ma być ustęp 17 w artykule 83f ustawy o ochronie przyrody.

W tej chwili mówi on, iż w przypadku, gdy w terminie 5 lat właściciel drzewa usuniętego na zgłoszenie złożył wniosek o pozwolenie na budowę, która to budowa ma być zrealizowana w miejscu, z którego usunięto drzewo i jednocześnie ma związek z prowadzeniem działalności gospodarczej, to taki właściciel musi zapłacić opłatę za usunięcie drzewa – tak jakby od początku usuwał je na podstawie zezwolenia na nie tylko zgłoszenia (które nie wiąże się z opłatami).

Projektowana zmiana tego przepisu ma sprawić, iż nie tylko złożenie wniosku o pozwolenie na budowę, ale też dokonanie zgłoszenia robót budowlanych będzie powodowało nałożenie opłaty za usunięcie drzewa. To ważne, bo niektóre prace – tak jak np. utwardzenie placu pod maszyny czy postawienie wiaty – nie wymagają pozwolenia na budowę, a tylko właśnie zgłoszenia robót budowlanych.

Co prawda prawdopodobnie życzylibyśmy sobie w takiej sytuacji bardziej dotkliwej sankcji dla takiego właściciela, tj. administracyjnej kary pieniężnej, a nie tylko zwykłej opłaty – ale i ta proponowana zmiana to krok w dobrą stronę.

Idź do oryginalnego materiału